[euro2020_group grupa=”E”]
Grupa E. Jak „Eye of the tiger” (ale wcale nie jak „Oko tygrysa”). Również E, jak „eeee, co ten Melodroma znowu napisał”. Nasz serdeczny kumpel napisał kolejną część przewodnika po ekipach Euro 2020. Jeśli ktoś spodziewa się tutaj czegoś na styl skarbu kibica lub telegazety – zły adres. Ale jeśli spodziewacie się artysty wychowanego na LSD i kotletach bitych potylicą – trafiliście dobrze.
Hiszpania (España)
We wsi Podzamcze na terenie województwa śląskiego, w lesie naprzeciwko Małej Cimy, znajduje się skała o uroczej nazwie Pierdolnik.
W 2018, dwa dni przed pierwszym meczem na mundialu, hiszpańska federacja zwolniła Julena Lopeteguiego za konszachty z ciemnymi mocami. Kadrę po nim przejął Fernando Hierro, słynny eks-obrońca o solidnych uszach. Przetrwał trzy tygodnie, aż do odpadnięcia z Rosją w konkursie rzutów karnych – był 8 lipca 2018, niecałe cztery miesiące później Lopetegui nie był już trenerem Realu, który objął po reprezentacji. Luis Enrique, były piłkarz m.in. Realu Madryt, który przejął schedę po Hierro, popracował trochę dłużej – w czerwcu następnego roku ustąpił ze stanowiska z powodów rodzinnych. Zastąpił go Robert Moreno, wieloletni asystent, z którym łączyły go przyjacielskie stosunki – przeszli wspólnie całą drogę od porażki w Romie, przez tryplet w Barcelonie, aż do objęcia reprezentacji Hiszpanii. Ale gdy Luis Enrique wrócił po czterech miesiącach, zaczęły się problemy z trenerem tymczasowym.
“Złaź”, powiedział Luis Enrique. “Nie”, Moreno rozsiadł się wygodniej w fotelu. “No złaź, to ja jestem trenerem”. “Byłeś, teraz trenerem jest pan Robert”. “No, kurwa, złaź, człowieku”. “Nie ma chuja, nie zejdę”.
Hiszpańska federacja stanęła po stronie Luisa Enrique. Wychowanek Realu Madryt poprowadził Hiszpanów do pewnego awansu na mistrzostwa Europy i nigdzie w pobliżu nie było widać Roberta Moreno – wszystko szło idealnie. W czerwcu 2021, na kilka dni przed pierwszym meczem na mistrzostwach Europy, Sergio Busquets zakaszlał. Okazało się, że jest za wolny, żeby uciec przed wirusem, który nawet nie ma nóg. Potem zakaszlał następny Hiszpan – i drużyna znalazła się na kwarantannie. Luis Enrique dowołał kilku zawodników, ale kto w końcu zagra, jest niewiadomą. Wiadomo natomiast, że wykluczenie Hiszpanom nie grozi – nawet gdyby UEFA postanowiła strzelić sobie wizerunkowo w stopę, to nad kadrą czuwa doktor Fuentes, na którego plastry od lat trzyma się hiszpański sport.
Selekcjoner: Luis Enrique, który wrócił jak Jan Kazimierz.
Jak im poszło w eliminacjach: Komfortowo wygrali grupę F, kończąc kwalifikacje bez porażki. Zaliczyli osiem zwycięstw i dwa remisy, strzelając 31 bramek i tracąc tylko 5. Łatwo im poszło – zbyt łatwo.
Najlepszy strzelec eliminacji: Trudno powiedzieć – Álvaro Morata, Rodrigo i Sergio Ramos strzelili po cztery, ale tylko dla tego ostatniego jest to świetny wynik. Przed nimi na liście strzelców grupy F uplasowali się Rumuni, Norwegowie i Szwed.
Najlepszy wynik eliminacji: 5:0 z Rumunią. Dwie bramki zdobył Gerard Moreno, co zaniepokoiło Luisa Enrique. Gdy okazało się, że to nie jest ten Moreno, w kieszeni rozradowanego trenera znalazł się bilet do Szkocji, Anglii, Irlandii, Rumunii, Włoch, Danii, Rosji, Holandii, Niemiec, Hiszpanii i Węgier.
