Były kadrowicz ocenia: Lewandowski uwolnił się od żmii

Jakub Radomski

Opracowanie:Jakub Radomski

15 listopada 2025, 10:50 • 2 min czytania 8

Polacy po bardzo dobrym spotkaniu zremisowali wczoraj 1:1 z Holandią. Postawę Biało-Czerwonych w rozmowie z serwisem PS Onet chwali Tomasz Frankowski. Były znakomity napastnik ocenił też Roberta Lewandowskiego, który jego zdaniem bardzo wiele w tym spotkaniu wziął na siebie, a w akcji bramkowej Polaków kluczowe było „uwolnienie się od żmii”. 

Były kadrowicz ocenia: Lewandowski uwolnił się od żmii
Reklama

„Żmija” według Frankowskiego to Virgil van Dijk, znakomity holenderski obrońca, który przez większość spotkania opiekował się Lewandowskim. Jednak pod koniec pierwszej połowy Jakub Kamiński świetnie rozegrał piłkę z napastnikiem Barcelony, przy którym akurat wtedy zabrakło van Dijka. „Lewy” odegrał do Kamińskiego, a ten pomknął na bramkę rywali i trafił do siatki.

Tomasz Frankowski: To był ciężki mecz dla Roberta Lewandowskiego

Lewandowski w końcu uwolnił się od tej żmii, którą miał na plecach przez 90 minut, czyli od Virgila van Dijka. I do tego jeszcze genialnie dograł w tempo. Ciężki to był mecz dla Roberta, bo musiał rywalizować z jednym z najlepszych obrońców na świecie, a do tego dochodził jeszcze van de Ven z Tottenhamu. Uprzykrzali życie Robertowi, ale za to więcej luzu mieli inni reprezentanci – przekonuje Frankowski w rozmowie z PS Onet.

Reklama

A to, co działo się po przerwie, ocenił tak: – W drugiej połowie Holendrzy zaczęli grać szybciej piłką i dominować. My skupiliśmy się na defensywie. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy zdobyć drugą bramkę, ale remis trzeba docenić. Myślę, że kibice również wyszli ze stadionu zadowoleni, choć tylko ci, którym udało się oglądać mecz od początku, bo słyszałem, że kilka tysięcy kibiców nie zdążyło na początek meczu. 

Były świetny napastnik ocenił również zachowanie kibiców, którzy w drugiej połowie rzucili na boisko race, przez co mecz został przerwany. Miał to być protest przeciwko temu, że na obiekt nie mogli wnieść oprawy.

Takie obrazki absolutnie nie są potrzebne — środki pirotechniczne są zakazane według przepisów, więc pytanie, jakim cudem i prawem race zostały na stadion wniesione? – pyta Frankowski.

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:

 

8 komentarzy

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama