Reklama

Od kapitana reprezentacji Francji po mundur SS. Historia Aleksa Villaplane

redakcja

Autor:redakcja

23 lutego 2015, 10:23 • 3 min czytania 0 komentarzy

Dzisiejsza kartka z kalendarza będzie z serii tych hardkorowych. Historia mało znana, zapomniana, a kompletnie niewiarygodna. Kojarzycie gościa o nazwisku Alex Villaplane? Pewnie tak, jeśli interesujecie się historią mundiali, bo był kapitanem reprezentacji Francji w 1930 roku na mistrzostwach w Urugwaju. Dziś mija dokładnie 85 lat, odkąd po raz pierwszy założył na ramię opaskę. Czternaście lat później już nie żył. Został rozstrzelany za zdradę, współpracę z Hitlerem i okrutne mordy.

Od kapitana reprezentacji Francji po mundur SS. Historia Aleksa Villaplane

Urodził się w Algierii. Był pierwszym piłkarzem z Afryki Północnej, który reprezentował Francję, gdzie sprowadziło go wujostwo. Szybko stał się jednym z najlepszych piłkarzy w lidze. Były to czasy, kiedy zawodowa piłka we Francji była zabroniona, ale właściciel klubu płacił mu sowitą pensję za lipną pracę w jego zakładzie, której oczywiście nie wykonywał.

Z czasem częściej niż na treningach pojawiał się na torach wyścigów konnych, w barach czy kasynach. Plotki łączyły go z działalnością w paryskich grupach przestępczych. Jego karierę, w 1935 roku, ostatecznie zakończyła kara więzienia za ustawianie wyścigów konnych. Tam w szarej strefie utonął już kompletnie. Później odbył jeszcze kilka innych wyroków, a po wybuchu II Wojny Światowej poszedł drogą wielu paryskich przestępców i kombinował na czarnym rynku. W 1940 znowu wylądował w więzieniu, ale miał szczęście. Stamtąd wyciągnął go gang kierowany przez francuskich kolaborantów. Ostatecznie grupa ta służyła jako francuskie gestapo.

Szybko awansował, będąc mianowanym szefem jednej z brygad. Nadano mu przydomek SS Mohammed. Jego zadaniem było tłumienie ruchu oporu, ale był bezwzględnym mordercą. Niemcy szybko nagrodzili jego “zaangażowanie”, wręczając mundur SS. Od tamtej pory miał tytuł Untersturmführera. Kiedy jego ludzie wykonywali okrutne egzekucje, on śmiał się ofiarom w twarz.

Reklama

– Gwałcili, rabowali, kradli, zabijali i oczywiście współpracowali z Niemcami. Dopuszczali się okrutnych zamachów, okropnych egzekucji. Palili ludzi żywcem. Jeden ze świadków opowiadał, że okradali z biżuterii na wpół żywych, zakrwawionych ludzi. Villaplane był w centrum wydarzeń. Spokojny i uśmiechnięty, jak gdyby nic złego się nie działo – mówił prokurator.

Później przytoczył jednak słowa świadka, które jego zdaniem wskazywały na to, że Villaplane – mimo wszystko – różnił się od swoich podwładnych. Nie zabijał dla ideologii. – Boże w jakich czasach przyszło nam żyć… Co za paskudna era. Ja, Francuz, muszę zakładać niemiecki mundur. Widziałeś moich dzielnych ludzi? Widziałeś jakich okrutnych dopuszczają się czynów? Ciebie też zabiją. Nie mogę im w tym przeszkodzić, nie jestem ich panem. Ale postaram się uratować ci życie, ryzykując swoje. Do tej pory udało mi się oszczędzić dokładnie 54 osoby. Byłbyś 55, jeśli dasz mi 200 tys franków – miał mówić do jednej z niedoszłych ofiar.

Dzień po świętach jego i kilku współpracowników wywieziono do Fort de Montrouge, gdzie została wykonana egzekucja. Zginął człowiek, o którym francuska piłka wolałaby nigdy nie pamiętać.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...