Reklama

Sokołowski: Nowi muszą się zgrać, kontuzjowani wrócić. Jeszcze się odbijemy

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

30 września 2021, 09:11 • 8 min czytania 1 komentarz

Wydawało się, że Piast Gliwice tym razem na początku rozgrywek uniknie nerwówki z poprzedniego sezonu, gdy pierwszy raz wygrał dopiero w dziewiątej kolejce. Podopieczni Waldemara Fornalika nieźle zaczęli, ale po wrześniowej przerwie reprezentacyjnej kompletnie się posypali i przegrali już trzy ligowe mecze z rzędu. O powodach tego stanu rzeczy rozmawiamy z Patrykiem Sokołowskim, który jest najwyżej ocenianym przez nas zawodnikiem gliwiczan (nie licząc bramkarza). Skąd ta obecna zadyszka? Czy uwierał go brak liczb we wcześniejszych sezonach? Dlaczego teraz gra mu się lepiej? Co z jego przyszłością, skoro w grudniu wygasa mu umowa? Czy był temat transferu do Rosji? Zapraszamy. 

Sokołowski: Nowi muszą się zgrać, kontuzjowani wrócić. Jeszcze się odbijemy
Trzy porażki z rzędu w lidze to już kryzys czy jeszcze nie?

Mniejszy bądź większy, ale raczej kryzys. Mimo to nie panikuję. Będąc ponad trzy lata w Piaście, doświadczałem już takich rzeczy. Chyba wiemy, jak temu zaradzić i mam nadzieję, że jak najszybciej wyjdziemy z dołka.

Masz poczucie, że wystarczy szeroko pojęte “robić swoje”?

W tamtym sezonie po siedmiu kolejkach mieliśmy jeden punkt, na pierwsze zwycięstwo czekaliśmy do dziewiątego meczu. Teraz jesteśmy w trochę lepszej sytuacji, więc można zachować jeszcze więcej spokoju i po prostu zgrywać się. Myślę, że to jest w tej chwili najważniejsze. Nowi zawodnicy muszą wkomponować się w zespół, żebyśmy na boisku wszyscy funkcjonowali jako jedność.

Po części zdiagnozowałeś właśnie przyczyny waszej zapaści, czyli kolejne liczne zmiany kadrowe.

Na pewno jest to jeden z istotnych czynników. Jeśli piłkarze często się zmieniają, to nawet jeśli mają dużą jakość, muszą się nauczyć pewnych schematów, wyćwiczyć poruszanie się w określonych sytuacjach. Ciężko to zrobić z dnia na dzień, skoro trenerzy drużyny budują latami. Niełatwo szybko poukładać tyle nowych klocków.

Zwłaszcza w Piaście, w którym prawie każdy nowy zawodnik potrzebował przynajmniej jednej rundy, żeby zacząć grać na miarę oczekiwań. Sam się o tym przekonałeś.

Dokładnie, musiało minąć trochę czasu, żebym dostosował się do wymagań. Przez pierwszy sezon tutaj głównie się wdrażałem. Przykłady wielu innych chłopaków, którzy potem wchodzili na bardzo wysoki poziom, pokazują, że ten czas jest niezbędny. I podobnie jest w tym przypadku. Wystarczy porównać nasz skład z 1. kolejki do tego, który wyszedł na Cracovię. Pięciu zawodników się w nim zmieniło, to bardzo dużo. Musimy być cierpliwi, a wtedy czas zacznie grać na naszą korzyść.

Reklama

Piast Gliwice przełamie się z Wisłą Kraków? Fuksiarz.pl płaci po kursie 2.17

Do tego dochodzą kontuzje. Aż nadto widać, że przy nieobecności Jakuba Czerwińskiego brakuje wam lidera w obronie. Piast tracący cztery gole w jednym spotkaniu to coś wyjątkowego.

