„Polska jest faworytem ze Szwecją. Na prawie każdej pozycji ma lepszych piłkarzy”

Przemysław Michalak

22 czerwca 2021, 12:47 • 7 min czytania

Mecz Polska – Szwecja będzie wyjątkowy dla Filipa Leśniewskiego. Nie tylko dlatego, że ten agent piłkarski jest urodzonym w Szwecji synem Polaków. Na środku obrony przeciwko krajowi, z którego pochodzi jego rodzina, zagra Marcus Danielson, którego interesy na co dzień reprezentuje (dba też m.in. o Aleksandara Prijovicia). Dlaczego historia Danielsona jest tak inspirująca? Z jakiego powodu selekcjoner Janne Andersson woli wystawiać zawodników z ligi szwedzkiej niż Kulusevskiego z Juventusu? Czemu uważa Polskę za faworyta spotkania? Jakie są wady i zalety rywali biało-czerwonych? Czego Szwedzi nie mogą zrozumieć w kontekście reprezentacji Polski? Zapraszamy na rozmowę. 

Masz dylemat, komu kibicować w meczu Polska – Szwecja?

Szczerze mówiąc, nawet się nad tym nie zastanawiałem. Będę obiektywnym obserwatorem. Pracuję z Marcusem Danielsonem, chcę, żeby dobrze wypadł i to będzie dla mnie najważniejsze.

Czyli jakieś kibicowskie emocje u ciebie już nie wchodzą w grę?

Nie, od 6-7 lat na piłkę patrzę już czysto zawodowo. Jako młody chłopak podchodziłem do niej niezwykle emocjonalnie. Miałem karnety na Djurgardens, byłem wręcz fanatykiem tego klubu. Teraz, gdy w 2019 roku zdobywali mistrzostwo Szwecji, przyjmowałem to ze spokojem. Dawniej przeżywałem wszystko tak bardzo, że gdy Djurgardens bronili się przed spadkiem, przez kilka miesięcy dostawałem gorączki po każdym nieudanym meczu. Niemalże wpadałem w depresję, to było chore. Dziś ta romantyczna część futbolu raczej mnie już nie dotyczy, gdzieś uleciała. Przynajmniej jestem zdrowszy (śmiech). Być może za bardzo poznałem kulisy od drugiej strony. Dla niewielu piłkarzy herb czy klub naprawdę coś znaczą. Pod tym względem piłka reprezentacyjna jeszcze jest trochę inna, lepsza.

Sądzę więc, że na razie z postawy Danielsona jesteś zadowolony. Szwecja nadal z czystym kontem na EURO.

Tak, jestem. Dobre przeczucia miałem już po jesiennych meczach. Marcus świetnie wypadł z Chorwacją w Lidze Narodów, nawet strzelił wtedy gola. Został wybrany do jedenastki tamtej kolejki. Potem nieźle zagrał też z Francją, mimo porażki 2:4. Poziom reprezentacyjny go nie przerasta, a nie miał ułatwionego zadania. Tuż przed koronawirusem sprzedaliśmy go do chińskiego Dalian Professional, to był trzeci najdroższy transfer wychodzący w historii ligi szwedzkiej po Ibrahimoviciu i Isaku. No i na dzień dobry spędził pół roku na kwarantannie, z czego przez pierwszy miesiąc praktycznie nie mógł wychodzić z pokoju. W tym sezonie jako jedyny z obcokrajowców w klubie dotarł do Chin i przed EURO zaliczył pięć meczów ligowych, w których poza nim grali prawie sami Chińczycy. Zdobył nawet dwie bramki. Gdy przyjechał do Szwecji na zgrupowanie nikt nie wiedział, w jakiej aktualnie znajduje się formie i czego się spodziewać. No ale szybko pokazał, że nadal prezentuje odpowiedni poziom.

Te czyste konta to oczywiście nie tylko jego zasługa, tylko całej defensywy. W ogóle niesamowita jest historia Danielsona i grającego z nim w parze na stoperze Victora Lindelofa. Nie wiem, czy wiesz, ale oni w 2011 roku występowali razem w malutkim drugoligowcu Vasteras SK, mimo że Lindelof był pięć lat młodszy. Ich losy potem zupełnie inaczej się potoczyły. Lindelof szybko wyjechał do Benfiki i z czasem kapitalnie się w niej przebił. Po drodze był czołową postacią wszystkich młodzieżówek, a od dobrych pięciu lat jest podporą pierwszej reprezentacji. Z Benfiki zapracował na kasowy transfer do Manchesteru United. Idealna kariera, wszystko szło gładko. Danielson z kolei mozolnie przebijał się w Szwecji, niesamowicie harował, nigdy nie był powoływany do żadnej reprezentacji. I dopiero w 2019 roku, kiedy zmierzał z Djurgardens po mistrzostwo, zadebiutował w kadrze i później podpisał świetny kontrakt w Chinach. Po tylu latach ich historie spięły się klamrą i dziś tworzą duet reprezentacyjnych obrońców na mistrzostwach Europy. Fajny przykład, że zawsze warto wierzyć i nie wolno się poddawać.

Teraz Danielson zastanawia się, jak zatrzymać Roberta Lewandowskiego. Coś mu tu podpowiadasz, jako osoba na co dzień trochę bardziej śledząca polską piłkę?

Nie, coś ty. W sztabie reprezentacji jest z dziesięciu analityków, którzy wiedzą dużo więcej o Lewandowskim niż ja. Generalnie podczas takiego turnieju mamy z Marcusem mało kontaktu. Jakieś kwestie techniczne załatwiamy, ale nie rozmawiamy o kwestiach piłkarskich. Mocno koncentruje się na swojej robocie, a wszystkie potrzebne informacje dostaje od współpracowników selekcjonera.

Można w tej parze wskazać faworyta? Opinie są podzielone.

Dla mnie to oczywiste, że Polska jest faworytem. Moim zdaniem na papierze na prawie każdej pozycji ma ona lepszych piłkarzy niż Szwecja. Lindelofa uznamy za lepszego od polskich stoperów, Forsberg – jeśli jest ustawiany na skrzydle – ma więcej do zaoferowania niż polscy skrzydłowi i ewentualnie Isak jest lepszy niż drugi napastnik grający w polskiej kadrze przy Lewandowskim. To wszystko. Futbol to jednak gra zespołowa i tutaj Szwedzi mają dużą wartość, są świetni jako kolektyw.

To też często słyszana opinia, że Szwecja może piłkarsko od nas odstaje, ale zespół ma lepszy.

Trudno mi zawyrokować, bo aż tak występów Polaków nie analizowałem. Na pewno jednak ostatnie wyniki, które Szwedzi osiągają i tylko jeden gol stracony w ostatnich siedmiu meczach, to efekt gry zespołowej, nie indywidualnej klasy poszczególnych piłkarzy. To nie ta sama ekipa co kilka lat temu, gdy różnicę zrobił Zlatan Ibrahimović.

Filip Leśniewski z Rafaelem Benitezem, prowadzącym Dalian Professional, w którym gra Marcus Danielson.

Podejrzewam, że w Szwecji wszyscy kibice woleliby, żeby Zlatan wszedł do składu za Marcusa Berga i siła rażenia byłaby znacznie większa.

Może nie wszyscy, ale większość tak. Zresztą, nie chodzi tylko o Zlatana. Wielu widziałoby w pierwszym składzie Dejana Kulusevskiego czy Robina Quaisona. Janne Andersson ma jednak w szwedzkiej piłce bardzo mocną pozycję, stworzył silną drużynę z piłkarzy nieprezentujących najwyższego poziomu i nikt zbyt mocno nie kwestionuje jego decyzji. A sam Andersson zupełnie nie przejmuje się głosem opinii publicznej, w ten sposób niczego się na nim nie wymusi. Zawsze robi po swojemu, podobnie było, gdy pracował jako trener klubowy.

Kulusevski ze Słowacją siedział na ławce przez koronawirusa, z powodu którego opuścił mecz z Hiszpanią?

