Trwa kiepska seria francuskich reprezentantów PZPN. Najpierw okazało się, że Werder nie ma zamiaru wziąć Obraniaka na swoje zgrupowanie i biedny Ludo musi szukać sobie klubu na obrzeżach poważnego futbolu (jest bliski przejścia do Rizesporu), a teraz w mediach hiszpańskich pojawił się temat Perquisa, którego mają już dość w Betisie.
O Perquisie było od jakiegoś czasu dość cicho, jednak jak już się pojawił, to z miejsca na łamach dwóch gazet. Dwie gazety, dwa wywiady. Najpierw w rozmowie z magazynem “But!” powiedział, że jego sytuacja w klubie jest dość skomplikowana, odkąd trzy miesiące temu dostał czerwoną kartkę z Las Palmas – od tamtej pory pojawił się na boisku tylko na 23 minuty (z rezerwami Barcelony), czuje się bezradny i tak naprawdę nie wie na czym stoi, bo nikt w klubie z nim nie rozmawia. W skrócie – wiem, że nic nie wiem.
Dzisiaj wypowiedział się na łamach Eurosportu i tym razem był znacznie bardziej konkretny: – Mam jasne oczekiwania – chcę w styczniu odejść z Betisu. Od jakiegoś czasu nie gram, moja sytuacja w klubie nie jest oczywista, zwłaszcza że szukają kolejnego środkowego obrońcy. Byłbym głupi, gdybym nie zrozumiał, że już mnie nie chcą. Oni liczą na to, że do nich przyjdę i rozwiążę kontrakt, który kończy się w 2016 roku, ale nie mam zamiaru tego robić. Nie jestem nawet powoływany do kadry, ale nie mam pojęcia dlaczego. Wolałbym, żeby mi to jasno wytłumaczono.
Czyli chciałbym odejść, ale w razie gdyby się nikt nie zgłosił, zostanę i pociągnę kontrakt do końca. W sumie nie ma powodów, by mu się dziwić – umowa to rzecz święta, a Perquis raczej nie ma co liczyć na wielkie zainteresowanie innych klubów. Póki co mówi się o FC Toronto i kilku klubach z Francji, ale sam Damien przyznaje, że na tę chwilę brakuje konkretów. Jedno jest natomiast nieuniknione. Oba liski na naszych oczach przechodzą na drugą stronę rzeki. W poważnym futbolu są już passe.
Tak na koniec z francuskiego. Żeby zrozumieli z tekstu choć jedno słowo.
Fot. FotoPyK