Decyzja organizatorów Wimbledonu dotycząca wykluczenia rosyjskich oraz białoruskich tenisistów wymagała odwagi, ale ani nie była specjalnie szokująca (bo podobne w innych dyscyplinach się zdarzały), ani oczywiście nie sprawiła, że powiedzieliśmy do siebie: oj, biedaczki. Inną reakcję dało zaobserwować się jednak w środowisku. Wiele znanych ze światowych kortów postaci (jak Novak Djoković czy Martina Navratilova) wyrażało swoje oburzenie, podczas gdy pojedyncze głosy ukraińskich zawodników zostały stłumione. No i stało się: organizacje ATP oraz WTA uznały brytyjski turniej za nieliczący się w światowym rankingu. Uczestnicy nie otrzymają za niego żadnych punktów.
– Możliwość udziału w turniejach graczy dowolnej narodowości, na podstawie zasług i bez dyskryminacji, jest fundamentalna dla naszego touru. Decyzja Wimbledonu o zakazie startu dla Rosjan i Białorusinów w UK tego lata podważa tę zasadę oraz integralność systemu rankingowego ATP – możemy dowiedzieć się z oświadczenia, które wystosowała światowa organizacja męskiego tenisa.
Na jego końcu przeczytamy, że ATP wciąż potępia inwazję Rosji na Ukrainę. Z tego powodu odwołało turnieje, które miały mieć miejsce w tym kraju oraz Białorusi, a także nakazało rosyjskim i białoruskim tenisistom występować pod neutralną flagą. Cóż, zakładamy, że według pewnych osób to absolutnie druzgocąca i najsurowsza możliwa kara.
BREAKING:
ATP removes ranking points from #Wimbledon this year because of their ban of Russian and Belarusian players. pic.twitter.com/7WLmIt2jWM
— Ben Rothenberg (@BenRothenberg) May 20, 2022
Niedługo po ATP podobną decyzję podjęło WTA, odpowiedzialne za kobiecy tour. Co to oznacza? Wszyscy tenisiści i tenisiści będą mogli co najwyżej wrócić z Londynu z nagrodą pieniężną. A wcześniej pograć w tenisa na trawiastych kortach i przy zapełnionych trybunach. No ale wiadomo, że w tourze wszystko obraca się wokół rankingu. Niewykluczone zatem, że niektórzy gracze kompletnie odpuszczą sobie przyjazd do stolicy Wielkiej Brytanii.
W ten sposób światowe organizacje “zemściły” się na najsłynniejszym i najbardziej prestiżowym tenisowym turnieju. W imię “walki z dyskryminacją”. Bo oczywiście sportowcy z Rosji lub Białorusi nie mają nic wspólnego z polityką swoich rządów, zapewne kompletnie jej nie popierają i nie dokładają się do propagandowej machiny (mimo tego, że za sprawą ewentualnego sukcesu na turnieju zrobiliby to mimo woli). Tak, absolutnie to widzimy. Przekonaliśmy się już o tym na przykładzie Aleksandra Bolszunowa, Jewgienija Klimowa, Siergieja Karakina, Aleksandra Powietkina i wielu innych, którzy uczestniczyli w wiecach poparcia Putina czy wygłaszali parszywe kłamstwa.
Fot. Newspix.pl