Te Igrzyska Olimpijskie są dla nas lekcją cierpliwości. Przez nieco ponad tydzień rywalizacji w Tokio nie mieliśmy zbyt wielu powodów do radości. Gdyby nie srebro wioślarek nastroje byłby całkowicie minorowe. Ale otrzymaliśmy znakomitą, najlepszą możliwą rekompensatę za te wszystkie rozczarowania. Nasza sztafeta mieszana 4×400 m w genialnym stylu wywalczyła złoto! Szanowne Panie, jesteście wspaniałe! Szanowni Panowie, jesteście wielcy! Pobiegliście fenomenalnie!
Już od rana nie mogliśmy się doczekać tego wyścigu. Nic dziwnego. Wszak wczorajszym rekordem Europy w eliminacjach nasza ekipa dała nam solidną dawkę nadziei, że następny dzień zmagań na igrzyskach nie będzie dla nas wyłącznie statystyczną ciekawostką, ani też kolejnym rozczarowaniem.
I nie jest! Jest to wspaniałe zwieńczenie sobotniej rywalizacji! Najlepsze z możliwych!
Trenerzy naszej sztafety zaryzykowali. Weszli all in, bo dokonali trzech zmian w składzie. Na starcie pojawił się Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic i Kajetan Duszyński (jedyny uczestnik wczorajszego biegu).
I co? Opłaciła się ta pokerowa zagrywka szkoleniowców. Zaczęliśmy spokojnie, ale z każdą zmianą medal był coraz bliżej. Ale to, co zrobił Kajetan Duszyński na ostatnich metrach przechodzi ludzkie pojęcie. Na finiszu ruszył jak petarada, i z łatwością łyknął rywali! Ależ moc, ależ energia!
Ogromne brawa należą się też: Małgorzacie Hołub-Kowalik, Idze Baumgart-Witan i Dariuszowi Kowalukowi. Przecież to oni wprowadzili nas do wielkiego finału. Ich wkład w złoty krążek jest nieoceniony!
DZIĘKUJEMY!
fot. Newspix