Helik: – Po Euro panuje atmosfera wielkiego niedosytu

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

14 lipca 2021, 16:34 • 9 min czytania

Jaka atmosfera panowała w reprezentacji Polski podczas Euro 2020? Co poszło nie tak? Dlaczego nie zagrał ani minuty? Jak ocenia Paulo Sousę? Czy jest zadowolony ze swoich dotychczasowych występów w reprezentacji Polski? Czy ma jakieś ciekawe oferty transferowe? Na te i na inne pytania w dłuższej rozmowie na antenie Weszło Fm odpowiedział piłkarz Barnsley i reprezentacji Polski, Michał Helik. Zapraszamy na zapis tekstowy tej rozmowy. 

Pamiętam, jak rozmawialiśmy w momencie, kiedy przychodziłeś do Barnsley i nawet nie pytałem cię o plany związane z reprezentacją Polski. I jak to się wszystko potoczyło…

Zwariowany sezon, ale bardzo udany, choć z gorzkim finiszem, bo przegraliśmy baraże o Premier League z Barnsley i nie wyszliśmy z grupy na Euro 2020.

Bardzo się przez ten czas rozwinąłeś?

Bardzo, bardzo, bez dwóch zdań. Dalej mam wiele do poprawy. Poziom w Championship jest wysoki. Mnóstwo jest tu zespołów balansujących na granicy Premier League. Właściwie to jest tu kilka tak dużych i tak dobrych drużyn, że ze spokojem, już teraz i w tych warunkach, mogłyby rywalizować w elicie. Reszta też nie daje za wygraną. Barnsley miało bić się o utrzymanie, ale doszliśmy do baraży. Podoba mi się ta liga. Jest dużo spotkań, nie za wiele trenowaliśmy, wszystko zbierało się i zawierało w ograniu meczowym. Każdy zawodnik woli grać, a nie trenować.

Duży był przeskok między Polską a Anglią?

Wielu jest w Championship piłkarzy wypożyczonych z Premier League, u których naprawdę widać jakość. Poziom jest zdecydowanie wyższy niż w Ekstraklasie, ale nie uważam też, że polska elita była bardzo słaba. Fajnie się odnalazłem, ale to poprzedni sezon, wymazuję go z pamięci. Po dłuższym urlopem zaczynam przygotowania do nowej kampanii.

Miałeś słabsze momenty fizyczne? Tych meczów było naprawdę mnóstwo. 

Bywały zwariowane momenty, zwariowane serie. Chłopaki z szatni mówili mi, że miniony sezon to już był w ogóle ewenement, bo wszystko było upchnięte, wszystko było pościskane przez pandemię. Więcej zagrałem meczów niż miałem pełnoprawnych treningów. Namnożyło się tego. Jechaliśmy na takiej intensywności, że jak ja jechałem na kadrę, to chłopaki podczas przerwy reprezentacyjnej dostawali nawet sześć dni wolnego. Ja akurat nie mogłem odpocząć. Ostro pracowałem. Nie było odpuszczania, tylko wręcz przeciwnie, wyższe obrotny, żeby się pokazać.

Nie zagrałeś ani minuty na Euro, ale byłeś w kadrze, sporo widziałeś. Po odpadnięciu myślałeś sobie, że mogliście zrobić więcej, wyjść z grupy?

Pozostaje ogromny niedosyt, złość. Wszyscy oczekiwaliśmy więcej. My jako zawodnicy jesteśmy najbardziej rozczarowani tym, jak to się wszystko potoczyło. Nie zagrałem ani minuty, ale czułem się częścią tej drużyny. Byłem cały czas gotowy, starałem się dawać z siebie wszystko na treningach.

Co zawiodło?

Nie jest mi łatwo o tym mówić, bo nie grałem. Byłem częścią drużyny, biorę odpowiedzialność za porażkę, ale nie grałem w meczach, więc nie będę się rozwodził na temat tego, co akurat nie zagrało.

Helik nie grał, więc nie wyszło!

Nie, nie, nie. Tego nie powiem. Trener Sousa wybrał najlepszych. Ja robiłem wszystko, żeby wywalczyć sobie miejsce w składzie. Cały czas wierzyłem w swoją gotowość do występu, ale nie wyszło, nie zagrałem.

Wierzyłeś w wygryzienie Kamila Glika? Mecz z Węgrami zacząłeś w pierwszym składzie. 

Cały czas wierzę, że mogę rywalizować z Kamilem Glikiem o pozycję. Wiadomo, że jeśli dochodzi do bezpośredniej rywalizacji, to zawsze czuje się szansę. Jest super liderem, super człowiekiem. Szanuję go, podpatruję go, jak mogę. Rywalizacja z nim to przyjemność.

Zagrałeś w kadrze trzy mecze – Węgry, Anglia, Rosja. Jesteś z nich zadowolony?

