[euro2020_group grupa=”D”]
Czwarta część najbardziej irracjonalnego przewodnika po Mistrzostwach Europy w 2021 roku, które nazywają się Euro 2020. Autorem jest Melodroma, co właściwie wyczerpuje temat. Natomiast jest pewne zaskoczenie – czwarta część jest o czwartej w kolejności grupie, czyli grupie D (bo D jest czwartą literą alfabetu). Też spodziewaliśmy się, że po części o grupie A, grupie B i grupie C będzie cześć o grupie Z15A. Ale i D polecamy.
Anglia (England)
Nawet jeśli ktoś nie lubił reprezentacji Anglii, to fajnie się obserwowało ich turniejowe poczynania, bo zawsze odpadali w jakichś tragikomicznych okolicznościach – i zawsze z takimi poważnymi minami. Proper lads, zero luzu na boisku – a w tym czasie ich kibice w pubach rozlewali piwo, pokazywali dupy i wyzywali tych poważnych, walecznych, siermiężnych technicznie i taktycznie przegrańców.
Te czasy minęły bezpowrotnie, a ciemna epoka, kiedy Anglicy byli pośmiewiskiem, już się skończyła. Te wszystkie Mounty, Grealishe, Fodeny, Sanche i Sterlingi mogłyby spokojnie grać dla Niemca czy innego doktora Hiszpana i nie byłoby widać wielkiej różnicy. Honoru Anglosasów bronią jeszcze co prawda na obronie Maguire czy Chilwell, który w dzieciństwie robił na trampolinie straszne rzeczy, ale to już raczej długo nie potrwa.
Selekcjoner: Gareth Southgate, bydlę z Watford. Czy ten kunktator zmarnuje kolejne już najlepsze pokolenie angielskiej piłki? Jest spora szansa.
Jak im poszło w eliminacjach: Zamietli tę grupę drużyn, które kiedyś coś tam znaczyły. Przegrali tylko raz, pozostałe mecze wygrali wysoko: 5:0, 5:1, 4:0, 6:0, 7:0, 4:0. I u siebie 5:3 z Kosowem. 5:3? W co oni grali? W CO GRASZ?
Najlepszy strzelec eliminacji: Harry Kane, tak samo jak na mundialu, był po prostu najlepszy – i zrobił to tak samo jak wtedy. Cztery karne i osiem bramek z bliska – ten chłopak nigdy nie lubił się przemęczać.
Najlepszy wynik eliminacji: No najebali wszystkim tych bramek równo, każdy może sobie wybrać świniobicie, które mu się najbardziej podobało. 7:0 z Czarnogórą? 6:0 z Bułgarią? 5:0 z Czechami?
Najgorszy wynik eliminacji: Praska jesień nie była dla nich łaskawa – siódmego października przegrali z Czechami 2:1. Zaczął oczywiście Harry Kane z karnego, ale to nie miało żadnego znaczenia, że zaczął. Cztery minuty później w jego stylu wyrównał Jakub Brabec – bramka ładna, ale podczas oglądania powtórek widać, że mógł podejść bliżej, do linii bramkowej miał jeszcze dobry metr. Nie rozumiem, po co tak ryzykować. Pięć minut przed końcem meczu po podaniu samego Masopusta (chyba najdłuższa kariera w historii) wynik ustalił Zdeněk Ondrášek, cały wytatuowany jak jakiś kryminalista.
Bohater: Harry Maguire, ostatni prawdziwy angielski piłkarz. Nie umie nawet zrobić elastico, za to potrafi bardzo wysoko kopnąć piłkę do góry, jak przystoi brytyjskiemu obrońcy. Trafił na okładki gazet po tym, jak pojechał do Grecji na all inclusive, najebał się, zrobił trzodę w knajpie, pobił z jakimiś typami, szarpał z policjantami, a potem próbował ich przekupić. Nie potrafi używać komputera.
Taktycznie: 3-4-3 przeciwko poważnym rywalom lub 4-3-3, gdy będzie potrzeba zdominować przeciwnika. Anglia ma jeden z najlepszych składów na turnieju – zwłaszcza z przodu, defensywa może pozostawiać trochę do życzenia – ale Southgate nie jest zbyt skłonny do podejmowania ryzyka. Kiedy już jeden raz w życiu to zrobił, skończyło się odpadnięciem z mistrzostw Europy. Dlatego w środku pola można się spodziewać zawodników raczej niezbyt kreatywnych, ale zapewniających asekurację obronie, w skład której wchodzi ogr Maguire i John Stones o bardzo trafnym nazwisku – nie jest defensywną skałą, ale wrzucony do wody zatonąłby bardzo szybko. Ale nie to powoduje ekscytację kibiców – w angielskiej drużynie cała magia dzieje się z przodu. Na szpicy wystąpi oczywiście Harry Kane, którego chciwość jest już legendarna, ale kto będzie mu towarzyszyć? Anglia ma podobny problem, co Włochy – trudno przewidzieć, jaki kształt Southgate ulepi z będących do jego dyspozycji surowców: Raheem Sterling, Jadon Sancho, Mason Mount, Jack Grealish, Marcus Rashford to wszystko świetni zawodnicy i porządne chłopaki.
Największy nieobecny: Trent John Alexander-Arnold – gość nie ma nawet nazwiska, tylko same imiona. Brakuje mu jakiegoś Maksymiliana, żeby nazywać się jak następca tronu Habsburgów. Przez jakiś czas znany z zagrania superszybkiej i supercwanej piłki do Divocka Origiego w półfinale LM, rok później już głównie jako człowiek, który stracił piłkę wiadomo ile razy przeciwko wiadomo komu. Mimo to byłby w kadrze, gdyby się nie rozjebał jak żaba na liściu.
Najlepszy wynik na Euro: Półfinał mistrzostw w 1996, który Southgate pamięta aż za dobrze. Niby w 1968, gdy jeszcze był mecz o trzecie miejsce, zdobyli brązowy medal, ale szanujmy się – na tamtym turnieju grały cztery zespoły, Anglicy przegrali pierwszy mecz i od razu przeszli do finału pocieszenia, a przyszli mistrzowie, Włosi, wygrali swój półfinał dzięki rzutowi monetą. Takie turnieje to się gra na koloniach i po powrocie z wakacji już na nikim nie robią wrażenia.
Zaskoczenie: Kieran Trippier już się nie strzyże frezarką.
SKŁAD
Bramkarze: Dean Henderson (Manchester United), Sam Johnstone (West Bromwich Albion), Jordan Pickford (Everton)
Obrońcy: Ben Chilwell (Chelsea), Conor Coady (Wolverhampton Wanderers), Reece James (Chelsea), Harry Maguire (Manchester United), Tyrone Mings (Aston Villa), Luke Shaw (Manchester United), John Stones (Manchester City), Kieran Trippier (Atletico Madryt), Kyle Walker (Manchester City)
Pomocnicy: Jude Bellingham (Borussia Dortmund), Phil Foden (Manchester City), Jack Grealish (Aston Villa), Jordan Henderson (Liverpool), Mason Mount (Chelsea), Kalvin Phillips (Leeds United), Declan Rice (West Ham United), Bukayo Saka (Arsenal), Jadon Sancho (Borussia Dortmund)
Napastnicy: Dominic Calvert-Lewin (Everton), Harry Kane (Tottenham), Marcus Rashford (Manchester United), Raheem Sterling (Manchester City).
Chorwacja (Hrvatska)
Chorwacja. Chorwacja… Cóż można o niej powiedzieć? Jej drużyna jest na turniejach piłkarskich powszechnie uwielbiana, ale dlaczego – trudno dokładnie ustalić. Jest jak “Zielona Mila” – bazuje na niczym nieuzasadnionej sympatii, większość której jest skierowana w stronę jakiegoś gryzonia.
Potwierdzać to zdaje się mundial w Rosji. W fazie pucharowej Chorwacja wygrała tylko jeden mecz, i to po dogrywce, niemiłosiernie męcząc siebie i kibiców. Powtórzyła tym wyczyn Portugalii sprzed dwóch lat, która w podobny sposób powolnie wspinała się po drabince turniejowej aż do wygranego finału. Ale ocena tych dwóch kampanii była diametralnie różna – męczącym bułę Portugalczykom nie towarzyszył ogrom sympatii, natomiast waleczni Chorwaci stali się ulubieńcami tzw. neutralnych kibiców. Nie jest to zbyt uczciwe, bo Portugalia przynajmniej zdołała wygrać uczciwie z Walią – ale Cristiano Ronaldo ma wyregulowane brwi i straszliwy kij w dupie, a Modrić jest obdarzony mocno nieortodoksyjnym rodzajem piękna. Jeśli ktoś jest złakniony takich historii o underdogach, to może lepiej znów obejrzeć Rocky’ego.
Kim była jedyna drużyna, z którą Chorwacja zdołała wygrać w fazie pucharowej? Anglia, która szczęśliwym trafem (to już drugi w tej grupie, coś dużo tych szczęśliwych trafów – czy możemy się spodziewać, jak to mówi Mielzky, jakichś spektakularnych łamaków?) znów znalazła się z nią w grupie. Czy komuś to przeszkadza? Mnie na pewno nie – to są zawsze ciekawe spotkania.
Selekcjoner: Zlatko Dalić, który poprowadził Chorwację do wicemistrzostwa świata. Do dziś nie wiadomo, jak to się stało, że został selekcjonerem, bo wcześniej nie trenował nawet pół porządnej drużyny – ale w Polsce nie takie rzeczy widzieliśmy.
Jak im poszło w eliminacjach: Wygrali grupę E, z której cztery zespoły awansowały na turniej finałowy.
Najlepszy strzelec eliminacji: Bruno Petković z czterema bramkami. Jeśli to nazwisko brzmi znajomo, to tylko dlatego, że nosi je trener Szwajcarii. Co ciekawe, Bruno Petković urodził się w miejscowości Metković, co brzmi jak żart, ale chociaż się rymuje.
Najlepszy wynik eliminacji: Łącznie siedem bramek strzelonych jakimś niemłodym już Słowakom.
Najgorszy wynik eliminacji: Remis z Azerbejdżanem. Był to jedyny punkt zdobyty przez Azerów w tych eliminacjach.
Bohater: Modrić, który raz na dwa lata musi sobie poradzić bez Casemiro i Kroosa. Ostatnio poszło mu świetnie – Chorwacja doszła do finału, a on niósł i ciągnął zespół, grając swoją wariację Maradony ‘90. Za ten triumf woli postanowiono wynagrodzić go Złotą Piłką.

Taktycznie: Brak Rakiticia i Mandzukicia, którzy skończyli z reprezentacją, sprawił, że Dalić musiał lekko zmodyfikować drużynę: ale niezależnie od tego, czy będą grać 4-2-3-1 czy 4-1-4-1, najważniejszy będzie madrycki gryzman w środku pomocy. Pomagać mu będą w większości ci sami goście co zawsze – Ivan Perisić, Marcelo Brozović, może trafi się też jakiś Ante Rebić czy Mateo Kovacić, który niedawno dodał do swojej obszernej kolekcji czwarty Puchar Mistrzów, choć dopiero w ostatnim finale ktoś go wpuścił na boisko. Będzie dużo szarpania i gryzienia trawy, bo ci ludzie nie odpuszczają. Jeśli w obronie wyjdą razem Dejan Lovren i Domagoj Vida, mogą być niezłe jajca – oj dużo śmiechu czeka Dominika Livakovicia, który zastąpił zasłużonego Danijela Subasicia w roli podstawowego bramkarza.
Największy nieobecny: Mario Mandžukić, niekochany krogulec, który strzelał bramki w finałach Ligi Mistrzów i mistrzostw świata, ale nikt nie napisze o nim pieśni. Czy ktoś uroni łzę nad biednym Mariem, gdy zemrze?
Najlepszy wynik na Euro: Jakieś tam ćwierćfinały. W przeciwieństwie do mundialu, na mistrzostwach Europy Chorwaci nigdy nie poszaleli. Mają niby jakieś medale do podziału z resztą krajów byłej Jugosławii, ale tyle się tego namnożyło przez bałkańską mitozę, że trudno ustalić, kto ile ma udziałów.
Zaskoczenie: Joško Gvardiol. Co to ma być? To, że trener City jest tak zdeterminowany, żeby zdobyć jakieś trofeum, że udaje jakiegoś Chorwata, mogę jeszcze zrozumieć. Ale to, że robi to tak nieudolnie, to już mi się nie mieści w głowie.
