Coraz więcej miejsca w prasie zajmuje sprawa ukraińsko-rosyjska. W czwartek przeczytamy materiały o barażowym spotkaniu Rosja – Polska, w tym rozmowę z Cezarym Kuleszą na temat tego meczu.
Sport
Co z futbolem na Ukrainie?
– Stabilizacja jest dziś bardzo istotna, dlatego chcemy powiedzieć światu, że życie toczy się dalej, a jednym ze sposobów utrzymania takiego stanu jest wznowienie rozgrywek piłkarskich – stwierdził kilka dni temu prezes Ukraińskiego ZPN-u Andrij Pawełko. – Musimy mieć nadzieję, że trudne czasy miną, a pokój i pomyślność wrócą do naszego kraju. Oczywiście jeśli sytuacja się zmieni, będziemy musieli dokonać korekt – zaznaczył Pawełko. Tak jak w Polsce zaczęto zastanawiać się, co z meczem biało-czerwonych w Moskwie, tak Ukraińcy uspokajają Szkotów. Nasi wschodni sąsiedzi 24 marca również zagrają w barażu o mundial, tyle że udadzą się na Wyspy. – Szykujemy się na ten mecz. To będzie jedno z najważniejszych wydarzeń roku dla naszych kibiców – podkreślił prezes.
Rosja już kiedyś grała w barażu w obliczu politycznego kryzysu.
W 1972 roku ZSRR został wicemistrzem Europy. W eliminacjach do zachodnioniemieckiego mundialu zajął pierwsze miejsce w grupie 9. przed Irlandią i Francją, ale o miejsce w najlepszej szesnastce przyszło mu rywalizować w międzykontynentalnym barażu. Na jego drodze stanęło Chile. Pierwszy barażowy mecz w Moskwie zaplanowano na 28 września 1973. W tym czasie Allende już nie żył, obalony i zabity w zamachu stanu dokonanym przez generała Augusto Pinocheta kilkanaście dni wcześniej. Rewanż wyznaczono na 21 listopada na Estadio Nacional w Santiago, gdzie wcześniej przetrzymywano i torturowano politycznych zwolenników Allende. Rząd tego polityka miał zresztą solidne wsparcie Związku Sowieckiego, a władzy generała Pinocheta radzieccy komuniści nie uznali, zrywając z Chile stosunki dyplomatyczne. ZSRR chciał zagrać rewanżowe spotkanie na neutralnym terenie, ale na takie rozwiązanie nie zgodziła się ani FIFA, ani Federacion de Futbol de Chile. Po tym, jak radziecka ekipa odmówiła przyjazdu do Santiago, piłkarze gospodarzy wybiegli na boisko przy 15-tysięcznej widowni, wznowili grę od środka, a kapitan Francisco Valdes skierował piłkę do pustej bramki. Ostatecznie FIFA zweryfikowała mecz jako walkower 2:0 dla Chilijczyków.
Lukas Podolski walczy z czasem. I z urazem.
W ostatnich dniach Lukas Podolski przechodził badania. W klubie z niecierpliwością czekają na ich wyniki. Sam zawodnik jest jednak optymistą i liczy na to, że w bardzo ważnym derbowym starciu w najbliższy weekend zagra, choć wczoraj nie trenował z zespołem, a indywidualnie. Do meczów z Piastem ma zresztą pecha. Pod koniec sierpnia nie wystąpił w ligowym spotkaniu, bo zaraził się koronawirusem i był na kwarantannie. Z kolei w ostatniej potyczce w 1/8 finału Pucharu Polski trener Jan Urban dał zagrać innym zawodnikom, a „Poldi” pojawił się na placu gry dopiero w końcówce. Czy w sobotę w Gliwicach zagra? Tego dowiemy się w najbliższych godzinach. Jego absencja na pewno byłaby sporym osłabieniem górniczej jedenastki. Z drugiej strony występ na fatalnej murawie stadionu przy Okrzei, gdzie jest więcej nierówności niż miejsca do swobodnego grania, też nie sprzyja zdrowiu.
Raków Częstochowa także ma problemy zdrowotne.