Tracimy kapitana i bardzo dobrego zawodnika, więc jego brak musi być odczuwalny. Kim by się go nie zastąpiło, będzie to widać, choć uważam, że i tak Ariel Mosór spisuje się bardzo dobrze. Kuba to jednak także boiskowy lider, który potrafi natchnąć resztę. Nie zapominajmy o urazach innych piłkarzy ostatnio grających w pierwszej jedenastce, czyli Tiago Alvesa, Kristophera Vidy czy Jakuba Holubka. Mamy tych problemów naprawdę sporo i wszystko się na siebie nałożyło. W poprzednim roku w pewnym momencie było tak samo: COVID, kontuzje, gra na trzech frontach. Wtedy z tego wyszliśmy i tym razem też wyjdziemy.

Po porażce z Cracovią bardziej martwią cię cztery stracone bramki czy fakt, że poza golami praktycznie nie mieliście sytuacji i Cracovia nie musiała się intensywnie bronić przed waszymi atakami?

Martwi jedno i drugie. To nie jest tak, że poprawimy jedną rzecz i już wszystko będzie super. Jak mawiał klasyk, musimy popracować zarówno w ofensywie jak i defensywie. W obu aspektach mamy jeszcze naprawdę duże rezerwy.

Ze słów Waldemara Fornalika po ostatnim spotkaniu wynikało, że z Zagłębiem i Cracovią zaprezentowaliście dużo naiwności z przodu, zapominając o obronie.

Trafnie to trener zauważył. Za łatwo pozwalaliśmy przeciwnikom na przechodzenie z obrony do ataku. To był jeden z głównych powodów, przez który traciliśmy gole i przegrywaliśmy. Musimy reagować inaczej: albo doskokiem do przeciwnika od razu po stracie, albo szybkim odbudowaniem ustawienia. U nas czasami nie było ani tego, ani tego i rywale to wykorzystywali.

Paradoksalnie kryzys Piasta zbiega się z okresem chyba twojej najlepszej gry w Ekstraklasie. Od początku sezonu prezentujesz więcej pewności i kreatywności w swoich poczynaniach, stałeś się liderem drugiej linii.

Nie ukrywam, że czuję się dobrze na boisku. Zwłaszcza na początku sezonu miałem poczucie, że mogę dać coś ekstra i jestem ważną postacią dla zespołu. W obecnej sytuacji schodzi to jednak na dalszy plan. Skupiam się na tym, żebyśmy funkcjonowali lepiej jako drużyna. Chcę pomagać nowym zawodnikom w zrozumieniu tego jak chcemy grać i czego oczekuje sztab szkoleniowy. Należę już do piłkarzy z najdłuższym stażem w Piaście, znam dobrze trenera Fornalika. Moja, i na przykład Kuby Czerwińskiego czy Martina Konczkowskiego, rola polega też na tym, żeby pomóc chłopakom wskoczyć na wyższy poziom.

Reklama
Wreszcie masz konkrety z przodu, w tym sezonie już dwie bramki. Wcześniej przez trzy i pół roku strzeliłeś trzy gole, asysty nie miałeś żadnej. Miałeś postanowienie zmiany tego stanu rzeczy?

Trochę mnie to uwierało, dlatego dążyłem do tego, żeby mieć większy udział przy akcjach bramkowych. Mam już dwa gole i trzy kluczowe podania, więc widać poprawę. Chciałbym, aby te liczby były coraz lepsze. Pomaga mi teraz nasze wyjściowe ustawienie, mogę częściej udzielać się w ofensywie. Najczęściej gram tak, jak najbardziej lubię, czyli jako typowa “ósemka”. Takim zawodnikiem się czuję. Wcześniej często grałem na “szóstce”, przez co możliwości zagrywania w trzecią tercję boiska było zdecydowanie mniej.

Masz inną rolę z potrzeby chwili czy w pewnym sensie “awansowałeś” u trenera i możesz mieć większy wpływ na kreację?

Trener dostosowuje ustawienie do aktualnych możliwości całej drużyny. W tym sezonie gramy bez typowego defensywnego pomocnika, choć to zależy od planu na mecz. Ostatnio z Lechią w Gdańsku chcieliśmy coś zmienić w środku pola, wyszliśmy z dwiema “ósemkami” i jedną “szóstką”, którą byłem właśnie ja. Wtedy z przodu nie poszalałem. Jeśli jednak ustawiamy się tylko na dwie “ósemki” mające biegać po całym boisku – coś w stylu box to box – to wtedy czuję się najlepiej, mogę połączyć jedno z drugim.

Obstawiaj Ekstraklasę w Fuksiarz.pl! 

Długo dochodziliście do siebie po zawalonej końcówce ubiegłego sezonu? A może jednak sam fakt, że do końca walczyliście o puchary już był czymś wielkim przy tak fatalnym początku?

Mimo wszystko zdecydowanie bardziej czuliśmy rozgoryczenie, że nie udało się wygrać ostatniego meczu z Wisłą Kraków, co dałoby nam europejskie przepustki. Jasne, pamiętaliśmy, jak źle punktowaliśmy na starcie. Wtedy pewnie szóste miejsce na koniec wzięlibyśmy w ciemno. Potem jednak czuliśmy, że powinniśmy osiągnąć więcej, wystarczyło zdobyć trzy punkty z Rakowem lub Wisłą. Nie udało się, więc rozczarowanie było duże.

Prezes Grzegorz Bednarski niedawno w rozmowie z dziennikiem “Sport” deklarował, że celem znów są europejskie puchary. Przed wami zatem duże wyzwanie, zwłaszcza że ligowa konkurencja wydaje się najmocniejsza od lat.

Przed nami daleka droga. Są drużyny, które kadrowo wyglądają bardzo mocno, ale wracam myślami do sezonu mistrzowskiego, w którym nikt na nas nie stawiał nawet w kontekście obecności na podium i to nie przed jego startem, a już po pierwszej rundzie. Przed nami jeszcze 25 meczów, wiele może się pozmieniać. Wierzę, że zaczniemy lepiej bronić, więcej strzelać i powędrujemy wyżej w tabeli. A jak już jesteś blisko czołówki, wystarczy kilka zwycięstw i możesz odnieść sukces.

Różnica polega na tym, że w sezonie mistrzowskim mieliście niewielką presję. Dziś status Piasta jest inny. Czujecie, że coraz więcej musicie, a mniej możecie?

Na pewno oczekiwania względem klubu są większe. Przychodziłem do Piasta po sezonie, w którym utrzymał się dopiero w ostatniej kolejce po wygranej z Termaliką. Celem potem była pierwsza ósemka, na tym się skupialiśmy, a wyszło mistrzostwo Polski, czyli dużo ponad stan. W następnym sezonie znów byliśmy na podium, potwierdziliśmy przynależność do czołówki i od tego momentu przyzwyczailiśmy wszystkich, że walczymy o najwyższe lokaty. Mnie to jednak pasuje, bo uważam, że Piasta stać na to, żeby rokrocznie zaliczać się do zespołów z górnej części tabeli. To, że teraz mamy gorszy okres, nie zmienia mojej ogólnej oceny.

Jak wygląda kwestia twojej przyszłości? Masz kontrakt tylko do końca roku.

Na ten moment nie mogę podać żadnych konkretów, bo ich nie ma. Skupiam się na jak najlepszej grze, a co przyniesie przyszłość, zobaczymy.

Ale są już jakieś rozmowy na temat nowej umowy albo przynajmniej jesteś na nie umówiony w klubie?

Jestem po wstępnych rozmowach z szefostwem klubu. Nie ustaliliśmy konkretnego terminu na ciąg dalszy, ale będziemy dalej rozmawiać.

Zakładam, że czeka cię ciężka decyzja. Jeśli masz wyjeżdżać za granicę, nadchodzi optymalny czas.

Można tak powiedzieć. Chciałbym się dalej rozwijać i będę musiał zdecydować, czy nadal robić to w Piaście, czy w innym miejscu – na przykład za granicą. Jestem na to otwarty.

Na początku roku pojawiały się newsy o zainteresowaniu ze strony FK Ufa i Urału Jekaterynburg – nawet w takim kontekście, że jesteś już dogadany na transfer latem.

W każdej plotce jest jakieś ziarno prawdy. Mogę potwierdzić, że zainteresowanie z tych klubów się pojawiło, ale nie doszło do finalizacji i zostałem w Piaście. Tak miało być i z perspektywy czasu dobrze się stało. Umocniłem swoją pozycję w zespole, rozwinąłem się jako piłkarz i wskoczyłem na jeszcze kapkę wyższy poziom.

Rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

1 komentarz

Loading...