Reprezentacja Anglii i półfinały wielkich imprez. To nie jest dobrana para. Na ogół występy „Synów Albionu” na tym etapie turniejów rangi mistrzowskiej kończą się gorzkim rozczarowaniem. Nie bez kozery wyspiarze jeszcze nigdy nie zatriumfowali na Euro, a na mundialu udało im się to tylko raz. Czy przełamią niemoc w 2021 roku? Wiele na to wskazuje, biorąc pod uwagę ich dotychczasowe popisy, zwłaszcza w grze obronnej. Na razie powspominajmy jednak półfinałowe występy angielskiej kadry z przeszłości.
Anglia 2:1 Portugalia (mistrzostwa świata 1966)
Zacząć wypada od jedynego półfinałowego zwycięstwa Anglików, które jednocześnie stanowiło dla nich przedostatni krok do mistrzostwa świata. 26 lipca 1966 roku „Synowie Albionu” po dwóch golach Bobby’ego Charltona pokonali na Wembley reprezentację Portugalii 2:1. Dla przyjezdnych honorowe trafienie zanotował Eusebio, przez wielu ekspertów wskazywany wówczas jako najlepszy piłkarz świata. Ale w portugalskiej ekipie było więcej gwiazd niż tylko „Czarna Perła z Mozambiku”, żeby wymienić choćby takich graczy jak Mario Coluna czy Jose Augusto. Trzeba pamiętać, że w latach 60. lizbońska Benfica była jednym z najlepszych klubów globu i święciła wielkie triumfy w walce o Puchar Europy, a Sporting wcale nie ustępował mocno swoim lokalnym rywalom.
DANIA WYGRA Z ANGLIĄ? KURS: 5,40 W FUKSIARZU!
No ale do finału mundialu awansowali podopieczni Alfa Ramseya. Wedle powszechnej opinii, nie udałoby im się jednak pokonać Portugalczyków, gdyby nie skrajnie nieuczciwe sędziowanie i brutalna gra. Zresztą już wcześniej na sędziów uskarżał się sam Pele. – Anglia nie miała najlepszej drużyny na tych mistrzostwach świata – twierdził „Król Futbolu”. – Kiedy powróciłem do kraju po odpadnięciu z tego mundialu, odechciało mi się kontynuować piłkarską karierę. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z tak słabym sędziowaniem i takim natężeniem niesportowych zachowań.
W podobne tony uderzali Portugalczycy, których poprała reszta Starego Kontynentu. Włoska prasa półfinałowe zwycięstwo Anglii skwitowała nagłówkiem: „To potworny bałagan, a nie mistrzostwa świata”. Posypały się nawet protesty do brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Na nic się jednak zdały.
Jugosławia 1:0 Anglia (mistrzostwa Europy 1968)
Ekipa Ramseya dwa lata po mundialowym triumfie stanęła również przed szansą, by wywalczyć mistrzostwo Europy. Jednak 5 czerwca 1968 roku we Florencji mistrzów świata poskromiła nieoczekiwanie Jugosławia, napędzana przez fenomenalnie dysponowanego Dragana Dżajicia.
Skrzydłowy zdobył zresztą jedyną bramkę w konfrontacji z „Synami Albionu”, osobiście wyrzucając ich z turnieju. Wyspiarze nie najlepiej znieśli utratę gola. Dżajić wpisał się na listę strzelców 86. minucie gry, a już 180 sekund później Alan Mullery, angielski obrońca, w sposób wyjątkowo bestialski zaatakował jednego ze swoich przeciwników i wyleciał z boiska. – Rozegrałem w życiu 700 meczów, a ludzie pamiętają mnie głównie z tego występu – narzekał Mullery.
Niemcy 1:1 k. 4:3 Anglia (mistrzostwa świata 1990)
– Na odprawie przed meczem z Kamerunem trener Bobby Robson pokazał nam wideo ze zwycięskiego meczu Kameruńczyków z Argentyną – opowiadał z rozbawieniem Paul Gascoigne, wielki bohater reprezentacji Anglii podczas mistrzostw świata w 1990 roku. – To była wielka sensacja, więc mieliśmy dokładnie przeanalizować to spotkanie. Jednak ja nie znosiłem odpraw taktycznych. Nudziły mnie. Żeby trochę umilić sobie czas, wymyśliłem zabawę: kiedy tylko Kamerun rozegrał dobrą akcję, mruczałem donośnie i z uznaniem: “mmmmmmm!”. Kiedy coś zepsuli, jęczałem: “oooooooch…”. Z wielkim rozczarowaniem w głosie. Siedziałem w ostatnim rzędzie, koledzy obok szybko dołączyli do zabawy. W końcu cała drużyna zaczęła chórem podsumowywać wszystkie akcje Kamerunu. Raz “mmmmm”, raz “ooooch”. Bobby’emu chwilę zajęło połapanie się w tym, co się wyprawia na sali.