W inauguracyjnym spotkaniu wiosny szansę debiutu otrzymał Bogdan Racovitan. Młody defensor z Rumunii trafił do Rakowa w styczniu i stosunkowo szybko, w porównaniu do swojego rodaka, Deiana Sorescu, wszedł do pierwszej jedenastki. W Radomiu zaprezentował się solidnie wraz z Tomaszem Petraszkiem i Zoranem Arseniciem, którzy są pewniakami w defensywie. Jednak jak gwiazda Racovitana szybko rozbłysła, tak szybko zgasła. Na początku meczu z Górnikiem Zabrze doznał kontuzji barku, wypadnie więc na kilka najbliższych tygodni, co oznacza, że póki Niewulis z Rundiciem nie wrócą do zdrowia, szkoleniowiec wicemistrza Polski znów będzie musiał postawić na Tudora lub Papanikolaou. W kadrze jest jeszcze jeden stoper, Oskar Krzyżak, jednak młodzieżowiec nie jest brany pod uwagę nawet jako rezerwowy, co wskazuje, że jeszcze długo będzie czekał na swoją ewentualną szansę.
Dariusz Dudek o celach Sandecji Nowy Sącz.
Graliście już 12 razy na wyjazdach…
– Ostatnie mecze graliśmy u siebie i nie zdobywaliśmy tyle punktów, ile sobie zakładaliśmy, natomiast trzeba robić swoje i pracować. Na wyjazdach byliśmy mocno skoncentrowani i dobrze szło, teraz trzeba sprawić, żeby równie dobrze było na naszym boisku, wszystko po to, by walczyć o pozostanie w szóstce. Przed meczami u siebie będziemy chcieli robić krótkie zgrupowania, żeby koncentracja była jak najlepsza.
Czego pan oczekuje od zespołu wiosną?
– Tego, co zawodnicy mówili mi przed rozpoczęciem tej rundy, a mianowicie, że chcą powalczyć o wysokie miejsca w barażach i zrobią wszystko, żeby tak się stało. Mam świetny kontakt z zespołem i mam nadzieję, że to, o czym rozmawialiśmy, będzie zrealizowane na boisku. Można przegrać mecz, ale chciałbym, żeby działo się to po walce. Wierzę mocno w tę drużynę, to grupa ludzi odpowiedzialnych, zdeterminowanych i chcących coś zrobić. To nie jest łatwe, ale widzę, ile chłopcy wkładają serca w każdy trening, sparing. Teraz trzeba przełożyć to wszystko na ligę. Stać nas na miejsce w pierwszej szóstce, ale wszystko zweryfikuje boisko.
Kazimierz Szachnitowski podsumowuje zimą GKS-u Tychy.
Poprzeczka przed nowymi zawodnikami zawieszona jest wysoko. Tyscy kibice spodziewają się, że Daniel Rumin, Krystian Wachowiak i Mateusz Czyżycki pociągną zespół do powrotu do ekstraklasy, z którą GKS Tychy pożegnał się 45 lat temu. – Rumin szybko wkomponował się w drużynę, która przeszła na system gry dwójką napastników – uważa wicemistrz Polski z 1976 roku. – Ta zmiana w ustawieniu zespołu cieszy mnie, bo uważam, że powinniśmy grać ofensywnie. Taką piłkę lubią kibice. Sporo obiecuję sobie także po Czyżyckim, bo oglądając go w meczach Warty Poznań widziałem u niego sporą ochotę do gry do przodu. Robił na mnie dobre wrażenie. Te dwa transfery są na plus. Zaskoczony natomiast jestem Wachowiakiem, bo liczyłem, że młodzieżowiec przychodzący z Wisły Kraków szybko zakotwiczy w pierwszej jedenastce i wypełni lukę jaką mieliśmy na skrzydle jesienią. Na razie jednak tego nie zrobił, ale runda dopiero się zaczyna, więc jeszcze może nas zadziwić, czego mu życzę.
Super Express
Marco Tardelli i pochwały w kierunku Piotra Zielińskiego. Polak znów coś ustrzeli?
„Super Express”: – Jak oceni pan występ Polaka na Camp Nou?
Marco Tardelli: –Był jednym z najlepszych, jeżeli nie najlepszym zawodnikiem Napoli. Myślę, że strzelony gol może być dobrym podsumowaniem jego występu. Dobra gra na tle Hiszpanów tylko udowadnia, że mówimy o pomocniku bardzo wysokiej klasy, który nie bez przyczyny zbiera tak dobre recenzje w Serie A.
– Już od przynajmniej dwóch lat mówi się o Zielińskim jako liderze środka pola w Napoli. Czy zgadza się pan z tą tezą?
– Dobra gra Zielińskiego nie jest dziełem przypadku. Obecnie jest on w najlepszym wieku dla piłkarza. Od kilku lat cieszy się zaufaniem szkoleniowców. Warto podkreślić, że w tym czasie przez Neapol przewinęło się kilku trenerów i, zdaniem każdego z nich, Zielińskiemu należało się miejsce w podstawowym składzie. Mam jednak wrażenie, że on jeszcze się rozwinął. W tej chwili jest bezsprzecznie jednym z liderów drużyny.
Władysław Kozakiewicz mówi o tym, co Polska powinna zrobić w obecnej sytuacji.
Czy polscy piłkarze powinni pokazać taki gest przed meczem zaplanowanym na 24 marca? – Powinni, ale w takiej formie: „jeżeli chcecie z nami rywalizować, to stańmy do tej rywalizacji w kraju neutralnym” – uważa Władysław Kozakiewicz. […] Natomiast nie jestem za bojkotem baraży, takim, jaki miał miejsce wobec igrzysk olimpijskich 1980 i1984. Na tym ostatnim sam wiele straciłem. Mistrz olimpijski nie wierzy, aby pomocną rękę wyciągnęła federacja FIFA. – Przecież to związek korupcyjny. Dla nich najważniejsze są pieniądze, dlatego gotowi przydzielać organizację mistrzostw świata Rosji czy Katarowi. Mogliby wykluczyć Rosję z udziału w mistrzostwach świata, ale tego nie zrobią.
Przegląd Sportowy
Kto uzupełni tercet obrońców reprezentacji Polski? Być może Jakub Kiwior.
Natomiast Michniewicz ma ten sam kłopot co Sousa, czyli szuka kogoś, kto w defensywnym triu będzie towarzyszyć Kamilowi Glikowi oraz Janowi Bednarkowi. Paweł Dawidowicz leczy uraz kolana, na boisko wróci najszybciej za dwa miesiące. Sebastian Walukiewicz dochodzi do siebie po operacji biodra, ale dopiero w marcu ma być gotowy do gry. Kamil Piątkowski ma już za sobą problemy z kostką, jednak na razie przegrywa rywalizację w Red Bullu Salzburg i w tym roku wystąpił w jednym spotkaniu na cztery możliwe. Regularnie w Serie A gra za to Jakub Kiwior, który z Piątkowskim tworzył duet stoperów w młodzieżówce Michniewicza. Co prawda w lidze włoskiej biega w środku pola, ale w zasadzie całą karierę spędził w centrum obrony. Czy zawodnik Spezii może liczyć na debiutanckie wezwanie? W końcu selekcjoner podczas wizyty w Italii spotkał z nim oraz drugim Polakiem z ekipy z Ligurii – Arkadiuszem Recą. – Od razu mogę zaznaczyć, że trener nie przyjechał poinformować o powołaniach. Nie chcę za dużo zdradzać, ale nie rozmawialiśmy wyłącznie o futbolu, tylko jak człowiek z człowiekiem. Selekcjoner interesuje się naszym życiem, można z nim pogadać na każdy temat. Oczywiście piłka też się pojawiła. Mówił, że nie wie, czy będziemy w kadrze, czy nie, ale chciałby grać tak i tak. Żebyśmy zawczasu wiedzieli, a nie dowiedzieli się dopiero po ewentualnym przyjeździe na zgrupowanie – tłumaczył nam Kiwior.
Cezary Kulesza mówi o barażu z Rosją. Chce zwycięstwa na boisku.
Tak z ręką na sercu: przeszło panu przez myśl, że możemy nie pojechać do Rosji na mecz barażowy?
Są różne możliwe scenariusze, bo nikt z nas nie wie, jaka sytuacja będzie na świecie za miesiąc, patrząc na obecne napięcia. Podkreślam raz jeszcze – jesteśmy związkiem sportowym. Robimy to, co do nas należy, dlatego przede wszystkim myślę o tym, by nasza reprezentacja nie została w żaden sposób pokrzywdzona.
Pojawiają się głosy, że PZPN powinien w ramach protestu odmówić wyjazdu na mecz w Rosji. Jak może pan to skomentować?
Każdy ma prawo do własnej opinii, natomiast my nie możemy działać pod wpływem emocji. Pracujemy nad jak najlepszym przygotowaniem się do meczów barażowych i czekamy na stanowisko FIFA. Na bieżąco analizujemy rozwój sytuacji. Naszą pracę koncentrujemy na kwestiach organizacyjnych i sportowych. Chciałbym, żeby Polska wygrała mecz z Rosją na boisku.
Co musiałoby się stać, żeby mecz nie odbył się w Moskwie? W poniedziałek TVP Sport informowała, że stolica Rosji musiałaby być zagrożona przez działania wojenne. PZPN ma podobne informacje na ten temat?
