Wojciech Szczęsny i turnieje – niekończący się pech

Szymon Janczyk

15 czerwca 2021, 11:58 • 4 min czytania

Nie zliczymy już, ile razy w kontekście Wojciecha Szczęsnego padały hasła o tym, że przez nieudane występy na wielkich turniejach mamy zamazany obraz tego bardzo dobrego, momentami nawet topowego bramkarza. Nie ukrywamy też, że liczyliśmy, że golkiper Juventusu w końcu odwróci złą kartę i da kibicom jakieś pozytywne wspomnienia. Niestety, nie odwrócił. Kiedyś Wojtek powiedział, że nie ma co się obrażać na zły los i mówić o pechu. Jesteśmy jednak ciekawi, czy po meczu ze Słowacją nadal tak myśli.

Nie będziemy już roztrząsać, czy Wojciech Szczęsny popełnił jakiś wielki błąd przy bramce ze Słowacją. Pewnie nie. Rykoszet, trudna sytuacja, no – zdarza się. Sam Szczęsny zaliczał przecież większe wpadki na turniejach, więc nie ma co go za to biczować. Natomiast faktem jest, że został pierwszym golkiperem w historii mistrzostw Europy, który zapisał na koncie bramkę samobójczą. Faktem jest, że puścił dwa gole i niespecjalnie pomógł drużynie.

I to akurat na turnieju, który powoli zaczyna nam kreować bramkarzy-bohaterów.

EURO 2020 – bramkarze błyszczą, Szczęsny strzela samobója

Robin Olsen, jest taki golkiper. Parę lat temu ktoś w Romie postanowił, że będzie następcą Szczęsnego i Alissona. Kolejnym świetnym wyborem Giallorossich między słupkami. Skończyło się to kompletną klapą, żeby nie powiedzieć kompromitacją. Romę wytykano palcami, że zatrudniła totalnego ogóra i zestawiano go choćby z fenomenalnym w okresie gry w Rzymie Szczęsnym. Ironią losu jest to, że kilka godzin po tym, jak Szczęsny ustanowił niechlubny rekord EURO, Olsen rozegrał bardzo dobre zawody, powstrzymując Hiszpanię. Grono bramkarzy, którzy zaplusowali na EURO 2020 jest już spore.

  • Robin Olsen
  • Lukas Hradecky
  • Tomas Vaclik
  • Georgij Buszczan

Każdy z nich obronił minimum cztery strzały. Co więcej – były to interwencje najwyższej klasy. Dali od siebie coś ekstra. Co jeszcze ich łączy? To, że gdybyśmy porównali ich wszystkich na poziomie klubowym, zapewne żaden nie byłby blisko poziomu Wojciecha Szczęsnego. Pierwszego golkipera Juventusu, czołowego bramkarza Serie A.

Ale niestety dla Polaka, to nie jest klub. To jest reprezentacja, w której do jego nazwiska możemy dodać przedrostek „Nie-„.

Reprezentacja Polski. Wojciech Szczęsny i pech na wielkich turniejach

To oczywiście ocena brutalna i przykra. Ale prawdziwa, bo wielkie turnieje w wykonaniu Wojciecha Szczęsnego to pasmo nieszczęść i piłkarskich katastrof. Spójrzmy sami:

  • 2012 – wszyscy pamiętamy go z „kiera”, ale to przecież nie był jedyny błąd Szczęsnego. To jego pomyłka doprowadziła do bramki dla Greków
  • 2016 – kontuzja, wiadomo. Ale halo, halo, Szczęsny był bliski deja vu sprzed czterech lat. Spójrzcie na ostatnią akcję meczu

  • 2018 – błąd z Senegalem, słaby mecz z Kolumbią
  • 2020 – samobój w meczu otwarcia

Każdy, dosłownie każdy wyjazd Wojciecha Szczęsnego na wielką imprezę, to mieszanina pecha i błędów. Wychodzi na to, że najlepszym turniejem w wykonaniu Polaka były Mistrzostwa Świata U-21 z 2007 roku.

Bo na nich nie zagrał.

Wojciech Szczęsny w reprezentacji. Plusy? Mecze z Niemcami

Statystyki Polaka w reprezentacji kraju nie są fatalne. To 54 mecze i 23 czyste konta, do tego 49 wpuszczonych bramek. Biorąc pod uwagę, że stoi w bramce reprezentacyjnego średniaka – jest ok. Patrzymy na statystyki innych gier i widzimy, że Wojciech Szczęsny miał dobre momenty.

  • el. EURO 2016 – 11 udanych interwencji, 2 wpuszczone gole, 3 czyste konta
  • Liga Narodów – 4 udane interwencje, 2 wpuszczone gole
  • el. EURO 2020 – 10 udanych interwencji, 3 wpuszczone gole, 4 czyste konta
  • Liga Narodów – 7 udanych interwencji, 3 wpuszczone gole, czyste konto

To całkiem solidne liczby. Szczęsny w eliminacjach wykręcał 85% czy 78% skutecznych interwencji. Były to niezłe wyniki w skali Europy. Zresztą – pamiętamy choćby mecz z Niemcami. Dziewięć udanych interwencji, zdecydowanie tytuł bohatera biało-czerwonych.

A w sumie to nawet dwa mecze z Niemcami…

Ale nie ukrywajmy – ile można jechać na tym, co było ładnych parę lat temu? Według niektórych źródeł jedna interwencja ze Słowacją była pierwszą, jaką Polak zaliczył na wielkich turniejach. Według innych – drugą. Nieważne, która wersja jest prawdziwa, bo obie opcje są dla bramkarza tej klasy fatalne.

Wojciech Szczęsny desperacko potrzebuje pozytywnej historii z kadry, której będzie głównym bohaterem. Potrzebuje, bo szkoda byłoby, żeby gość, który bronił w Juventusie i Arsenalu, był przez Polaków pamiętany tylko z tego, że nie dawał rady, kiedy przychodził czas próby i musieliśmy liczyć, że wieczny numer dwa, Łukasz Fabiański, wstanie, otrzepie się i powie: dobra, ja to ogarnę.

Pytanie, czy Szczęsny jest w stanie taką historię napisać? I czy stać nas na to, żebyśmy wciąż czekali, aż w końcu to zrobi?

EURO 2020 w Fuksiarz.pl

A może zrobi to z Hiszpanią? Czyste konto Polaków po kursie 6,70 w Fuksiarz.pl!

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama