Gdyby ranking na najlepszego polskiego piłkarza w 2015 roku obejmował tylko dwa pierwsze miesiące, jednym z głównych kandydatów do zwycięstwa byłby Grzegorz Krychowiak. Za sprawą udanych występów w La Liga pomocnik Sevilli z każdym tygodniem umacnia własną pozycję – zarówno sportową, jak i wizerunkową.
Przyznajcie się bez bicia: kto przed sezonem obstawiał, że “Krycha” tak szybko odnajdzie sie w La Liga? Raczej niewielu z nas widziało w nim materiał na gwiazdę. Wytykaliśmy mu słabe strony, wspominaliśmy o tym, że w Hiszpanii gra się zdecydowanie bardziej technicznie niż we Francji, a także zastanawiliśmy się, czy Polak będzie miał pewny plac w drużynie triumfatora Ligi Europy. Więcej było znaków zapytania niż odpowiedzi, pod którymi podpisalibyśmy się z czystym sumieniem.
Tymczasem Krychowiak od razu wskoczył do składu i zaskarbił sobie sympatię Hiszpanów. Na początku głównie walecznością i zaangażowaniem, lecz później zaczęto również dostrzegać jego inne atuty.
– Przyszedłem do Sevilli grać regularnie i na razie mi się to udaje. Jestem też zadowolony z dotychczasowej współpracy z trenerem Unaiem Emerym oraz z kolegami z drużyny. A jak zmieniłem się jako piłkarz przez pierwsze pół roku na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan? Ciężko jeszcze powiedzieć. Przyszedłem tutaj, aby stać się lepszym zawodnikiem i codziennie na treningach mocno pracuję nad tymi elementami, które chciałem poprawić. Chodzi przede wszystkim o wyprowadzanie piłki przy akcjach ofensywnych. Przez te miesiące pewne rzeczy udało już mi się skorygować, ale mimo wszystko jest to jeszcze zbyt krótki okres, aby mówić o jakichś wielkich zmianach. Jestem jednak w dobrym miejscu do doskonalenia siebie, więc pozostaje się uzbroić w cierpliwość i dalej ciężko pracować podczas treningów oraz meczów – mówi sam Krychowiak.
Z przyjemnością zaglądamy do hiszpańskiej prasy. Niemal po każdej kolejce „Kryszowiak” zbiera bardzo pochlebne recenzje, a ich potwierdzeniem jest wysoka średnia not za poszczególne mecze. Komplementów jest tym więcej, że Krychowiak oprócz nieustępliwości i gry w defensywie – czyli tego, do czego zdążył już wszystkich przyzwyczaić – imponuje ostatnio skutecznością. Przed tygodniem w spotkaniu z Getafe popisał się bombą z dystansu, po której bramkarz mógł jedynie wyciągnąć piłkę z siatki, a w miniony weekend trafił po strzale głową w meczu z Cordobą. Jeszcze jesienią Polak pokonał bramkarza Feyenoordu w meczu fazy grupowej Ligi Europy, co oznacza, że każda kolejna bramka będzie już oznaczała wyrównanie najlepszego sezonowego wyniku w karierze (w dwóch poprzednich sezonach Krychowiak strzelił po cztery gole dla Stade Reims).
– Z pewnością szybko pożałuję tej wiadomości, ale jeśli dobrze liczę, mam w tym roku dwa razy więcej goli niż „Lewy” – napisał ostatnio w mediach społecznościowych. Delikatna szyderka z nieskutecznego ostatnio Lewandowskiego. Co tu dużo mówić, podoba nam się ten rodzaj pewności siebie. Co jednak najważniejsze, w parze z indywidualnymi sukcesami, idą u Krychowiaka osiągnięcia całego zespołu. Sevilla z dorobkiem 39 punktów zanotowała najlepszą rundę jesienną w historii klubu i cały czas liczy się w walce nawet o trzecie miejsce. – Valencia i Villareal są świetnymi zespołami i z pewnością do samego końca będą rywalizowały z nami o czwartą lokatę. Ale my staramy się patrzeć na trójkę z przodu zamiast martwić się tą dwójką. Trzeba być ambitnym i skoro pojawia się szansa, aby walczyć z Atletico Madryt o podium, należy ją wykorzystać. Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie łatwo, bo mamy kilka punktów straty, ale nie zamierzamy składać broni – deklaruje Krychowiak.
Na razie Sevilla plasuje się na piątym miejscu (dwa „oczka” za Valencią i pięć za Atletico), ale już w przyszły weekend układ sił może się zmienić, bo ekipa z Andaluzji podejmować będzie obrońców tytułu ze stolicy. A trzeba pamiętać, że w tym sezonie nikt jeszcze nie wygrał z „Sevillistas” na ich terenie. – Nasze wyniki napawają optymizmem przed dalszą częścią sezonu, więc nie pozostaje nic innego jak tylko kontynuować udane występy do końca rozgrywek. Naszą siłą jest kolektyw, dobrze dobrana grupa ludzi. W przypadku Sevilli nie ma co podkreślać indywidualności, bo wszystko, co osiągnęliśmy dotychczas, zawdzięczamy właśnie zespołowej grze – zaznacza Krychowiak, który wciąż ma szansę posmakować także triumfu w Lidze Europy. Przypomnijmy, w 1/16 finału Sevilla zmierzy się z Borussią Moenchengladbach i, jak wynika z notowań bukmacherów, jest dość wyraźnym faworytem dwumeczu.
Warto też przy tym zaznaczyć, że Krychowiak równie dobrze poczyna sobie w kwestiach pozasportowych. Przede wszystkim nie zapomina o regularnym kontakcie z fanami, czego efektem jest stale rosnąca liczba fanów jego oficjalnego profilu na Facebooku (już 87 tysięcy). Wzorem największych gwiazd, 24-krotny reprezentant kraju planuje ponadto uruchomienie niebawem własnej strony internetowej, aby mieć dodatkowy kanał do komunikacji z kibicami. A jako ambasador marki Puma dostąpił niedawno przywileju wypróbowania nowych butów z serii evoPOWER – co stawia go w jednym rzędzie między innymi z Cescem Fabregasem, Mario Balotellim czy Marco Reusem. A kto wie – może już w niedalekiej przyszłości zagra w drużynie z jednym z nich?
Artykuł sponsorowany; Fot. materiały prasowe