Wiadomo, że logika nie jest podstawową cechą Ekstraklasy, a raczej zapomnianym kuzynem tej ligi, to jednak podium wyłonione z grona Lech, Raków, Pogoń wygląda najrozsądniej. To były najlepsze drużyny jesieni, najrówniejsze, ponadto wszystkie wzmocniły się zimą i ostro zapowiadają walkę o mistrza. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś miałby wytrzymać ich tempo. Ale u nas często bywa tak, że czwarte miejsce w odpowiednich okolicznościach też potrafi dać (chwilową) radość, czyli przepustkę do europejskich pucharów. Czy to powinien być główny cel Lechii?
LECHIA GDAŃSK – ŚLĄSK WROCŁAW. O CO GRA LECHIA JESIENIĄ?
Dusan Kuciak by się oburzył, bo stwierdził w Przeglądzie Sportowym, że Lechię stać na medal, natomiast jakiego koloru – nie chciał wskazać. Analizując wyniki, kadrę, możliwości gdańszczan, mamy jednak wątpliwości. Jesienią wyglądało to następująco:
- 0:2 z Lechem
- 1:5 z Pogonią
- 3:1 z Rakowem
Obecnie dwie pierwsze drużyny w tabeli Lechię więc zmiażdżyły. W Poznaniu – jeszcze pod wodzą Piotra Stokowca – gdańszczanom nie udało się oddać nawet celnego strzału. Wyjazd do Szczecina był nie mniejszą katastrofą, Pogoń robiła z przyjezdnymi co chciała, biła i tylko patrzyło jak puchnie. Z top 3 udało się więc ograć Raków i świetnie, natomiast to dla Lechii był w tamtym momencie wręcz wypadek przy pracy. Wówczas jedno spotkanie wygrane na pięć, bo przed meczem z bandą Papszuna nie udało się ograć Stali i wspomnianej Pogoni, a po tym meczu miernej Jagiellonii i Wisły Płock po starciu bez wyrazu.
Wspominamy o tym dlatego, bo choć do podium Lechia traci teraz trzy punkty, to jednak te wyniki wskazywały na zadyszkę i wąską (pod względem jakości) kadrę. Pamiętamy, że Tomasz Kaczmarek wszedł do klubu znakomicie. Seryjnie wygrywał, uwolnił ofensywny potencjał swoich piłkarzy, tygodnie miodowe trwały w najlepsze. No, z przerwą na Puchar Polski. Ale pamiętamy też, że wskazywaliśmy, iż jeśli ktoś z czołówki ma się pierwszy wysypać, to będzie to Lechia. Ze względu na uboższą względem rywali kadrę. Tak też się stało.
Czy zimowe transfery coś w tej kwestii zmieniły i możemy już uważać lechistów za naturalnego kandydata do podium? Nie. Lech sprzedał Kamińskiego, ale zatrzymał go do lata, wziął zaś choćby Kownackiego. Pogoń sprzedała Kozłowskiego, ale biła swój rekord transferowy za Biczachczjana, który już w sparingach pokazywał się z bardzo dobrej strony. Raków też nie żałował pieniędzy choćby na Deiana Sorescu, który co roku miał konkretne liczby w Rumunii.
LECHIA GDAŃSK – ŚLASK WROCŁAW. CZWARTE MIEJSCE REALISTYCZNYM CELEM?
Z tej perspektywy okienko w Lechii wyglądało, eufemistycznie mówiąc, spokojnie. Też niczego innego się nie spodziewaliśmy, mając na uwadze przeszłość czy słowa Kaczmarka, że chciałby kadrę okroić, a nie poszerzyć. Jeśli chodzi o transfery wychodzące, to trudno płakać po kimkolwiek rzewnymi łzami, ale jednak odejścia Żukowskiego i Kopacza mogą być dla klubu upierdliwe.
Po pierwsze – nie ma zastępstwa dla Davida Steca. Jeśli ściągniętemu z Hartberga prawemu obrońcy coś się stanie, złapie uraz albo za dużo kartek, po prostu nie ma drugiego prawego defensora. Jest to absurdalne, ale prawdziwe. Najbliżej wtedy miałby do składu Filip Koperski, nominalnie pomocnik. 17-letni.
Po drugie – cierpi konkurencja na środku defensywy. Okej, Kopacz zagrał kompromitująco z Legią, ale w Lechii był po prostu porządny. Teraz Kaczmarkowi został Maloca, Nalepa i Tobers. Trener sam mówił o potrzebie ściągnięcia stopera, ale na razie takiego nie dostał. Czy logika podpowiada, że wypada mieć czterech stoperów w odwodzie przy grze na dwóch? Tak. Czy tych trzech wygląda wam na najlepszych w lidze? Nie, wiemy, że nie.
Niewątpliwie są dziury i można się czepiać. Oczywiście chwalić też – transfery Neugebauera i Piły pod kątem przyszłości wprawiają w umiarkowany optymizm. Clemens, skrzydłowy, może na nasze warunki być kozakiem. Ma podobne, nawet lepsze CV jak Terrazzino (on 144 mecze w Bundeslidze, Terrazzino 73), a widzieliśmy, że środkowy pomocnik potrafił już błyszczeć w Ekstraklasie. Nic nie wyklucza, że podobnie będzie z Clemensem.
Tyle że znów: na top 3 to jest za mało. Za dużo jest z kolei dziur, które po prostu będą przeciekać im dalej w sezon. Dlatego właśnie sądzimy, że to miejsce tuż za plecami medalistów jest dla Lechii najbardziej odpowiednim celem. Inaczej można już spojrzeć na rywalizację z Radomiakiem, Wisłą Płock czy Górnikiem Zabrze. Tutaj siły są podobne, wszyscy mają swoje problemy, znaki zapytania, wątpliwości. Z ręką na sercu – bardziej odpowiada Lechii to towarzystwo niż szczecińskie, poznańskie i częstochowskie.
Zresztą czwarte miejsce byłoby przecież sporym krokiem do przodu – rok temu Lechia była siódma. Owszem, różnice punktowe oglądaliśmy żadne, ale jednak. Siódme miejsce i tyle. Dlatego teraz lokata tuż za podium nie byłaby żadnym upokorzeniem, byłaby rozwojem.
A że jeszcze niedawno kibice w Gdańsku oglądali walkę o mistrza czy finały Pucharu Polski? No, to jest klasyka po polsku w wykonaniu władz Lechii pod tytułem „jak nie iść za ciosem po sukcesie”.
Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław, typy redakcji Weszło:
Paweł Paczul: – Mecze Lechii ze Śląskiem kojarzą mi się remisowo i tak też stawiam. Ponadto jestem ryzykantem i stawiam na 1:1 po kursie 6,30 w Fuksiarz.pl.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Stefański: – Stopień zaszczepień w klubach Ekstraklasy jest optymistyczny
- Tetrycy przed startem Ekstraklasy: transfery, lasery, Saciej Mkorża
- Kulisy transferów. W PZPN znają kwoty transferów i dokładne zarobki piłkarzy | Przegląd Wąsa #1
Fot. Newspix