Jak dobrze widzimy, sytuacja zmienia się dzień po dniu. Trudno przewidywać przyszłość, dlatego to FIFA, jako organizator meczu, musi rozstrzygnąć wszystkie kwestie, na które zwróciliśmy uwagę w liście.
Kosta Runjaić i Maciej Skorża przed meczem rundy. Będą trenerskie szachy?
– Szczerze mówiąc, zastosowałem pewną grę. Chciałem, żeby Czesiek zagrał dziś czwórką w obronie. To dlatego na konferencji prasowej mówiłem, że analizujemy głównie to, co Legia robi w Lidze Europy – przyznał na antenie Canal+ po meczu z Legią Warszawa (1:0) Skorża. Czesław Michniewicz nigdy nie zdradził czy połknął haczyk, czy może przy ustalaniu składu nie zwracał uwagi na słowa młodszego kolegi. Efekt był jednak taki, jakiego oczekiwał szkoleniowiec Kolejorza. Rywale zagrali czwórką z tyłu, a poznaniacy umiejętnie ograniczali ich mocne strony, fi nalnie odnosząc cenne zwycięstwo (1:0). – Nothing special – czyli „nic specjalnego”, powtarzał swoim graczom z uporem maniaka Runjaic przed meczami z Legią. Warszawski rywal przez lata był zmorą Portowców, więc Niemiec musiał zmienić mentalność grupy i sprawić, by jego piłkarze, jadąc na mecz z najbardziej utytułowaną ekipą ostatnich dziesięciu lat, czuli się komfortowo. Dokładnie tak, jak przed każdym ligowym meczem. Jakby to było nic specjalnego. Efekt? W 2019 roku Pogoń wygrała przy Łazienkowskiej (2:1) po 36 latach przerwy. Chłodna głowa Dziś to nie z Legią ścigają się piłkarze obu klubów. To między nimi, a także wciąż depczącym im po piętach Rakowem Częstochowa, rozegra się walka o mistrzostwo Polski. – Pewnie obaj szkoleniowcy muszą nieco studzić zapał piłkarzy, nie tylko Runjaic. Niby do końca sezonu droga jeszcze daleka i wiele się może wydarzyć, ale w tym m e c z u m o ż n a zbudować pewność siebie. Można dostać kopa na resztę rozgrywek – uważa Ivan Djurdjević były piłkarz i trener Lecha, obecnie pracujący w Chrobrym Głogów. – Trzeba studzić głowy. Takie mecze nakręcają się same, tym bardziej że rywalizacja Pogoni z Lechem jest bardzo ważna też dla kibiców obu drużyn i stanowi dodatkowy smaczek, a piłkarze mają tego świadomość – mówi Kazimierz Moskal.
GKS Bełchatów upada. Co z piłkarzami?
– Tam było goło, ale wesoło. Nie dostawaliśmy kasy, ale ligę dograliśmy do końca. Tutaj nie było nam dane walczyć na boisku i to jest najgorsze. Dziś pojawiła się u mnie łezka w oku. Stworzyliśmy fajny zespół, nie tylko na boisku, ale też poza nim, zżyłem się z tymi chłopakami – mówi trener GKS. Nieprzystąpienie do ligi, które grozi Brunatnym, to gigantyczny problem dla jego piłkarzy. Dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych zespołów, ale czasu jest ekstremalnie mało. Drużyny z ekstraklasy już kilka tygodni temu rozpoczęły rundę wiosenną, I- i II-ligowcy wznawiają rozgrywki w piątek. Kadry większości klubów są zamknięte i zawodnikom GKS trudno będzie znaleźć nowy zespół. – Od trzech tygodni trenował z nami Marcel Błachewicz. Nie mogliśmy podpisać z nim kontraktu, bo w klubie nie było osoby, która mogłaby to zrobić. Czekaliśmy cierpliwie, aż pełniącym obowiązki prezesa GKS został Szymon Serwa. Niestety informacja była jasna: nie możemy podpisać kontraktu z ani jednym piłkarzem – opisuje Socha. Na lodzie został także Igor Dudariew. Jego sytuacja jest jeszcze trudniejsza, bo jest obcokrajowcem. – Wypatrzyliśmy Igora w Rosji. Trenował u nas przez cały luty i też czekał na umowę. Uwierzył nam na słowo, mieszkał tu sam, z dala od rodziny, ponosił koszty i w poniedziałek dowiedział się, że tego kontraktu nie dostanie. Jak ja mam im wytłumaczyć tę sytuację? – zastanawia się szkoleniowiec.
fot. FotoPyK