Kibice reprezentacji Anglii przeżywali mecz Niemców z Węgrami niemal tak mocno, jak główni zainteresowani. Od tego bowiem ważyły się losy rywala dla podopiecznych Garetha Southgate’a. Gol Leona Goretzki było zatem istotne zarówno dla Madziarów, jak i Synów Albionu. Anglicy znowu zmierzą się z Niemcami, a przecież bardzo tego nie chcą, niezależnie od formy rywala.
ANGLIA – NIEMCY EURO 2020. TRUDNA HISTORIA
Odłóżmy zaszłości historyczne na bok, nie są teraz aż tak istotne, zważywszy na to, że Wyspiarze i nasi zachodni sąsiedzi już na poletku futbolowym niejedną bitwę stoczyli. Niestety dla Anglików, zwykle były to bitwy bolesne. Po 1966 roku rozpoczęła się seria meczów, w których to Brytyjczycy schodzili z boiska na tarczy:
- Mistrzostwa świata 1970 – 3:2 dla Niemców
- Euro 1972 – 3:1 dla Niemców
- Mistrzostwa świata 1982 – 0:0, Anglicy nie wyszli z grupy
- Mistrzostwa świata 1990 – 1:1, Niemcy wygrywają w karnych 4:3
- Euro 1996 – 1:1, Niemcy wygrywają w karnych 6:5
- Mistrzostwa świata 2010 – Niemcy wygrywają 4:1
Tradycją stało się to, że na wielkich turniejach Anglicy po prostu dostają od Niemców w łeb. Dość powiedzieć, że od 1966 wygrali tylko raz. Na Euro 2000, gdy gola zapakował Alan Shearer. Wiecie co jednak w tej sytuacji jest najbardziej dramatyczne? Że to zwycięstwo – poza kwestiami moralnymi – nie miało większego znaczenia. Anglia przegrała jeszcze 2:3 z Portugalią i Rumunią, przez co odpadła już na etapie fazy grupowej.
Ktoś mógłby pokusić się o stwierdzenie, ze Wyspiarze muszą odpokutować ten 1966 przez następne dziesięciolecia. Minęło blisko 60 lat, a w obu krajach wciąż toczone są spory o to, czy piłka w decydującym momencie przeszła przez linię bramkową, czy jednak była z nią styczna. Siłą rzeczy częściej wracają do tego Anglicy, bo to oni odnieśli zwycięstwo w kluczowym momencie. Co z tego, że do większej liczby takich momentów dojść nie mogło, gdyż kilka pokoleń lądowało za burtą już wcześniej, z powodu Niemców właśnie.
EARLY PAYOUT W FUKSIARZU WCZORAJ RATOWAŁ KUPONY!
Oddać tych porażek – z naszej perspektywy – w pełni się nie da. Historia toczy się od Gordona Banksa i jego problemów żołądkowych (czułem się najgorzej w życiu), przez pomyłki Waddle’a i Pearce’a (w celach terapii musieliśmy wystąpić w reklamie Pizzy Hut), decydujący rzut karny Southgate’a (nie mogłem wyjść z domu, a ludzie wciąż o tym pamiętają), skończywszy na golu widmo Franka Lamparda, który nie został uznany, chociaż piłka zdecydowanie przekroczyła linię bramkową (przegraliśmy ten mecz, ponieważ FIFA i Sepp Blatter boją się technologii). Zawsze coś. Zachowując odpowiednią skalę, jest to trochę podobne do naszej turniejowej martyrologii. Gdyby nie ta woda, gdyby nie Słowacja, gdy nie kopnęli Krychowiaka, gdyby się nie przewrócił, byłaby rzecz wielka. Gdyby nie jest zatem najczęstszym słowem polskim, lecz zaskakująco regularnie pojawia się w opisie boiskowych zaszłości niemiecko – angielskich.
ANGLIA – NIEMCY EURO 2020. OBAWY ANGLIKÓW
I teraz znowu los – no bo przecież jak to inaczej wytłumaczyć – pchnął te drużyny w swoje objęcia. Już by tych Portugalczyków woleli, o Węgrach nie wspominając. Tymczasem sinusoida i przeżywanie. Z jednej strony radość, bo to kolejna szansa do rewanżu, z drugiej strach. Ostatni mecz o stawkę między tymi drużynami Synowie Albionu wygrali w 2001 w eliminacjach do mistrzostw świata 2002. Było – uwaga – 5:1.
Obawy są zatem w pełni naturalne. Nawet jeśli Anglia ma jedno z najlepszych pokoleń w historii. Nawet jeśli Niemcy bardzo słabo wypadli z Francją, Węgrami i skompromitowali się z Macedonią Północną. Da się wyczuć przeświadczenie, że akurat z Anglikami, to podopieczni Joachima Loewa zagrają tak, jak uczynili to z Portugalią, a legendarny szkoleniowiec jeszcze poczeka na rozstanie z kadrą narodową. Na tym nie koniec, to za mało. Tego poglądu nie jest w stanie zmienić nawet to, że przecież Southgate’a i jego ekipa zagrali dwa z trzech meczów pod własne dyktando, a ze Szkotami stoczyli pojedynek rodem z Bravehearta, tylko, że bez ostatecznego przechylenia szali na jedną ze stron.
