Widzew Łódź kadrą na papierze nie imponuje, ale już w Szczecinie pokazał, że nie zamierza przepraszać za to, że znalazł się w Ekstraklasie. Gra podopiecznych Janusza Niedźwiedzia na inaugurację wyglądała całkiem obiecująco, choć punktów jeszcze nie przyniosła. W Białymstoku zgadzało się już wszystko: i wynik, i gra łodzian. Jagiellonia sprowadziła na ziemię swoich kibiców, którzy byli dużymi optymistami po ograniu Piasta Gliwice.
Nie znaczy to wcale, że “Jaga” wypadła jakoś kompromitująco słabo. Nie, tak można jedynie powiedzieć o zachowaniu defensywy przy drugim golu. Jordi Sanchez od połowy boiska ruszył truchtem i chyba nie zamierzał iść na przebój. Skoro jednak białostocka defensywa ciągle się cofała, a pomocnicy wracali wyjątkowo wolno, Hiszpan w końcu ruszył, wszedł między trzech zawodników i pokonał wychodzącego Alomerovicia. Tak się strzelało w starych gierkach, gdy nie było sensu podawać i szło się zawodnikiem do końca.
Bardzo długo był to wyrównany mecz. Gdyby lepszy dzień miał Marc Gual, a gorszy Patryk Stępiński, wszystko mogło potoczyć się w drugą stronę. Kapitan Widzewa trzykrotnie pozbawił bramki napastnika gospodarzy, notując kluczowe interwencje. Do przerwy dwa razy go zablokował, a po zmianie stron kapitalnie wybił mu piłkę po pięknym prostopadłym podaniu Imaza, który z kolei w dobrej sytuacji trafił w stojącego przed bramkarzem Nunesa. Swoją szansę miał także Prikryl, ale Ravas był czujny, nie zaskoczył go nawet rykoszet od Mateusza Żyro.
Tenże Żyro do solidności defensywnej dołożył błysk ofensywny. Odważnie poszedł do przodu i wywalczył rzut wolny. Reszta? Jest historią. Bartłomiej Pawłowski strzelił cudownie i to bez żadnych podpórek typu “jak na naszą ligę”. Nie, uderzył fantastycznie, wszędzie by się zachwycano. Czyste piękno. To będzie mocny kandydat do gola sezonu.
Później w opisanych już okolicznościach Jagiellonię dobił Sanchez, a przecież wcześniej dwie znakomite okazje zmarnował Dominik Kun. Pozbawił asyst Nunesa i Terpiłowskiego, nie potrafiąc głową należycie wykończyć ich dośrodkowań. Za pierwszym razem zabrakło precyzji, za drugim znakomicie interweniował Alomerović.
No i nie zapominajmy, że zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy Widzewowi należał się rzut karny. Kun okazał się sprytniejszy od Pospisila i został przez niego powalony w obrębie szesnastki. Zamiast tego sędzia… zagwizdał w drugą stronę. Poważny błąd, na szczęście nie musimy mówić o wypaczeniu wyniku. Pytanie, co robił VAR? Panowie dojadali i spóźnili się o minutkę?
KONTROWERSJA⁉️ Czy tu należał się rzut karny dla Widzewa na początku II połowy? 🤔
📺 Transmisja meczu Jagiellonia – Widzew trwa w CANAL+ SPORT i CANAL+ online 👇https://t.co/uHsS7HGKca#JAGWID pic.twitter.com/4wJlncikQK
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) July 22, 2022
Widzew pokazał, że z odważnymi pomysłami Niedźwiedzia może wygrywać w Ekstraklasie z wyżej notowanymi przeciwnikami. Jagiellonia otrzymała zimny prysznic. Teraz pytanie, jak na niego zareaguje w Szczecinie.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Stolarczyk: Nie jestem trenerem-kumplem [WYWIAD]
- Wisła Płock zaprosiła Wartę Poznań na karuzelę. Show Wolskiego i Davo
Fot. FotoPyK