Z przychodzeniem na Parc des Princes jest jak z odwiedzaniem drogiej restauracji. Możesz otrzymać najbardziej smakowitą ucztę lub danie z niepotrzebnymi dodatkami, pełne pretensjonalności i czyszczące portfel. We wtorek PSG zagrało w ten drugi sposób i tylko zremisowało z Benficą 1:1.
Ktoś powie, że po to się idzie do drogiej restauracji, by poczuć prestiż podszyty nutką pretensjonalności. Krytycy kulinarni mogliby dodać, że najlepsze potrawy je się nie tylko ustami, ale również oczami. Ważna jest forma podania. Finalnie nie powinno być jednak tak, że forma jest wyższa nad treścią. W końcu decydujemy się na dane danie, by spełnić swoją podstawową potrzebę najedzenia się. Tę potrzebę w futbolu definiują gole, o których strzelaniu PSG często w ostatnich spotkaniach zapomina.
PSG – Benfica: sztuka dla sztuki
O ile z przyjemnością ogląda się rajdy lewą stroną boiska i dryblingi w wykonaniu Kyliana Mbappe czy efektowne przyjęcia i zmiany toru biegu, dokonywane niemal w miejscu przez Neymara, o tyle wiele innych zagrań piłkarzy Les Parisiens wygląda na niepotrzebne. A wręcz ryzykowne, o czym przekonał się Marco Veratti. Dużo więcej szczęścia miał robiący ruletę we własnej szesnastce Sergio Ramos czy podający piętami i zakładający siatki rywalom na skraju pola karnego Achraf Hakimi. Balansowanie na granicy dobrego i złego smaku to trudna sztuka, której PSG wciąż w pełni nie opanowało, czego owocem jest nie tylko wtorkowy remis z Benficą.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Kto wie jak skończyłaby się poprzednia edycja Ligi Mistrzów, gdyby Gianluigi Donnarumma nie zlekceważył nadbiegającego Karima Benzemy, a Marquinhos wybił piłkę przed siebie zamiast podawać do środka na skraj własnej szesnastki w rewanżowym meczu 1/8 finału Champions League. Obecnie można jedynie gdybać, natomiast przykładów można mnożyć. W obecnym świecie futbolu nastawionym na efektywność, jak najszybsze tworzenie sobie okazji bramkowych po przejęciu piłki, PSG wygląda niemal jak relikt przeszłości, próbujący w wykwintny sposób wbiec w bramkę rywali. Wielokrotnie mu się to udaje, dzięki prawdziwemu panteonowi gwiazd światowego futbolu, który został zebrany w Paryżu. Wtorek nie należał do takich dni.
W składzie Les Parisiens ponownie zabrakło głównego kreatora – Leo Messiego, stąd też gra miejscowych stała się dużo bardziej podwórkowa, nastawiona na indywidualności. Mbappe, Neymar i inni ofensywni zawodnicy rozpoczynali akcje od samotnych ataków i dryblingów, a rzadziej próbowali dostać się pod bramkę Benfiki podaniami. Było to efektowne, natomiast mało efektywne. Nawet jeśli Francuz dostawał się w pole karne, to podwajany kończył zablokowany. Metodą na Brazylijczyka pozostawały natomiast małe, celowe przewinienia. Lizbończycy w przeciwieństwie do rywali mieli sprecyzowany plan na mecz, którym może nie było zwycięstwo, ale urwanie punktów. Opierał się na zamurowaniu bramki, przejęciu piłki i próbie kontrataków.
Od bohatera do frajera
Okazał się na tyle skuteczny, że niemal wszystkie indywidualne próby piłkarzy Les Parisiens kończyły się fiaskiem. Co natomiast przyniosło wymierne korzyści gospodarzom? Prostopadłe podania. To nim Marco Verratti wprowadził w pole karne Juana Bernata, po którym Hiszpan wywalczył rzut karny. Wykorzystał go Mbappe, co średnio było w smak kibicom na Parc des Princes. Po kolejnych medialnych doniesieniach mówiących, że skrzydłowy zmienił zdanie w sprawie transferu do Realu i chętnie odszedłby do Madrytu, jego wizerunek mocno ucierpiał. Na tyle, że schodząc z boiska w końcówce meczu na stadionie panowała cisza.
Prawda jest jednak taka, że trwała ona od dłuższego czasu. Kolejne bezproduktywne akcje nie przynosiły nie tylko goli, co również celnych strzałów. W defensywie PSG dalej mocno ryzykowało, co zemściło się po godzinie. Verratti z bohatera stał się antybohaterem, pechowo faulując na skraju szesnastki Rafę Silvę. Sędzia Marc Oliver po raz drugi wtorkowego wieczoru podyktował jedenastkę, tym razem przeciwko Les Parisiens, którą na gola zamienił Joao Mario.
Choć Benfica oddała jeden celny strzał w meczu, to pozwolił on na wywiezienie punktu z Paryża. Zespół Rogera Schmidta nie dopuścił bowiem rywali do stworzenia zagrożenia pod bramką. W ogólnym rozrachunku remis daje wiele obu ekipom. Za sprawą porażki Juventusu z Maccabi Hajfą (0:2), zarówno Orły, jak i PSG mają na dwa mecze do końca pięć punktów przewagi nad Starą Damą i zespołem z Izraela, co oznacza ich niemal pewny awans. Niemniej jednak kibice zgromadzeni na Parc des Princes liczyli, że ich zespół wyjście z grupy zapewni sobie właśnie we wtorek. Otrzymali natomiast kolejne ciężko strawne danie podane na wykwintnie upstrzonym dodatkami talerzu, za które musieli sowicie zapłacić.
PSG – Benfica 1:1 (1:0)
Bramki: Mbappe 40′ z karnego – Mario 62′ z karnego
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Na czym polega fenomen Club Brugge?
- Robot zaprogramowany na bicie rekordów. Kosmiczne statystyki Haalanda
- Niedopowiedziana historia. Jak dobry byłby Reus, gdyby nie urazy?
Fot. Newspix