Kozłowski wygranym, kilka rozczarowań. Noty po meczu Polska – Islandia

Przemysław Michalak

08 czerwca 2021, 21:15 • 5 min czytania

Mecz z Islandią na niewiele pytań nam odpowiedział, bo ani nie zagraliśmy najsilniejszym składem, ani nie mieliśmy optymalnej świeżości, ani  – takie odnieśliśmy wrażenie – maksymalnej determinacji. Chwilami wydawało się, że odbył on się głównie po to, żeby Dariusz Szpakowski mógł zapowiedzieć galę na cześć Kazimierza Górskiego. No ale oceny wystawić trzeba. Skala tradycyjnie 1-10, nota wyjściowa 5.

Noty po meczu Polska – Islandia

Wojciech Szczęsny (5)

Przy straconych golach raczej niewiele mógł zrobić, w pozostałych sytuacjach spisywał się należycie. Inna sprawa, że nie były to poważne sprawdziany.

Przemysław Frankowski (3)

Nie wykorzystywał swojej szybkości, a że poza tym niewiele mógł zaoferować, to pożytek z niego był mocno ograniczony. Zapamiętaliśmy jedno fajne podanie otwierające do Modera i tyle. Jak na zawodnika mającego sporo dać w akcjach zaczepnych, za często wybiera rozwiązania asekuracyjne, po linii najmniejszego oporu, byle nie stracić. W tyłach bywało różnie, jak Islandczycy przyspieszyli, nie nadążał z asekuracją.

Tomasz Kędziora (5)

Dziś bez wątpienia najlepszy z trójki naszych stoperów, choć trzeba przyznać, że poprzeczka zbyt wysoko zawieszona nie została. Kędziora w samej defensywie nie zawsze dawał radę, był chociażby dość mocno zamieszany w utratę pierwszej bramki. Sporo natomiast dawał w grze do przodu. Bardzo pewnie wprowadzał piłkę i kilka razy zaimponował prostopadłymi podaniami przez dwie formacje Islandczyków. Miałby też asystę, gdyby Kacper Kozłowski lepiej przymierzył głową po jego dośrodkowaniu.

Kamil Glik (4)

Chwilami nerwowy w defensywie, zdarzały mu się niepotrzebne faule. W rozegraniu – wiadomo, były schody. Obserwujący mecz na żywo pisali, że Paulo Sousa miał o to do niego sporo pretensji. W pierwszej połowie obawialiśmy się, czy Glik nie doznał poważniejszego urazu, gdy przez dłuższy czas leżał na murawie i potrzebował pomocy sztabu medycznego. Ostatecznie na boisko wrócił, ale z pewnością nie czuł komfortu w graniu.

Paweł Dawidowicz (3)

No nie przekonał nas, zdecydowanie nie przekonał. Miał jakąś taką ogólną nerwowość z piłką przy nodze, często ją holował nawet przy wybieraniu prostych rozwiązań. Do niego również selekcjoner zgłaszał wiele zastrzeżeń co do rozegrania. W defensywie Dawidowicz za bardzo się nie wykazał, natomiast tuż przed przerwą zaliczył karygodną stratę na własnej połowie. Na jego szczęście Islandczycy fatalnie to spartolili, ale z klasowym rywalem takie błędy mogłyby słono kosztować.

Tymoteusz Puchacz (6)

Człowiek-żywioł. Z jakością jego poczynań było różnie, nieraz brakowało dokładnego podania, ale przynajmniej ciągle na swojej stronie szarpał i próbował. Po jednej z takich akcji Puchacz zaliczył pół-asystę przy golu Zielińskiego. Pół, bo po drodze były jeszcze dwa rykoszety, jednak tak czy siak miał tu swoje zasługi. W drugiej połowie z przodu już mniej się wykazywał. Na plus solidność w obronie, choć przy drugiej bramce jakiś procent jego winy też był. Uciekł mu zawodnik, którego krył i który potem startował do główki z Dawidowiczem, co trochę utrudniło sprawę Krychowiakowi.

Euro 2020 już od piątku!

Obstawiaj je na Fuksiarz.pl

Grzegorz Krychowiak (3)

Niby w wielu aspektach robił swoje, nastukał sporo odbiorów, ale miewał momenty okropnych drzemek. Nieodpowiedzialna strata z pierwszej połowy jeszcze pozostała bez konsekwencji, bo Bjarnason trafił w boczną siatkę. Duży błąd z początku drugiej odsłony zakończył się już golem  Bjarnarsona.