– Nie znosił, gdy ktoś przeszkadzał na jego odprawach – dodał „Gazza”. – W końcu odkrył, że to ja wymyśliłem tę zabawę. Wrzasnął do mnie: “teraz możesz sobie robić swoje “mmmm!”, ale jak przegramy z Kamerunem, to będziesz pierwszym, któremu zrobię pierdolone “ooooch!”, możesz być tego pewien”.
Atmosfera w reprezentacji Anglii podczas fazy pucharowej mundialu we Włoszech była całkiem sympatyczna.
ANGLIA POKONA DANIĘ? KURS: 1,72 W FUKSIARZU!
Turniej dla „Synów Albionu” zaczął się dość przeciętnie. Wybuchł medialny skandal z udziałem wspomnianego Robsona, paru istotnych zawodników dręczyły kontuzje, wyniki były rozczarowujące. Ale im dalej w las, tym lepiej angielska ekipa prezentowała się na włoskich boiskach. A swój najlepszy mecz rozegrała w półfinale turnieju przeciwko Niemcom. I, jak na złość, akurat w tym spotkaniu poległa. Po pechowo straconym golu, no a finalnie po rzutach karnych. Kibice i tak docenili tę drużynę, a zapłakany „Gazza” zaskarbił sobie niemalże bezwarunkową miłość opinii publicznej. Niedosyt jednak pozostał.
– Rozegraliśmy w Turynie nasz najlepszy mecz na mistrzostwach – opowiadał Terry Butcher. – Po meczu utonęliśmy we łzach. Trudno było uwierzyć, że ten turniej skończył się dla nas w takim momencie. Byliśmy pewni, że najpierw pokonamy Niemców, a potem weźmiemy rewanż na Argentyńczykach. Pogrążyliśmy się w rozpaczy, którą przerwał wreszcie Bobby. Wszedł do szatni i stwierdził: “Chłopcy. Dzisiaj kraj jest z was dumny. Nie mogliście dać z siebie więcej. Nie mogliście dzisiaj zaoferować nic więcej ani kibicom, ani mnie”. Jak zawsze miał rację. Tamtego wieczora naprawdę osiągnęliśmy szczyt naszych możliwości. Dziś jestem z tego dumny. Niemcy byli od nas lepsi tylko w jednym elemencie gry – w rzutach karnych.
– Argentyna grała beznadziejny mundial, mieli furę szczęścia. Anglia wygrałaby z nimi w finale na sto procent – skwitował Andreas Brehme.
Niemcy 1:1 k. 6:5 Anglia (mistrzostwa Europy 1996)
25 lat temu futbol wrócił do domu. A potem przyszedł Gareth Southgate i wszystko spieprzył.
Pisaliśmy na Weszło: W ćwierćfinale los pchnął Anglię w ręce Hiszpanii. Był to jednak słabiutki mecz po obu stronach. Bezbramkowy remis, dominująca nieskuteczność. Bramki nie zdobył nawet Alan Shearer, który przecież na tym etapie miał już cztery trafienia. O awansie miał zatem zadecydować konkurs jedenastek. Goście nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy – złe uderzenia zwykle świetnego w tym aspekcie Fernando Hierro oraz Miguela Nadala, bezbłędni Anglicy. Zwycięzca w takiej sytuacji mógł być tylko jeden. Synowie Albionu dotarli do półfinału, gdzie mieli zagrać z tradycyjnym rywalem – Niemcami.