SKŁAD
Bramkarze: Dominik Livaković (Dinamo Zagrzeb), Lovre Kalinić (Hajduk Split), Simon Sluga (Luton Town)
Obrońcy: Borna Barišić (Rangers), Domagoj Bradarić (Lille), Duje Ćaleta-Car (Olympique de Marseille), Joško Gvardiol (Lipsk), Josip Juranović (Legia Warszawa), Dejan Lovren (Zenit Petersburg), Mile Škorić (Osijek), Domagoj Vida (Beşiktaş), Šime Vrsaljko (Atletico Madryt)
Pomocnicy: Milan Badelj (Genoa), Marcelo Brozović (Inter), Luka Ivanušec (Dinamo Zagrzeb), Mateo Kovačić (Chelsea), Luka Modrić (Real Madryt), Mislav Oršić (Dinamo Zagrzeb), Mario Pašalić (Atalanta), Ivan Perišić (Inter), Nikola Vlašić (CSKA Moskwa),
Napastnicy: Josip Brekalo (Wolfsburg), Ante Budimir (Osasuna), Andrej Kramarić (Hoffenheim), Bruno Petković (Dinamo Zagrzeb), Ante Rebić (Milan)
Czechy (Česká republika)
Nie wiem, kto wymyślał te grupy, ale eliminacji to on chyba nie oglądał – tylko w A nie ma drużyn, które już ze sobą grały. Trudno powiedzieć, jaki jest sens powtarzania tych meczów, ale ze wszystkich zespołów, z jakimi Anglia się mierzyła, Czechy są kandydatem najsensowniejszym, bo jako jedyne ją pokonały. Nikt by nie chciał kolejnego 6:0 z jakąś Czarnogórą, a już najmniej sami Czarnogórcy.
Od lat Czesi mają dwa rodzaje turniejów – albo nie grają, albo zadawane jest pytanie, czy zdołają nawiązać do swojej wielkiej drużyny z 2004 roku. No na pewno, może jeszcze mają wygrać cały turniej. Drugą Danię sobie znaleźli.
Selekcjoner: Jaroslav Šilhavý, były obrońca będący rekordzistą rodzimej ligi w liczbie zdobytych czerwonych kartek. Po zakończeniu kariery piłkarskiej prowadził każdy czeski klub, a gdy i to mu się znudziło, przejął całe Czechy.
Jak im poszło w eliminacjach: Drugie miejsce w grupie za Anglikami A z sześcioma punktami straty do Anglików. Pięć zwycięstw i trzy remisy, bilans bramkowy 13:11 – nie poszaleli, ale przynajmniej punkty im się zgadzały.
Najlepszy strzelec eliminacji: Cztery gole zdobył Patrik Schick, eks-piłkarz Romy, który wygląda jak drzewo i biega podobnie.
Najgorszy wynik eliminacji: Oprócz Anglii (co raczej było wkalkulowane, ale chyba nikt się nie nastawiał na 0:5) Czesi przegrali z Bułgarią i Kosowem – a to zdaniem połowy krajów na świecie nawet nie jest prawdziwe państwo.
Najlepszy wynik eliminacji: 85. minuta meczu przeciwko Anglii: Masopust… To będzie dwa… Czy też poczeka? Masopust, ajjj, będzie Ondrasek… Dwa, dwa! Nokautujące uderzenie! Czechy! Nie będzie “ahoj!”.
Bohater: Adam Hložek, zaledwie osiemnastoletni pomocnik ze Sparty Praga, porównywany do Tomáša Rosickiego. Będzie niedługo grube siano inkasowane za tego małolata. Co ciekawe, w Legii grał kiedyś lewy obrońca Adam Hloušek – to nawet nie jest on. Szczegółowa analiza głowy nie pozostawia co do tego wątpliwości.
Taktycznie: 4-1-4-1 / 4-2-3-1, nowoczesny i bezpośredni futbol oparty na pressingu – ale bramek strzelać to za bardzo nie potrafią. Trudno jednak, żeby było inaczej, skoro odpowiada za to Patrik Schick – statystyki mówią o tym typie wszystko. Czescy kibice muszą liczyć, że samotnemu napastnikowi pomogą Lukáš Masopust, Matej Vydra (z nazwy najfajniejszy gość w tej drużynie) czy Tomáš Pekhart, król strzelców polskiej Ekstraklasy. Osłaniać będzie ich m.in. Alex Kral, który wygląda jak David Luiz i gra podobnie.
