Rzeczywistość potrafi być kuriozalna. Tomasz Włodarczyk z Meczyków opisuje kulisy sprawy rzekomej możliwości zatrudnienia Adama Nawałki w reprezentacji Kosowa i okazuje się, że cała historia to jedna wielka seria nieporozumień, w której jedną z głównych ról odgrywa… Jerzy Brzęczek.
Ustalmy chronologię zdarzeń. Reprezentacja Polski poszukuje nowego selekcjonera. Jednym z głównych kandydatów do przejęcia schedy po Paulo Sousie jest Adam Nawałka. Nagle kilka dni temu kosowski dziennik „Koha Ditore” informuje, że Nawałka jest jednym z dwóch trenerów, którzy wyrazili chęć poprowadzenia tamtejszej reprezentacji. W Polsce odebrane zostaje to jako cyniczna gra byłego trenera kadry na podbicie własnej wartości rynkowej, więc Nawałka szybko dementuje kosowskie rewelacje.
– To bzdura. Nie wiem skąd się biorą takie informacje, ale nigdy nie zgłaszałem chęci pracy w reprezentacji Kosowa – powiedział były selekcjoner reprezentacji Polski w rozmowie z Meczykami.
Teraz Tomasz Włodarczyk tłumaczy, jak doszło do całego nieporozumienia. Okazuje się, że Kosowo chciało lub nadal chce zatrudnić Jerzego Brzęczka w roli selekcjonera, a dziennikarze „Koha Ditore”, słysząc, że mowa o „byłym trenerze polskiej kadry”, napisały o Adamie Nawałce…
Czytaj także:
- Kto następcą Sousy? Pytamy o zdanie byłych reprezentantów
- Kto za Souse? Kandydaci na fotel selekcjonera
Fot. Newspix