Słabych piłkarzy wokół taka liczba, że idzie się oswoić, ale na słabość w połączeniu z bezczelnością reagujemy alergicznie. Niestety, w tym najgorszym możliwym połączeniu właśnie postanowił wystąpić Vojo Ubiparip. Facet od czterech lat wozi się jako piłkarz Lecha, zarabiając po 60 tysięcy złotych miesiąc w miesiąc. Co niestety działa tylko na jego niekorzyść, bo kiedy mowa o napastniku, który w żadnym sezonie nie strzelił więcej niż trzy gole, to jednak musi lekko drażnić.
Zwłaszcza tych, którzy go wynaleźli i mu ciągle płacą…
Nas rozdrażnił dzisiaj na wieść podaną przez Przegląd Sportowy. Otóż Ubiparip – a wraz z nim młody David Holman, wypożyczony do Lecha z Węgier – postanowili stroić fochy w trakcie meczu rezerw. Drużyny, do której zostali odesłani, bo jak sama nazwa wskazuje – są za słabi, by grać w pierwszej.
Okazuje się jednak, że są też za słabi na to, by rzetelnie wykonywać swoje obowiązki. Wbić sobie do łbów: „skoro mój trener chce, żebym grał w rezerwach, to ja będę grał w rezerwach. A jak mi się to nie podoba, to dziękuję, rozwiązuję kontrakt”. Nie wiedzieć czemu, wielu piłkarzy traktuje grę w drugiej drużynie jako coś, co im nie przystoi, jakby ktoś ich tym obrażał – przecież nie na to się pisali. Niestety, kij zawsze ma dwa końce i pracodawca też nie zawsze dostaje to, czego oczekiwał.
Holman i Ubiparip mieli nie do końca pogodzić się ze zsyłką do drugiej drużyny, co wyraźnie zamanifestowali. Jak tylko opuścili boisko, od razu zeszli do szatni – prezentując postawę, która zirytowała trenera, a w dodatku została uwieczniona na wideo.
Na szczęście jeszcze tylko trzy pensje i w Poznaniu usłyszymy wielkie „uff”.