Wielka sprawa, spełnienie marzeń z dzieciństwa. Mogło być lepiej, ale taka jest piłka, to jest gra błędów. Tragicznie nie było. Ocenienie kogoś przez pryzmat jednej czy dwóch wpadek jest nie do końca sprawiedliwe.

Nie jest łatwo przechytrzyć takiego Raheema Sterlinga. Sam się o tym przekonałeś. 

Dokładnie, dokładnie. Szuka kontaktu. Non stop, cały czas. Chciałem zablokować dośrodkowanie, a on sobie przełożył nogi tak, żeby znaleźć kontakt. Udało mu się.

W klubie też grasz ustawieniem z trzema defensorami. Te systemy są podobne? 

W Barnsley najczęściej grałem w środku trójki stoperów, w kadrze, przeciwko Anglii, grałem na pół-prawym stoperze. To na pewno coś innego, zachowania w pressingu albo w obronie są inne, nie jest to to samo, co w klubie, mamy inny styl niż chcemy grać w reprezentacji, nawet jeśli ustawienie jest podobne. Piłka reprezentacyjna też różni się od piłki w Championship. To światowy poziom. Najlepsi piłkarze z całego świata.

Dlaczego tak łatwo reprezentacja traciła gole na Euro?

Nie byłem na boisku, nie oceniam.

Polska nie ma stoperów, którzy umieją dobrze wyprowadzać piłkę?

Nie uważam tak. Mamy stoperów, którzy odnajdują się w systemie z trójką z tyłu.

A wahadłowych?

Tak samo. To był nowy pomysł, początek zmian. Byłem w tej kadrze pierwszy raz. Nowy sztab, wielkie zmiany. Nigdy reprezentacja Polski nie grała takim ustawieniem na dłuższą metę. Kiedyś były jakieś próby, ale to sporadyczne, pojedyncze. Nie możemy teraz przekreślać tych prób po kilku meczach.

Gdzie widzisz u siebie największe rezerwy?

Opowiadanie o wyprowadzeniu piłki jest teraz modne. Ale jeśli grasz na środku obrony w systemie z trójką z tyłu, to ciężko podejmować jakieś większe ryzyko. To podejmuje się z bocznych stref boiska. Jest wiele elementów do poprawy. Staram się rozwijać cały czas. Nie zamierzam skupiać się na jednej rzeczy. W Barnsley zwracano mi uwagę przede wszystkim na dogrywanie dokładnych długich piłek w boczne sektory. Takie były założenia. Potem na skracanie pola gry. Graliśmy bardzo agresywnym pressingiem. Teraz jest nowy trener, zobaczymy jak to będzie wyglądało.

Paulo Sousa powinien zostać w reprezentacji Polski?

Jako zawodnik reprezentacji Polski jestem ostatnim zawodnikiem do wydawania takich opinii.

Ale wiesz, była debata na temat tego, czy powinien zostać. 

Dochodziło to do mnie. Uważam, że trener Paulo Sousa powinien zostać. Jest bardzo dobrym trenerem. Widać jego warsztat po rozmowach indywidualnych, po odprawach. Świetnie mi się z nim współpracowało. Trafiał do mnie z przekazem, nie mogę się do niczego przyczepić, nawet bym nie śmiał.

Miał pewnie trochę za mało czasu. 

Z czasem to wszystko będzie wyglądało jeszcze lepiej. To nowy system dla tej drużyny, nawet jeśli ona za bardzo personalnie od czasów pracy z trenerem Brzęczkiem się nie zmieniła. Jasne, są nowe twarze, ale kluczowi reprezentanci znają się od lat, a dalej muszą wypracowywać pewne automatyzmy.

Co wyróżnia trenera Sousę?

Ma jasny plan i wizję swojego futbolu. Jest komunikatywny. Potrafi to przekazywać. Ciężko pracowaliśmy pod jego okiem. Wielu pytało mnie, jak wyglądają moje zajęcia w reprezentacji po sezonie z pięćdziesięcioma meczami na koncie. Myśleli, że mam luźniejszy okres, a tu nie było przeproś, mieliśmy się dobrze przygotować.

Czułeś z poziomu ławki, że Szwecja i Słowacja to lepsze zespoły?

Na pewno są bardzo dobre, ale nie lepsze od Polski. Niedosyt był ogromny.

Jaka była atmosfera w zespole podczas Euro?

Atmosfera była naprawdę dobra. Wiadomo, że wyniki, siłą rzeczy, ją pogorszyły, ale mamy wielu doświadczonych liderów, którzy scalają ten zespół i tworzą wokół niego fajny kolektyw. Nowe twarze fajnie się wkomponowały. Złapałem dobry kontakt z chłopakami. Ekipę z tego turnieju będę wspominał w samych superlatywach, ale oczywiście pozytywne aspekty bycia pierwszy raz na wielkim turnieju przesłaniają mi niesatysfakcjonujące wyniki.

Na treningach pewnie zdarzyło ci się rywalizować z Robertem Lewandowskim?

Mega doświadczenie. Często, jeśli trafiałem do drugiego składu, mogłem bezpośrednio rywalizować z Lewym. Wchodzić z nim w bezpośrednie pojedynki. Mogłem poczuć na własnej skórze, jak gra napastnik ze światowego topu. Dużo z tego wyciągnąłem, dużo zobaczyłem. Mam nadzieję, że to zaowocuje.

Dostaliście klipy do analizy po Euro?

Na razie unosi się w powietrzu wielki niedosyt po przegranej imprezie. Klipów ze swojej gry nie dostałem…

Bardziej chodzi o kontakt na linii trener-selekcjoner. 

Nie, nie, kontaktowałem się na razie tylko z piłkarzami. Z selekcjonerem Sousą nie rozmawiałem, był czas urlopowy. Po długim, ciężkim sezonie i takim turnieju każdy potrzebował trochę odpoczynku.

Pojawiają się już jakieś oferty? Myślisz czasami o transferze do jeszcze silniejszego klubu?

Dużo się dzieje, tyle wiem, ale wszystko pozostawiam agentowi, bo nigdy nie byłem zawodnikiem, który by w to ingerował albo który by w tym specjalnie siedział. Chcę mieć czystą głowę, chcę skupić się na pracy. Nic nie da mi wysłuchiwanie o potencjalnych zainteresowaniach. Rozmawiam, kiedy pojawia się konkret, kiedy jest już naprawdę blisko. Skupiam się, żeby rozegrać kolejny sezon na poziomie tego poprzedniego. Albo na jeszcze lepszym.

Dużo się u ciebie zmieniło w Barnsley. Łatwo nie będzie.

To prawda. Odszedł trener Valerien Ismael i zabrał ze sobą do WBA kilku członków sztabu oraz kapitana Alexa Mowatta. Doszło też do zmian na stanowisku dyrektora sportowego czy sekretarza klubu. Alex to była fantastyczna postać scalająca szatnię. Sam mogłeś się o tym kiedyś przekonać, gdy dla żartu odebrał od ciebie telefon do mnie i zaczął opowiadać po angielsku.

Za wiele nie rozumiałem.

Jestem tu już dziesięć miesięcy i pewnie takiego akcentu też nigdy nie złapię. Strzelał mnóstwo goli, dawał potrzebne asysty i był dobrze traktowany przez klub.

Co to znaczy?

Już kilka tygodni przed końcem sezonu było wiadomo, że nie przedłuży kontraktu. Nie dogadali się. Mimo tego, on dawał z siebie wszystko do ostatniego meczu, trener normalnie go wystawiał, kibice też nic mu nie zarzucali. To fajny przykład na to, jak w normalny i cywilizowany sposób można rozstać się z ważną dla klubu postacią.

Miałeś też w klubie jeden z największych amerykańskich talentów – Daryla Dike’a.

Dzik niesamowity, posturą przypomina Romelu Lukaku. Parę razy pochodził mi korkami po nogach na treningach, to nie było przyjemne uczucie (śmiech). Dla rywali także był jednak przekleństwem, strzelił sporo goli. Był do nas jednak niestety tylko wypożyczony, teraz wrócił do MLS-u i widziałem, że nadal strzela. Ma papiery na wielkie granie i jestem ciekaw, jak dalej jego kariera się potoczy. Teraz jest w Orlando i na pewno ważne decyzje przed nim.

Kibicowałeś Anglikom w finale?

Nie do końca. Po tym, jak odpadliśmy, trudno mi było kibicować komukolwiek. Było sporo złości w środku i niedosytu, choć wiadomo, że bliżej mi do wydarzeń w Anglii, bo tutaj mieszkam.

Jak ci się żyje?

Bardzo dobrze, choć jest spokojniej niż w Krakowie. Tego też chyba potrzebowałem, bo możesz prowadzić zupełnie inny styl życia. Na pewno brakowało nam kibiców przez ostatni sezon. Gdy wrócili na końcówkę sezonu, to było niesamowite uczucie. Kiedyś podszedł do mnie na mieście jeden chłopiec i poprosił o autograf. Widziałem, że oczy mu się świeciły, a ja przecież gram tylko w Championship. Nie wiem, w jaki sposób, ale ludzie poznawali mnie czasem nawet, gdy byłem w maseczce. To pokazuje, że kibice tutaj niesamowicie żyją piłką i cieszę się z miejsca, w którym jestem.

ROZMAWIAŁ WOJCIECH PIELA

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama