Reklama

Rodado: Uznałem, że powinienem opuścić swoją strefę komfortu

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

10 września 2022, 13:47 • 10 min czytania 8 komentarzy

Do niedawna w jego piłkarskim CV znajdowały się wyłącznie hiszpańskie zespoły – RCD Mallorca, UD Ibiza i Barcelona B. Rok temu dzielił szatnię z młodymi nadziejami Dumy Katalonii, ale kilka tygodni temu podpisał kontrakt z Wisłą Kraków. Kto był jego piłkarskim idolem? Jakim człowiekiem jest Gavi? Co sądzi o Joanie Laporcie? Dlaczego zdecydował się na transfer do Wisły Kraków? Nad czym musi pracować zespół Jerzego Brzęczka? O tym wszystkim – i nie tylko – porozmawialiśmy z Angelem Rodado.

Rodado: Uznałem, że powinienem opuścić swoją strefę komfortu

Skąd wzięła się twoja zajawka do piłki nożnej?

Moja rodzina od zawsze była związana z futbolem. Mój ojciec przez osiem lat był drugoligowym sędzią i to on zaszczepił we mnie miłość do tego sportu. Zaczynałem od gry w mniej popularnych drużynach z moich stron, aż zgłosił się do mnie Real Mallorca. Miałem wówczas 12 lat i trafiłem do bardzo mocnej akademii. Pracowali tam najlepsi lokalni trenerzy i miałem przyjemność się od nich uczyć. Szkolenie w tym klubie stoi na wysokim poziomie. Drużyny juniorskie z Mallorki rywalizują na co dzień z FC Barceloną, Espanyolem i kilkoma innymi dobrze znanymi drużynami, więc konkurencja jest duża.

Piąłem się stopniowo w klubowych strukturach, aż trafiłem do rezerw. Kolejnym krokiem były treningi z pierwszą drużyną, znalazłem się kilka razy w kadrze meczowej, ale nie było mi dane zadebiutować. Kończyła mi się umowa i zakomunikowano mi, że albo przedłużę kontrakt, albo nie będę grał. Nie doszliśmy do porozumienia i odszedłem do Ibizy.

Była to duża zmiana?

Reklama

Zdecydowanie. Opuściłem rodzinny dom i zamieszkałem z moją dziewczyną. Miałem wtedy 21 lat. Przeprowadzka była kluczowym momentem w moim życiu i w mojej karierze. Ibiza i Mallorca to wyspy na tym samym archipelagu, ale mocno się od siebie różnią. Co ciekawe, życie na Ibizie poza sezonem jest spokojniejsze, ale nie oznacza to, że jest tam nudno. Wystarczy wsiąść w samochód i udać się w podróż 10 minut od centrum, by znaleźć spokojny zakątek do spędzania czasu.

Mallorca jest natomiast dużym miastem z wieloma centrami handlowymi i z większą liczbą miejsc, gdzie można poznawać nowych ludzi. Poza sezonem dzieje się tam zdecydowanie więcej niż na Ibizie. Dużo zależy od upodobań.

Jak czułeś się po zmianie barw?

Bardzo dobrze i uważam, że podjąłem słuszną decyzję. Ibiza to bardzo ambitny klub, który w niedalekiej przyszłości chce awansować do Primera Division. Wszystko jest tam dopięte na ostatni guzik.

Mam pytanie od Jordiego Sancheza. Prosił, żebym zapytał, ile Apple Watchów zepsułeś w ostatnich latach.

Reklama

(śmiech) Wiem, do czego zmierza. Graliśmy razem tylko przez pół roku i w tym czasie popsułem trzy.

Ty występowałeś w tym klubie znacznie dłużej.

Świetnie się tam czułem, robiłem szybkie postępy i bardzo dobrze wspominam ten okres. Pracowałem z bardzo dobrymi trenerami. Każdy był inny. Andres Palop opowiadał nam dużo o czasach, gdy grał w reprezentacji Hiszpanii. Andresa Palopa zastąpił Pablo Alfaro i u tego trenera w pierwszym meczu strzeliłem bramkę samobójczą (śmiech). Próbowałem wybić piłkę, ale wyszło z tego golazo. Zacząłem więc bardzo źle, ale potem mieliśmy dobre relacje. Na szczęście będąc trenerem, nie był już tak wybuchowy jak podczas kariery piłkarskiej, bo mogłoby się skończyć kiepsko. Bardzo dużo wymagał, ale dobrze go wspominam.

Zastąpił go Juan Carlos Carcedo. On specjalizował się w rozpracowaniu rywali. Genialnie przygotowywał nas do spotkań. Pod jego wodzą wywalczyliśmy awans i stworzył fantastyczną drużynę.

Dlaczego w takim razie odszedłeś do Barcy B?

Po awansie przekazał mi, że będzie stawiał na innych piłkarzy. Z tego względu szukaliśmy innej opcji i wyszło tak, że trafiłem do rezerw Barcelony.

Widziałem twoje zdjęcia z Joanem Laportą.

Pozytywnie mnie zaskoczył. Bycie prezydentem FC Barcelony to bardzo poważne stanowisko. To człowiek bardzo serdeczny i ciepły. Powiedział, że jeśli tylko czegoś potrzebuję, to jest do mojej dyspozycji. Doceniam takie podejście. Rok spędzony w Barcelonie będę pamiętał do końca życia.

Nie było ci szkoda, że twoi koledzy z Ibizy grali w Segunda Division, a ty musiałeś grać w Primera RFEF?

Uważam, że wypożyczenie do Barcy B było dla mnie szansą. Mogłem dzielić szatnię z młodymi piłkarzami, którzy mają ogromny potencjał i mogą stać się wielkimi gwiazdami. Przykładowo bardzo szybko nabrała tempa kariera Gaviego. To bardzo uprzejmy i pokorny chłopak. Ma odpowiednią mentalność i dało się wyczuć, że jest gotowy na duży skok. Jest ambitny i chętny do tego, by podbijać świat. Udowodnił, że słusznie na niego postawiono.

Ważnym piłkarzem rezerw był Alex Balde, który ostatnimi czasy często gra u Xaviego. W Barcie B zawsze występował, gdy tylko był do dyspozycji trenera i uważam, że czeka go dobra przyszłość. Z Ezem Abde mieszkałem w jednym budynku i razem oglądaliśmy mecze Ligi Mistrzów. Ostatnio został wypożyczony do Osasuny i trzymam za niego kciuki. Było tam naprawdę wielu zdolnych chłopaków.

Waszym trenerem był Sergi Barjuan. Kiedyś czytałem wywiad, w którym jeden z jego byłych piłkarzy stwierdził, że Barjuan preferuje bardzo defensywny styl.

Ja tak nie uważam. W tamtym sezonie po prostu graliśmy w kratkę. Po dobrych meczach przychodziła seria słabszych występów. Do pewnego stopnia wynikało to z braku szczęścia, czasem z braku doświadczenia.

Jesienią Barcelona miała duże problemy kadrowe. Zdarzało się, że trenowałeś z pierwszą drużyną?

Gdy jesteś tylko wypożyczony i nie jesteś nastolatkiem, ciężko jest awansować do drużyny A. Raz trenowałem z pierwszym zespołem pod wodzą Ronalda Koemana. Co prawda tego dnia nie brali udziału w zajęciach wszyscy, ale i tak było to cenne doświadczenie. Byłem pod wrażeniem umiejętności wielu graczy, a szczególnie Philippe Coutinho.

Problemy pierwszego zespołu wpływały na nastroje w pozostałych drużynach Barcy?

Miało to pewien wpływ na resztę, ale nie żyliśmy tym tak bardzo. Też nie zdawaliśmy sobie do końca sprawę z sytuacji ekonomicznej klubu. Wiadomo, że panują lepsze nastroje, gdy pierwszy zespół wygrywa, ale inne drużyny muszą skupiać się na swoich zadaniach. Ja starałem się wycisnąć z tamtego okresu, co się dało. Trenowałem z wieloma dobrymi fachowcami, co powinno mi pomóc również w przyszłości.

Wróciłeś z wypożyczenia i co się działo potem?

Nie było już w klubie Carcedo, ale moja sytuacja niewiele się zmieniła. Szukałem nowego klubu i przeniosłem się do Wisły Kraków.

Nie miałeś obaw, gdy dowiedziałeś się, że nie trafisz do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce?

Znałem dobrze sytuację. Przedstawiono mi plan na najbliższe miesiące i mi się spodobał. Wisła to wspaniały klub z bogatą historią. Ma piękny stadion, wielu kibiców i atmosfera podczas meczów jest fenomenalna. Doszedłem do takiego momentu w życiu, że potrzebowałem zmian. Uznałem, że powinienem opuścić swoją strefę komfortu. Potrzebowałem kolejnego bodźca, by stać się lepszym piłkarzem i Wisła mi to umożliwiła. Chciałem grać w klubie, który jest ważny dla ludzi i dużo znaczy. Z pewnością mamy ważną robotę do wykonania i jest to bardzo motywujące. Możemy zapisać się w klubowej historii jako ci, którzy awansowali do Ekstraklasy.

Kiedyś w Polsce mówiło się o tym, że możesz trafić do Legii Warszawa.

Podejrzewam, że mogły być prowadzone rozmowy między klubami, ale ja nie otrzymałem oferty. Wiem, że interesowało się mną kilka drużyn z Polski – ale nie tylko – jednak wówczas Ibiza chciała mnie zatrzymać. Nie powiem ci, czy chodziło o Legię, czy o inny klub, bo naprawdę nie wiem.

Jak oceniasz poziom pierwszej ligi?

Jestem tu dość krótko, więc ciężko mi postawić jednoznaczną ocenę, ale na pewno nie jest to łatwa liga. Jest sporo walki. Jednak na tym polega futbol, by reagować na wydarzenia boiskowe i się przystosować do warunków. Treningi są nieco inne niż w Hiszpanii, ale to normalne, bo gra się tu również inaczej. Wiem, że my musimy pracować nad koncentracją pod naszym i pod polem karnym rywali. W obu spotkaniach ligowych, w których zagrałem, wychodziliśmy na prowadzenie, ale potem to rywale kończyli mecze z kompletami punktów.

W jaką stronę twoim zdaniem będzie zmierzać Wisła pod względem stylu?

Z pewnością mamy wielu bardzo dobrych piłkarzy i mamy prawo myśleć o awansie. Nam zależy na mądrym graniu piłką i wykorzystywaniu okazji. Jeszcze nie wszystko jest idealne, ale to normalne. Dla Wisły to nowa liga, z tego co wiem, skład również się trochę zmienił. Potrzebujemy odrobinę cierpliwości, ale uważam, że będziemy się rozwijać.

Z kim najlepiej się dogadujesz w szatni Wisły?

Ze wszystkimi mam dobre relacje, ale najlepiej dogaduję się z zawodnikami, którzy znają język hiszpański, czyli Luisem Fernandezem, Vullnetem Bashą i Michaelem Pereirą. Swoją drogą, Michael przez wiele lat grał w Mallorce. Kiedy byłem dzieckiem, bardzo mu kibicowałem, a teraz dzielimy szatnię. Świat jest mały!

Widziałem, że na Instagramie dodajesz posty z polskimi opisami.

Pomaga mi w tym firma, z którą współpracuję. Uważam, że to fajna sprawa i sposób na okazanie szacunku kibicom. Na ten moment znam tylko proste zwroty takie jak „dzień dobry”. Nauka polskiego nie należy do łatwych, ale postaram się opanować podstawy, bo uważam, że dzięki temu będę czuł się pewniej. Teraz muszę często korzystać z angielskiego, ale krok po kroku będę się uczył polskiego.

Jak ci się podoba życie w Krakowie?