Synowie Albionu nie grają porywająco. Zdobyli całe dwie bramki, czyli tyle, co Haris Seferović wczoraj z Francją. Grają jednak skrajnie odpowiedzialnie. Najlepszą okazję mieli Szkoci. O’Donnell uderzył bardzo dobrze, ale jeszcze lepiej interweniował Pickford. Poza tym? Główka Dykesa, którą wybił James i jakieś popierdółki w wykonaniu Czech i Chorwacji, które odbiłby nawet David Seaman, wyciągnięty prosto ze studia meczowego. Zwykle kontrolują spotkania, nie czuć żadnej nerwowości. Sam zwycięstwa też mogły – powinny – być bardziej okazałe, gdyż Harry Kane zmarnował co najmniej dwie dogodne sytuacje.
A jednak Anglicy wciąż pytają, czy ten pragmatyzm na pewno wystarczy. Dobrze wiemy, że my na ich miejscu też byśmy pytali.
Próżno oczekiwać, żeby Anglicy prowadzili grę. W starciach z wielkimi rywalami lubią oddać piłkę, o czym mówił nam Kieran Maguire. Jest to też zarzut – jeden z wielu – który stawia się względem Garetha Southgate’a. Że Anglia, mając takie pokłady ludzkiego talentu, możliwości i umiejętności, gra w gruncie rzeczy dwoma szóstkami w środku pola i wahadłowymi, którzy mają nadspodziewanie wiele zadań defensywnych. Że ta Anglia gra nudno, a selekcjoner popełnia błąd, sadzając na ławce Jadona Sancho.
W tym ostatnim faktycznie może coś być. W końcu zawodnik Borussii Dortmund jest, krótko mówiąc, kozakiem. Chyba najlepszym, najbardziej efektowym dryblerem Bundesligi, dokładającym do tego konkretne liczby. Tymczasem od swojego trenera w kadrze dostaje ochłap. Pograj sobie tutaj w piłkę z Czechami, kiedy w drugiej połowie nie oddaliśmy ani jednego strzału. No pograj no, czego nie grasz.
Są jednak przesłanki, które takich decyzji bronią. Bo przecież Anglia ma całkiem klawe wyniki. Po kompromitacji na Euro 2016, wyciągnęli czwarte miejsce na mistrzostwach świata. Później bezproblemowo przeszli eliminacje, teraz zaś walczą o ćwierćfinał mistrzostw Europy. We wszystkich meczach Southgate’a na wielkich turniejach stracili tylko osiem bramek. We wczorajszym – jakże pięknym – meczu Chorwacji i Hiszpanii padło tyle goli.
Reprezentację Anglii toczy zatem pewien paradoks. Southgate zdaje się nie schodzić z ognia krytyki od 1996. Jego decyzje są powszechnie piętnowane i deprecjonowane. Jak wykazuje raport Guardiana – na 2000 wpisów obraźliwych względem Synów Albionu, blisko 1/3 dotyczy właśnie selekcjonera. A przecież – tak chłodno patrząc – nie ma zbyt wielu powodów do łez. No chyba, że dzisiaj znowu przegrają z Niemcami. Tego brytyjska gawiedź może byłemu reprezentantowi po prostu nie wybaczyć.
CASHBACK NA START! 50% DO 500 ZŁOTYCH!
Wielce prawdopodobne, że Anglicy znowu wyjdą Kieranem Trippierem na lewym wahadle. Ben Chilwell jest niedysponowany, podobnie jak Mason Mount, co z kolei wypycha do pierwszego składu Jacka Grealisha. Najważniejszą rolę będzie jednak pełnił środek pola, gdzie Niemcy gubią się najbardziej.
ANGLIA – NIEMCY EURO 2020. JAKI TO BĘDZIE MECZ?
Joachim Loew wykorzystuje Kimmicha jako wahadłowego, gdzie jest tylko bardzo dobry, zamiast bycia genialnym w swojej naturalnej strefie. To może być zaczynem do tego, by rywala ukłuć. Gundogan nie rozgrywa bowiem dobrego turnieju, nader łatwo traci piłkę, popełnia głupie faule. Mając w swoim składzie takiego wariata jak Grealish, ale i Phillipsa, którzy w kadrze pełni rolę bardziej szóstki niż klasycznej ósemki, można spodziewać się, że to właśnie środkiem spróbują się Anglicy przedrzeć.
Wahadła będą zaś pełniły rolę zbliżoną do tego, co obserwowaliśmy z Chorwacją. Trippier odcinający skrzydłowych, obrońcy trzymający krótki dystans między sobą. Była w tyłach, szukanie przestrzeni z przodu. Tak w końcu pokonali ekipę z Bałkanów – wyciągnęli pomocników, Phillips zrobił ruch na tyle dynamiczny, że zgubił wszystkich -iciów, wdarł się w kluczową tercję i wystawił piłkę Sterlingowi.
Tylko czy to na Niemców wystarczy? Tylko czy to nie jest zbyt oczywiste? Tego już nikt – może poza piłkarskimi bogami – nie wie. Wczoraj wydarzyło się tyle rzeczy, że dzisiaj powinno być do bólu logicznie, w końcu po każdej burzy przychodzi spokój. Tylko… czy ta burza nie była zbyt intensywna, a wczorajsze Euro będzie takim, jakie będziemy oglądać już do końca turnieju?
Fot.Newspix