Największy nieobecny: Ondřej Kúdela, który zostawił po sobie w środku czeskiej obrony wielką dziurę w kształcie barana zdyskwalifikowanego za wyzywanie Glena Kamary od czarnuchów w meczu Ligi Europy. Szczęście w nieszczęściu, że Šilhavý zna wszystkich piłkarzy w lidze i bez większego problemu zastąpił go innym Ondřejem, Čelůstką. Przyglądając mu się w poszukiwaniu słabych stron, napastnicy rywali muszą pamiętać, że i on przygląda się im.
Najlepszy wynik na Euro: Coś tam ściemniają o jakichś Panenkach i złotych medalach, ale dajmy spokój. Nie powinniśmy się zgadzać na takie rozłupywanie państw, jak to miało miejsce z Czechosłowacją, bo zawsze jest potem problem, jak podzielić te trofea. Dlaczego to Czesi mają dziedziczyć po Czechosłowacji, a nie Słowacy? Nie uznaję tego. Największy czeski sukces to przegrany finał w 1996.
Zaskoczenie: Do dziś trudno uwierzyć, że w zasadzie całą kwotę ze sprzedaży Mohameda Salaha Roma wydała na Patricka Schicka. Jezu.
SKŁAD
Bramkarze: Aleš Mandous (Sigma Ołomuniec), Jiří Pavlenka (Werder Brema), Tomáš Vaclík (Sevilla)
Obrońcy: Jan Bořil (Slavia Praga), Jakub Brabec (Viktoria Pilzno), Ondřej Čelůstka (Sparta Praga), Vladimír Coufal (West Ham United), Pavel Kadeřábek (Hoffenheim), Tomáš Kalas (Bristol City), Tomáš Holeš (Slavia Praga), Aleš Matějů (Brescia), David Zima (Slavia Praga)
Pomocnicy: Antonín Barák (Verona), Vladimír Darida (Hertha Berlin), Jakub Jankto (Sampdoria), Alex Král (Spartak Moskwa), Lukáš Masopust (Slavia Praga), Jakub Pešek (Sparta Praga), Michal Sadílek (Liberec), Petr Ševčík (Slavia Praha), Tomáš Souček (West Ham United)
Napastnicy: Adam Hložek (Sparta Praga), Michael Krmenčík (PAOK), Tomáš Pekhart (Legia Warszawa), Patrik Schick (Bayer Leverkusen), Matěj Vydra (Burnley)
Szkocja (Scotland, Alba)
Grupę D zamyka kolejny naród mający porachunki z Anglią. O ile jednak z Czechami czy Chorwatami Anglicy mają kosę od niedawna, to między nimi a Szkotami zła krew jest od stuleci. Nawet jeśli nie brać pod uwagę tych wszystkich bitew pod Bannockburn, Culloden czy masakr w Glencoe i skupić się na sporcie – to jest to kawał historii. Pierwszy międzynarodowy mecz piłkarski odbył się między Szkocją a Anglią w 1872 (tak naprawdę już w 1870, ale tych spotkań nie uznaje się za oficjalne) i tak im się to spodobało, że grali co roku – z dwoma przerwami – przez 120 lat, aż nie mogli już na siebie patrzeć.
Szkocja to ubogi wyżynny kuzyn, ale myliłby się ten, kto sądzi, że Anglia w tej rywalizacji jakoś znacząco górowała – Anglicy mają 48 zwycięstw i 41 porażek. Nie grali przeciwko sobie od eliminacji do mistrzostw świata w Rosji – ale żeby znaleźć ostatnie zwycięstwo Szkotów, trzeba cofnąć się do play-offów kwalifikacji do Euro 2000 (w dwumeczu i tak przegrali). Większość zwycięstw Szkocji nad Anglią datuje się na czasy, gdy w piłkę grano w surdutach.
Fajne chłopaki, ale sukcesu nie wróżę.
Selekcjoner: Steve Clarke – słynny łysol, który najpierw stał się legendą przeciętnej Chelsea, a po zakończeniu kariery pracował w wielu angielskich klubach. “Steve” to nie jest jego prawdziwe imię – tak naprawdę nazywa się Stephen Clarke – bywają oryginalniejsze pseudonimy.
Jak się dostali na turniej: W grupie I zaliczyli tyle samo wygranych, co porażek i zajęli trzecie miejsce za Belgią i Rosją. Nie byli zbyt dobrzy ani w strzelaniu, ani w bronieniu – kwalifikacje zakończyli z bilansem bramkowym na minusie, 16:19. Połowę swoich bramek zdobyli w dwumeczu przeciwko San Marino.
