Reklama

Brazylijczyk obiecał, że nauczy się polskiego hymnu. Zgadnijcie w jakim celu

redakcja

Autor:redakcja

10 marca 2015, 11:29 • 2 min czytania 0 komentarzy

Do Polski przyjechał jako jeden z dwudziestu jeden nastoletnich Brazylijczyków sprowadzonych przez Antoniego Ptaka. Po wyjściu z samolotu przeżył szok. Śnieg i minus piętnaście na termometrze. Nie wychylali nosa z hotelu. Wielu z jego kolegów się złamało i uciekało do Ameryki Południowej. On jednak zacisnął zęby i obiecał sobie, że zrobi w Polsce prawdziwą karierę. I rzeczywiście, pograł trochę w Ekstraklasie, ale swojego czasu przymierzano go nawet do naszej kadry. Jedenaście lat temu zadano pytanie – czy Batata zagra w reprezentacji Polski?

Brazylijczyk obiecał, że nauczy się polskiego hymnu. Zgadnijcie w jakim celu

Wtedy nie miał jeszcze nawet paszportu, ale pierwsze głosy na ten temat pojawiły się już wcześniej. Wszystko odbywało się na zasadzie spekulacji i domysłów. Może brzmi to trochę dziwnie, ale urzędnicy musieli rozpatrzyć, czy pracę na podstawie kontraktu rzeczywiście można nazwać pracą. – Czekam na koniec sprawy, bo chciałbym zagrać w polskiej reprezentacji. Hymn? Słów jeszcze nie znam, ale obiecuję, że się nauczę – mówił w 2005 roku, gdy formalnie wciąż nie był Polakiem.

Szczyt formy przypadł jednak znacznie wcześniej, bo na rok 2002. Paweł Janas, gdy został selekcjonerem, przypomniał sobie o Brazylijczyku i wykonał telefon. Spotkali się. Miał dopingować Batatę. Pośpieszać, by jak najszybciej uporał się z procedurami i że wówczas bardzo chętnie powoła go do reprezentacji. Ponoć chciał ustawiać go jako ofensywnego pomocnika.

Do niczego takiego nie doszło, bo obywatelstwo przyznano mu dopiero w listopadzie 2006 roku. Wtedy do gry w biało-czerwonej koszulce nie był gotowy ani zjedzony przez kontuzje Batata, ani… reprezentacja, bo Janasa na jej ławce już nie było. Nie ukrywa, że paszport przyjął tylko w jednym celu – by otworzyć sobie drogę do naszej kadry. Wszystko jak krew w piach.

Reklama

Jako Polak musiał zrzec się obywatelstwa brazylijskiego. Podła sprawa, ale takie były wtedy przepisy. W 2007 roku wrócił do ojczyzny, żeby pograć w małym klubiku – Brasil Pelotas – m.in. z innym byłym gwiazdorem Pogoni, tragicznie zmarłym Claudio Milarem. Niestety, po pół roku, jako formalny obcokrajowiec, musiał wrócić do Polski. W piłkę prawdopodobnie (brak wiarygodnego źródła) gra do dziś. Ostatnio był zawodnikiem Polonii Piotrków Trybunalski, a w sumie – przez osiemnaście lat w Polsce, z małymi epizodami w Niemczech i w Brazylii – zaliczył kilkanaście klubów w rozmaitych klasach rozgrywkowych.

Przebieg kariery daleki od jakiegokolwiek modelu, ale… skoro został w Polsce na tyle lat, to raczej nie ma na co narzekać.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...