Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI
Znowu, cholera jasna, jesteśmy w tym samym miejscu. Miejscu w pełni uzasadnionego zadowolenia z gry biało-czerwonych, miejscu gdzie różowe okulary należą do obowiązującego dress codu, miejscu snucia mocarstwowych planów nawet na trzeźwo, miejscu gremialnego pompowania balonika. Patrzę jak pracuje ta zasilana tysiącami rąk pompa, widzę, że nadymamy nie balon, jaki kupuje się dziecku na odpuście gminnym, ale balon meteorologiczny. I jak tego nie robić! Po roku udanych szarż? […]
redakcja
• 6 min czytania
2