Miasto jest piękne i krok po kroku je poznaje. Klub zapewnił mi to, czego potrzebuję, więc na dobrą sprawę brakuje mi tylko moich hiszpańskich przyjaciół i rodziny. No i niektórych książek, które zostawiłem w Hiszpanii. Staram się dużo czytać, ale nie zamykam się na jeden gatunek. Czytam o edukacji finansowej, zdrowym życiu, dobrych nawykach, biografie. Wszystkiego po trochu. Poświęcam się piłce, ale chcę być wszechstronny i mieć wiedzę na różne tematy.

A twoja ulubiona książka?

„Mnich, który sprzedał swoje Ferrari”. Robin Sharma przysłał mi jeden egzemplarz ze swoim podpisem, co jeszcze podnosi jej wartość. Mam też sporo książek Roberta Kiyosakiego. Jest w czym wybierać.

Którą byś polecił czytelnikom?

”Atomowe Nawyki” Jamesa Cleara. Jest bardzo uniwersalna, bo pokazuje, jak proste zmiany wpływają na nasze życie.

Słyszałem, że swego czasu miałeś kanał na YouTube.

Robiłem kurs z marketingu cyfrowego i w ramach niego prowadziłem własny kanał, ale po ukończeniu kursu przestałem publikować nowe rzeczy. Było to ciekawe doświadczenia, ale nie czułem, żebym mógł to robić na dłuższą metę. Podczas kursu nauczyłem się też robić strony internetowe i myślę, że gdybym chciał to robić w przyszłości, to dałbym sobie radę.

Tym byś się zajmował, gdybyś nie był piłkarzem?

Nie mam pojęcia. Teraz jestem piłkarzem, na tym się skupiam i to jest to, co chcę robić. Od dziecka chciałem zostać zawodowcem i to mi się udało.

Kto był twoim idolem z dzieciństwa?

Piłkarskimi idolami byli Samuel Eto’o, David Villa i Dani Guiza. Natomiast moim wzorem do naśladowania jest, był i będzie mój ojciec. Nauczył mnie, że ciężka praca przynosi rezultaty. Miał zawsze takie podejście, że nawet jak dzieje się źle, to nie można się poddawać. Dzięki niemu jestem wytrwały, za co jestem mu wdzięczny.

Twój ulubiony zespół?

Wisła Kraków, ale od zawsze byłem kibicem Mallorki. Regularnie oglądam mecze i mam nadzieję, że drużynie Javiego Aguirre uda się wywalczyć utrzymanie. Bardzo kibicuję zwłaszcza Antonio Sanchezowi, z którym grałem w jednej drużynie przez wiele lat.

Najlepszy piłkarz, z którym grałeś?

Z doświadczonych piłkarzy wskazałbym Marco Borriello. Ale też bardzo doceniam chłopaków, którzy regularnie grali ze mną w barwach Barcy B. Ferran Jutgla, Arnau Tenas, Ez Abde, Alejandro Balde i wielu innych z tamtej drużyny. Utrzymujemy kontakt i są ludźmi, którzy nie zapominają o kolegach, z którymi grali w przeszłości.

Jeśli chodzi o piłkarzy, przeciwko którym grałem, to podzielę to na dwa etapy. W juniorach mierzyłem się z Mikelem Oyarzabalem i zrobił na mnie duże wrażenie. Już w seniorskiej piłce grałem przeciwko Griezmannowi w meczu Pucharu Króla. Wówczas strzelił dwa gole w końcówce i dzięki temu Barca wygrała 2:1. Ja zagrałem bardzo dobry mecz, ale nie udało mi się zdobyć bramkę.

Twoje marzenie piłkarskie?

Na ten moment awansować do Ekstraklasy i to jest coś, na czym się skupiam. Unikam odpowiedzi na pytania, ile bramek strzelę. Postawiłem sobie cel, ale dla mnie to, coś bardzo osobistego. Mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować, ale ostatecznie i tak chodzi przede wszystkim o awans Wisły. Na tym się w tym momencie skupiam i trzymajcie kciuki, by się udało.

ROZMAWIAŁ PAWEŁ OŻÓG

WIĘCEJ O WIŚLE KRAKÓW:

fot. Wisła Kraków (główne), 400mm.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

8 komentarzy

Loading...