Pewnie miało to jakieś znaczenie, ale wcześniej Kulusevski też nie był kluczową postacią w reprezentacji. W trzech czerwcowych sparingach przed turniejem tylko raz zaczął od początku. Selekcjoner woli na prawej stronie wystawiać dwóch podopiecznych Bartosza Grzelaka z AIK Solna: Mikaela Lustiga i Sebastiana Larssona, który w kadrze jest kapitanem. To zawodnicy bardzo doświadczeni, ograni na wielkich turniejach, ale dziś występują tylko w lidze szwedzkiej. Mimo to sądzę, że Andersson nadal będzie na nich stawiał w pierwszej kolejności, nawet jeśli Kulusevski byłby gotowy na 90 minut. To trener, który zupełnie nie patrzy na status i renomę danego piłkarza. Nie ma znaczenia, czy aktualnie grasz w Szwecji za pieniądze, które nie imponowałaby w polskiej lidze, czy grasz w Juventusie. Liczy się tylko to, czy będziesz pasował do strategii, którą sobie założył i wypełnisz wszystkie założenia. Lustig i Larsson do jego planu pasują idealnie, więc grają.

Alexander Isak strzeli gola Polsce? Kurs 3.55 na Fuksiarz.pl 

Co ci się najbardziej podoba w grze Szwedów na EURO, a co cię najbardziej martwi?

Najbardziej podoba mi się Alexander Isak. Jest nieprzewidywalny, potrafi zrobić różnicę. A co mnie martwi? Uważam, że pierwsza połowa ze Słowacją była zbyt pasywna. Od razu należało wyjść z takim nastawieniem, jak na drugą połowę, gdy już jasno chodziło tylko o to, żeby wygrać. Z Hiszpanią wszyscy wiedzieli, w jaki sposób Szwecja zagra, nikt nie mógł być zaskoczony. Ze Słowacją można było od razu prezentować odważniejszy futbol. Koniec końców dobrze wyszło, trzy punkty zdobyte.

Jak do tego meczu podchodzą szwedzkie media? W polskim kontekście mówi się tylko o Lewandowskim czy patrzy się szerzej?

Mecz Polska – Hiszpania oglądałem w szwedzkiej telewizji i dużo mówiono, że Polacy to nie sam Lewandowski. Oczywiście dla Szwedów to wielka gwiazda, każdy go zna, ale widzi się też, w jakich klubach grają inni zawodnicy – także ci kontuzjowani, którzy opuścili EURO. Podkreślano absencje Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka w ataku. Podkreśla się, że Polska to na papierze bardzo dobra drużyna, ale papier to jedno, a boisko to drugie. No i Szwedzi dziwią się sytuacji z selekcjonerem. Raz, że macie tu obcokrajowca, dwa, że w ogóle dokonaliście tej zmiany.

Gdyby widzieli mecze z poprzednich lat, to by zrozumieli.

No widzisz, czyli to jest ta różnica, gdy jakąś drużynę śledzi się na co dzień, nie tylko przez pryzmat wielkiego turnieju.

Jakie są oczekiwania Szwedów względem swojej reprezentacji na EURO?

Pewnie podobne jak w Polsce względem polskiej, czyli przede wszystkim niech wyjdzie z grupy, a potem może zdarzyć się wszystko. Tak samo podchodzono do mundialu w Rosji i dobrze się skończyło. Szwedzi nie tylko zajęli pierwsze miejsce w grupie, ale jeszcze przeszli 1/8 finału i zatrzymali się dopiero w ćwierćfinale na Anglikach.

Sądzisz, że reprezentacja Szwecji znajduje się w przededniu większych zmian kadrowych? To dość wiekowa drużyna, pewne roszady wydają się konieczne.

Może tak być, że w ciągu roku czy dwóch dojdzie do odmłodzenia składu. Sądzę jednak, że bardziej wynikną one nie z tego, że starsi już nie dają rady, tylko z tego, jak mocno naciskają młodsi. Aczkolwiek nigdy nie wiadomo, jaki będzie pomysł Janne Anderssona.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

Czytaj także: Euro: Szwecja – Polska (Gr. E). Zapowiedź meczu. Kursy. Typy

Fot. Newspix/archiwum prywatne

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Selekcjoner uderza w FIFA i kluby: „Europa chce zmienić naszą historię”

redakcja
2
Selekcjoner uderza w FIFA i kluby: „Europa chce zmienić naszą historię”
Reklama
Reklama