Półfinały oraz finał mistrzostw Europy miały być świętem futbolu. Na trybunach miało zasiąść nawet 60 tysięcy osób, które obejrzałyby starcia najlepszych drużyn na Starym Kontynencie. I w zasadzie tak właśnie będzie, ale z małą różnicą. Bo na trzy ostatnie mecze EURO 2020 nie wejdą kibice z innych krajów niż Anglia.
Ta decyzja jest spowodowana „względami COVID-owymi”. Anglia nie chce wpuścić do kraju kibiców z innych państw Europy, żeby ci nie przywieźli ze sobą wirusa. To o tyle ciekawe, że premier Boris Johnson może wkrótce potwierdzić, że za dwa tygodnie zniesione zostaną wszystkie obostrzenia i Brytyjczycy wrócą do „normalności”. W każdym razie taka decyzja sprawia, że:
- mecz Anglików z Duńczykami obejrzy 60 tys. osób, w tym głównie fani gospodarzy
- drugi półfinał także zobaczy 60 tys. osób z Anglii
- na finał – być może z udziałem Anglii – znów wejdzie kilkadziesiąt tysięcy angielskich kibiców
UEFA już teraz jest krytykowana za wyznaczenie Wembley na finałowy turniej EURO 2020. Krytycy federacji zaznaczają, że gospodarze będą w ten sposób faworyzowani – nie dość, że grali na turnieju niemal wyłącznie w Londynie (poza ćwierćfinałem) to jeszcze ich rywale nie będą mogli liczyć na swoich kibiców. Przypomnijmy, że finał mistrzostw Europy chcieli przejąć Włosi, jednak UEFA nie zdecydowała się na zmiany.
Czy waszym zdaniem reprezentacja Anglii jest w ten sposób faworyzowana?
fot. Newspix