Anglicy znowu wystartowali świetnie – trzecia minuta i Alan Shearer wykonuje swoją charakterystyczną cieszynkę. Dalej nie byli już tak konsekwentni – 13 minut i wyrównuje Stefan Kuntz. Anglicy są jednak całkiem dobrej myśli. Nawet jeśli remis utrzyma się przez regulaminowy czas gry, w poprzedniej rundzie przełamali przecież klątwę rzutów karnych i mogą dość spokojnie patrzeć w przyszłość. Jednocześnie dalej próbują Niemców dociskać. Próbuje Shearer. W słupek trafia McManaman. Piłki sunącej wzdłuż linii bramkowej nie jest w stanie dobić Gascoigne. Jednocześnie sam mecz zmienia się w wielkie pole bitwy. Gdyby te faule oceniać zgodnie z dzisiejszymi wytycznymi, kilku piłkarzy wyleciałoby z boiska, wówczas jedynie kończyło się na trzech żółtych kartkach.
Obie reprezentacje dobrnęły jakoś do dogrywki, a następnie serii rzutów karnych.
ZAREJESTRUJ SIĘ NA FUKSIARZ.PL I GRAJ Z CASHBACKIEM DO 50%
Najgorszego momentu w karierze Garetha Southgate’a. – Terry powiedział, żebym był gotowy. To spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, nie wiedziałem, jak zareagować. Podszedł do mnie Bryan Robson, by zapytać, czy kiedyś w ogóle wykonywałem rzut karny. Pokiwałem głową. Nie dopytywał i dobrze. Moja historia z jedenastkami była bowiem bardzo krótka – jedna zmarnowana w 1993 roku, gdy grałem dla Crystal Palace.
Angielscy kibice wciąż to pamiętają, mimo że od tamtego wydarzenia minęło 25 lat. Teraz wszystko wydaje im się bardziej oczywiste – 22-letni chłopak, zaskoczony decyzją o tym, że będzie ewentualnie wykonywał rzut karny. Już sam sposób poruszania się Southgate’a miał świadczyć o tym, że jest tą sytuacją zupełnie sparaliżowany. Spudłował, Anglia odpadła, Niemcy zagrali w finale z Czechami. W takim momencie warto mieć jakąś pomocną dłoń, obecny selekcjoner reprezentacji „Synów Albionu” jej nie uświadczył. Zabić chciał go cały naród. – Minęło już tyle czasu, a ja wciąż czuję się odpowiedzialny za zabranie Anglii marzeń. Ludzie wciąż do tego wracają. Siedzę w hotelu, widzę młodą parę. Dziewczyna pyta chłopaka, czy to nie jest ten gość, który spudłował z Niemcami. On próbuje ją uciszyć, ale jest już za późno – powiedział Southgate w wywiadzie z 2018 roku.
Chorwacja 2:1 Anglia (mistrzostwa świata 2018)
Po raz ostatni do strefy medalowej wielkiej imprezy „Synowie Albionu” dotarli na poprzednim mundialu. Znów z Garethem Southgatem w roli głównej, choć tym razem już na ławce trenerskiej. Aczkolwiek nastroje wokół drużyny narodowej w 2018 roku były zgoła inne niż dwanaście lat wcześniej.
Podczas Euro 1996 kibice jasno oczekiwali sukcesu. Złotych medali. Do Rosji angielska ekipa jechała zaś głównie po to, by się kolejny raz nie skompromitować. Presja zaczęła rosnąć dopiero w trakcie mistrzostw, gdy podopieczni Southgate’a trochę niepostrzeżenie pokonywali kolejne szczeble turniejowej drabinki. Najpierw zwycięski konkurs jedenastek z Kolumbią w 1/8 finału, potem dość pewne zwycięstwo nad Szwecją… I nagle Anglicy wylądowali o krok od wielkiego finału. Stara melodia piosenki „Three Lions” ponownie popłynęła z głośników w Londynie, Southampton czy też Coventry.
I znów skończyło się rozczarowaniem. Anglicy polegli po dogrywce z Chorwacją.
Anglia – Dania (mistrzostwa Europy 2020)
Jak będzie dzisiaj? Reprezentacja Anglii staje przed szansą, by po raz pierwszy od 1966 roku wedrzeć się do finału wielkiej imprezy. I znów może to uczynić przed własna publicznością. A złośliwie można także dodać, że spotkaniu podobnie jak w 1966 roku towarzyszą kontrowersje, choć przecież do pierwszego gwizdka arbitra pozostało jeszcze sporo czasu. No ale 25 lat temu atut własnego stadionu wyspiarzom nie pomógł. Danii na pewno nie należy skreślać.
Co wam podpowiada intuicja?
fot. NewsPix.pl