Kilkanaście dni temu piłkarze Cracovii – nie bójmy się tego stwierdzenia – kompletnie skompromitowali się w rozgrywkach Pucharu Polski. Zespół z Ekstraklasy był zdecydowanie gorszy od Błękitnych Stargard Szczeciński, drużyny z II ligi, po części stworzonej z piłkarzy-hobbystów. Wpadka ta musiała oznaczać uszczerbek na wizerunku i gniew kibiców.
By wyjść z sytuacji z twarzą i przeprosić swoich fanów, klub podjął decyzję o obniżce cen biletów na mecz rewanżowy. Wtorkowe spotkanie Cracovia-Błękitni będzie można zobaczyć za grosze. Karnetowicze wejdą oczywiście za darmo, kobiety i dzieci poniżej 12. roku życia za symboliczną złotówkę, a bilet na pozostałe sektory – prócz trybuny VIP – kosztował będzie piątaka.
Pomysł rzecz jasna niezły, jest jednak jedno „ale”. Cztery dni po jego ogłoszeniu do klubu ze Stargardu Szczecińskiego dotarło takie pismo.
Jak się okazuje, nie wszyscy będą mogli obejrzeć ten za symboliczne pieniądze. Jeśli jesteś ze Stargardu, to wara – musisz bulić normalną stawkę.
– Oczywiście jako kibice jesteśmy rozczarowani tą decyzją. Dla nas wyjazd na taki mecz to święto. Żeby nie było wątpliwości, nie oczekujemy specjalnych przywilejów, ale skoro klub wcześniej ogłosił, że na wszystkie trybuny będzie można wejść za symboliczną opłatą, to ciężko zrozumieć jego późniejsze zachowanie. Poczuliśmy się trochę jak kibice gorszej kategorii – powiedział nam dzisiaj Zbigniew Niemiec, prezes Błękitnych. – Jak my rozwiązaliśmy sprawę wejściówek? W dniu mecz kosztowały one 30 złotych. Wyjątek zrobiliśmy dla sympatyków Cracovii, którzy mogli nabyć je w cenie z przedsprzedaży, czyli o 10 złotych taniej…
Podsumowując, miało wyjść sympatycznie, ale nie wyszło. Powiecie, że Cracovia miała prawo tak postąpić i oczywiście będziecie mieli rację, ale dla nas wyciagnięcie kilku stówek od gości ze Stargardu Szczecińskiego to zachowanie kompletnie pozbawione klasy.
Przy okazji Pucharu Polski w Cracovii skompromitowali się nie tylko piłkarze…