Najlepszy strzelec eliminacji: John McGinn zwany Klopsikiem – siedem trafień dało mu drugie miejsce wśród snajperów grupy I (ex aequo z Lukaku). Nie był jednak katem maluczkich – San Marino wbił tylko trzy, dwie strzelił Kazachstanowi, a i pomógł drużynie w arcytrudnych bojach z Cyprem.
Najlepszy wynik eliminacji: Dwa wygrane konkursy rzutów karnych w Lidze Narodów, które dały im awans na mistrzostwa Europy.
Najgorszy wynik eliminacji: O ile dwie porażki z Belgią (3:0 i 4:0) czy z 4:0 z Rosją nie były wielkim zaskoczeniem – choć nadal dostać tyle do jajca… – to porażka 3:0 z Kazachstanem jest dosyć kuriozalna.
Bohater: Andy Robertson. Przeszkot. Szkocka drużyna ma ten sam problem, co austriacka – jej największą gwiazdą jest lewy obrońca, a to zbyt dobrze nie rokuje. Austriacy sprytnie to obeszli, przesuwając Alabę do przodu (“nie wiemy, o czym mówicie, to ofensywny zawodnik, haha, beka ze Szkocji”), ale Szkoci są zbyt dumni. Być może Clarke przeczytał “Odwróconą piramidę” i zrozumiał, że od prawie trzydziestu lat mundial wygrywa drużyna mająca tzw. topowych bocznych obrońców – ale po pierwsze: Euro to nie mundial, a po drugie, każdy z tych zespołów miał też świetnych graczy na innych pozycjach. Jeden lewy obrońca może nie wystarczyć.

Taktycznie: Prawdopodobnie 5-3-2, tak by móc użyć obu dobrych lewych obrońców, jakimi dysponują – Andy Robertson będzie wahadłowym, żeby mógł sobie pobiegać (podopieczni Kloppa to uwielbiają), a Kieran Tierney zagra jako półlewy obrońca. Fajerwerków to tu nie zobaczymy – w grupie D wszyscy grają piłką lepiej od Szkotów i Clarke to wie. Jego drużyna będzie siedzieć z tyłu i czekać na swoją okazję do kontry – jak tylko ktoś z bandy pierdolonych McTominayów ustawionych przed obroną odbierze piłkę, Robertson popędzi wzdłuż linii, zawsze gotowy do wrzutki na Che Adamsa czy innego Ryana Frasera. Tajną broń Szkotów stanowi miły dla oka 20-letni Billy Gilmour, który zawodowo kręci się po ośrodku treningowym Chelsea. Ten Szkociak ma papiery na porządne grańsko – aż dziwne, że nie został jeszcze wypożyczony do Vitesse.
Największy nieobecny: Przyznam, że byłbym dużo spokojniejszy, gdyby mieli jeszcze przynajmniej pięciu Andych Robertsonów.
Najlepszy wynik na Euro: Pierwsza runda. Na mundialu też zawsze tylko pierwsza runda. Szkoci nigdy znikąd nie wyszli, nawet z Wielkiej Brytanii.
Zaskoczenie: To jak oni dziwnie mówią. Jeśli rozumiesz, co Szkot do Ciebie mówi, to prawdopodobnie właśnie spotkałeś Szweda.
SKŁAD
Bramkarze: Craig Gordon (Hearts), David Marshall (Derby), Jon McLaughlin (Rangers)
Obrońcy: Liam Cooper (Leeds United), Declan Gallagher (Motherwell), Grant Hanley (Norwich City), Jack Hendry (Celtic), Scott McKenna (Nottingham Forest), Stephen O’Donnell (Motherwell), Nathan Patterson (Rangers), Andy Robertson (Liverpool), Greg Taylor (Celtic), Kieran Tierney (Arsenal)
Pomocnicy: Stuart Armstrong (Southampton), Ryan Christie (Celtic), John Fleck (Sheffield United), James Forrest (Celtic), Ryan Fraser (Newcastle United), Billy Gilmour (Chelsea), John McGinn (Aston Villa), Callum McGregor (Celtic), Scott McTominay (Manchester United), David Turnbull (Celtic)
Napastnicy: Ché Adams (Southampton), Lyndon Dykes (Queens Park Rangers), Kevin Nisbet (Hibernian).
MELODROMA