Jakub Moder (5)

Inteligentnie poruszał się bez piłki, szukał przestrzeni. Oddał pierwszy celny strzał, choć większego zagrożenia nie stworzył. Potrafił błyskotliwie dograć na skrzydło lub samemu tam pociągnąć, ale chciałoby się więcej. Dwa razy próbował strzałów w swoim stylu, ale za pierwszym razem piłka przeszła daleko obok słupka, a za drugim przy rzucie wolnym odbiła się od muru.

Piotr Zieliński (5)

Podobnie jak Moder, lubił zmieniać sektory i wędrować po boisku. Generalnie nie grał wielkiego meczu, ale zachował spokój, gdy znalazł się w idealnej sytuacji i doprowadził do wyrównania. Sam tę akcję rozegrał do Puchacza i sam ją wykończył. Przez jego pozostanie Islandczycy uniknęli spalonego zdobywając bramkę na 1:0, jednak tutaj nie mielibyśmy dużych pretensji, zdarzenie mocno nietypowe. Zieliński został zmieniony już w przerwie, zapewne w celu oszczędzania jego sił.

Robert Lewandowski (6)

Nie miał dziś łatwego życia, a z piłką przy nodze nie zawsze dokonywał właściwych wyborów. Momentami jednak przypominał wszystkim, że należy do światowego topu. To przecież od „Lewego” zaczęła się akcja na 1:1, gdy wygrał walkę na środku boisku, ograł dwóch rywali i podał do Zielińskiego. No i popisał się genialnym zagraniem do Płachety, który zmarnował świetną okazję. Po prostu nie wypada psuć takich piłek.

Jakub Świerczok (3)

Rozczarował. Po meczu z Rosją oczekiwano, że nadal będzie na fali wznoszącej, a dziś wskórał niewiele. Jasne, raz fajnie podał prostopadle do Lewandowskiego, zdarzało mu się przytomnie utrzymywać przy piłce i oddać jeden niezły celny strzał, ale generalnie za często znikał, za często był neutralizowany, za często był niedokładny.

POLSKA ODPADNIE W FAZIE GRUPOWEJ EURO? KURS: 2,75 W FUKSIARZU!

Rezerwowi:

Kacper Kozłowski (7)

Zdecydowanie największy wygrany tego meczu. Wszedł od razu po przerwie i wraz z upływem kolejnych minut się rozkręcał. Pod koniec grał już jak reprezentacyjny wyjadacz, a nie 17-latek zaliczający trzeci występ w kadrze, który ma na koncie 24 mecze i jednego gola w Ekstraklasie. Pomocnik Pogoni Szczecin wziął na siebie ciężar gry. Po ładnej akcji sprawił mnósto problemów bramkarzowi Islandczyków i szkoda, że dobitkę zmarnował Świderski. Po chwili zaś sam Kozłowski mógł lepiej przymierzyć głową po centrze Kędziory, ale potem asystował po przebojowej akcji i dośrodkowaniu do Świderskiego. Rośnie nam kadrowicz, rośnie.

Kamil Jóźwiak (bez oceny)

Tym razem trudno go za coś wyróżnić. Próbował, starał się, ale nie stworzył żadnego zagrożenia, a podania na dobieg dostawał za mocne.

Karol Linetty (bez oceny)

Ani swoich notowań nie obniżył, ani nie podwyższył.

Przemysław Płacheta (bez oceny)

Niczego nie wykreował, za to samemu nie skonsumował ciasteczka od Lewandowskiego.

Maciej Rybus (bez oceny)

Krótki występ, ale niezbyt pozytywny. A to głupi faul, a to złe zagranie w prostej sytuacji.

Karol Świderski (bez oceny)

Powinien lepiej dobić strzał Kozłowskiego, ale po dośrodkowaniu młodego kolegi już wszystko zrobił jak należy. Znalazł sobie miejsce, dobrze przyjął i precyzyjnie strzelił. Był element szczęścia, nie do końca czysto uderzona piłka przeszła między nogami obrońcy, ale napastnik PAOK-u najpierw mocno na to szczęście zapracował.

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Napastnik, który strzela gole z tego samego miejsca

Braian Wilma
0
Napastnik, który strzela gole z tego samego miejsca
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama