Zachęceni Łukaszem Teodorczykiem w wyjściowej jedenastce obejrzeliśmy spotkanie Dynama Kijów z Fiorentiną. I szczerze mówiąc – jesteśmy trochę rozczarowani. Co prawda sam mecz był niczego sobie, były bramki, sporo biegania, dużo spięć, kilka naprawdę fajnych akcji. Do tego bardzo ładny gol dający Violi wyrównanie właściwie w ostatnich sekundach. Zamieszanie w polu karnym, lekka drzemka obrońców i ekwilibrystyczne uderzenie tyłem do bramki, z bardzo trudnej pozycji. Prawda jednak jest taka, że nie zaczynalibyśmy relacji od gola napastnika Fiorentiny, gdyby coś szczególnego pokazał nasz rodak.
Po kilku naprawdę udanych występach i paru bramkach można było oczekiwać czegoś więcej. Tymczasem przez większą część meczu Teo był właściwie wyłączony z gry. W protokole meczowym nie zapisał się niczym, a w relacjach tekstowych co najwyżej strzałem, który zablokował obrońca. Wyraźnie przegrywał rywalizację z obrońcami, był osamotniony. Generalnie trochę słabizna, podobnie jak “dziewiątka” drużyny przeciwnej – Mario Gomez. Ma 29 lat, a po boisku poruszał się mniej więcej w stylu 48-letniego Kazu Miury.
Vincenzo Montelli i jego piłkarzom znacznie bardziej niż Teodorczyk w pamięć z pewnością zapadł inny Polak, czyli sędziujący ten mecz Szymon Marciniak. To przygnębiające, ale był od niego znacznie bardziej widoczny. Rozdawał dużo żółtych kartek, jednocześnie panując nad sytuacją. Włoska strona może mieć jednak do niego pretensje o niepodyktowanie rzutu karnego w 13. minucie, kiedy jeden z piłkarzy Dynama zagrał piłkę ręką.
Pierwsi do bramki trafili gospodarze, ale potem cofnęli się do obrony, zbyt szybko oddając inicjatywę. Fiorentina szarżowała, a już szczególnie Mohamed Salah, któremu do świetnego występu zabrakło jedynie bramki. O klasę lepszy od większości przeciwników. Viola długo nie mogła się przedrzeć, ale rezerwowy – Khouma Babacar – uratował remis.
W meczu Wolfsburga z Napoli mogło się wydawać, że zdecydowanym faworytem są ci pierwsi. Niemcy to w tym sezonie rewelacja Bundesligi – nie przez przypadek zajmują drugie miejsce w tabeli. Równie dobrze podopieczni Dietera Heckinga radzą sobie w Lidze Europy, do tej pory rozprawili się już z Lille, Sportingiem i Interem Mediolan. Kolejną ofiarą niemieckiej maszyny mieli być neapolitańczycy, którzy przeżywają spory kryzys – w ostatnich ośmiu meczach ligowych podopieczni Rafy Beniteza wygrali zaledwie dwa spotkania.
Tyle tylko, że Napoli to kompletnie inna drużyna w Lidze Europy. Na europejskich boiskach włoski zespół w tym sezonie imponuje i gra momentami kosmiczną piłką. W lidze bieda, w pucharach klasa i jakość – czyli standardowy zestaw drużyn prowadzonych przez Beniteza. Jednak nikt chyba nie spodziewał się, że Napoli da dzisiaj taki koncert. Cztery strzelone bramki, a co jedna, to zdobyta po ładniejszej asyście. Najpierw świetną podcinką popisał się Dries Mertens, potem idealną prostopadłą obsłużył Marka Hamsika Gonzalo Higuain, a na koniec doskonałą wrzutką popisał się Lorenzo Insigne. Niemcy zebrali dzisiaj na własnym boisku cztery potężne ciosy i byli w stanie odpowiedzieć tylko jednym golem Nicklasa Bendtnera.
Napoli pozostawia Niemcy pogrążone w głębokim szoku, a losy tej rywalizacji wydają się już rozstrzygnięte. Bundesliga do wczoraj miała dwóch faworytów do wygrania Ligi Mistrzów i Ligi Europy, tymczasem wiele wskazuje na to, że już w półfinale może nie mieć nawet jednego przedstawiciela. Tego się chyba nikt nie spodziewał.
Spotkanie pomiędzy Club Brugge i Dnipro Dniepropietrowsk z daleka pachniało nam nudą i co tu dużo mówić – nie myliliśmy się. Była to zdecydowanie najsłabsza ze wszystkich par. Zresztą powiedzmy sobie szczerze – o ile szanujemy oba kluby za to, że tak daleko dotarły, to w porównaniu do pozostałych zespołów i Belgowie i Ukraińcy trochę odstają.
Mimo wszystko, liczyliśmy chociaż na to, że padnie w tym meczu kilka bramek. Niestety, nie padła nawet jedna. Zero, null, nic. Co prawda obie drużyny starały się ukąsić rywali, ale naprawdę niewiele z tych ich prób wynikało. Setki możemy zliczyć na palcach… na jednym palcu, sporo było za to strzałów z dystansu, jednak na temat ich jakości wolimy się nie wypowiadać. Z przebiegu meczu na faworyta do awansu wygląda Dnipro, jednak z taką grą ciężko będzie im coś ugrać w półfinale. Niezależnie od tego, na kogo ewentualnie trafią.