Tych godzin reprezentanci Maroka zapewne nie zapomną do końca życia. Przylecieli oni do Gwinei na mecz eliminacyjny do MŚ 2022, ulokowali się w hotelu i akurat wtedy w kraju ich najbliższego rywala doszło do zamachu stanu.
Doprowadzili do niego oficerowie wojsk specjalnych. W wyniku ich działań władzę stracił prezydent Alpha Conde, który został aresztowany i obecnie jest przetrzymywany. Doszło też do unieważnienia konstytucji i zamknięcia granic. Sytuacja w kraju jest niezwykle napięta, co widać także na ulicach, na których dochodzi do wymian ognia. – Będąc w hotelu, przez prawie cały dzień słyszałem strzały – mówił selekcjoner gości Vahid Halilhodzić.
Siłą rzeczy zaplanowany na 6 września mecz Gwinea – Maroko został odwołany. Pojawił się jednak problem z powrotem Marokańczyków do swojej ojczyzny. W sprawę zaangażował się nawet król Muhammad VI. Ostatecznie po otrzymaniu specjalnego pozwolenia na wyjazd i kilku zwrotach akcjach piłkarze oraz sztab wylecieli z Gwinei wyczarterowanym samolotem, do którego dowiózł ich wynajęty autokar z ochroną. Wszyscy są już bezpieczni.
Sama droga na lotnisko wyglądała tak:
Can you imagine the horrible situation of the national team in their way from the hotel to the airport during the military coup? pic.twitter.com/gxoqSHGZsA
— Jalal Bounouar (@BounouarJalal) September 5, 2021
Na razie nie wiadomo, co dalej z meczem. Być może zostanie on rozegrany na terenie Maroka.
Fot. Newspix