Najgorszy wynik eliminacji: Strata punktów z Norwegią po bramce wpuszczonej w czwartej minucie doliczonego czasu.
Bohater: Na pewno nie ten rudy digidong z Manchesteru United, który nie potrafi mocno kopnąć i od pięciu lat nie obronił karnego.
Taktycznie: Chyba najdziwniejsza Hiszpania za naszego życia. Czy Luis Enrique porzuci swoje flagowe 4-3-3? Ze względu na piłkarzy, jakimi dysponuje, jest w stanie to zrobić, ale nie należy się spodziewać rewolucji – 4-2-3-1 to największe szaleństwo na jakie go stać. Nadal będzie najebane tych technicznych karłów, ale Luis Enrique preferuje bardziej bezpośrednią grę niż miała to w zwyczaju niedawna słynna Hiszpania, która muliła bułę setkami podań, żeby pozbawić przeciwnika – i widzów – woli życia. Po legendarnym Xavieście nie ma już śladu, a razem z nim(i) poleciało kilku innych gigantów współczesnego futbolu. W pomocy rządzą teraz Thiago, Pedri i Rodri, co brzmi jak gang małolatów. Za psucie krwi bramkarzowi odpowiedzialny będzie Álvaro Morata lub Gerard Moreno – wspierani (lub nie, czasami ten napastnik Hiszpanom tylko przeszkadza) przez Ferrana Torresa, Mikela Oyarzabala i Koke, który świetnie podaje. Gdyby trzeba było mocniej przypierdolić, na ławce czeka jeszcze Adama Traoré, który jest chyba największym Hiszpanem, jaki kiedykolwiek spadł na Ziemię.
Największy nieobecny: Póki co Sergio Ramos, ale zaczekajmy.
Zaskoczenie: Enrique to nie jest nazwisko Luisa Enrique, tylko drugie imię – nazwisko brzmi Martinez. Mówienie o nim per Enrique to jak nazywanie Jana Pawła II Pawłem.
Bramkarze: David de Gea (Manchester United), Unai Simón (Athletic Bilbao), Robert Sánchez (Brighton & Hove Albion)
Obrońcy: José Gayà (Valencia), Jordi Alba (Barcelona), Pau Torres (Villarreal), Aymeric Laporte (Manchester City), Eric García (Manchester City), Diego Llorente (Leeds United), César Azpilicueta (Chelsea)
Pomocnicy: Thiago Alcántara (Liverpool), Sergio Busquets (Barcelona), Koke (Atletico Madryt), Marcos Llorente (Atletico Madryt), Dani Olmo (RB Lipsk), Rodri (Manchester City), Fabián Ruiz (Napoli), Pablo Sarabia (Paris Saint-Germain), Ferran Torres (Manchester City), Adama Traoré (Wolverhampton Wanderers)
Napastnicy: Álvaro Morata (Juventus), Gerard Moreno (Villarreal), Mikel Oyarzabal (Real Sociedad), Pedri (Barcelona).
Polska
Polska to dwa nagie miecze podarowane Jagielle pod Grunwaldem, Dagome iudex, wóz Drzymały, dłonie wrzesińskich dzieci bite przez pruskich nauczycieli, pałacyk Michla, Żytnia, Wola, książę Józef spinający konia do skoku w nurt Elstery, rzeź Pragi, zamki Kazimierza Wielkiego, szarża Sobieskiego ze wzgórz Kahlenbergu, Kmicic karmiący kolubrynę, Traugutt stracony na stokach Cytadeli, płonące kieliszki i Haneczka, Wilga, Kosobudzki, Rudy, Kajtek; to hołd pruski, śluby lwowskie i unia lubelska, to przywilej koszycki, soczewica, koło, miele, młyn, Chrobry kruszący ostrze Szczerbca o bramę Kijowa, bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, bociany na błękitnym niebie, falujący łan zboża, to zaślubiny z morzem, to cud nad Wisłą, to stara maciora pożerająca własny pomiot, to Bereza Kartuska i Szczęsny Potocki, to widzenie księdza Piotra i Winkelried narodów, serce Chopina i Sklepy cynamonowe, Etiuda Rewolucyjna, doktor Judym pod rozdartą sosną. Polska to Warszawa odbudowywana z gruzów, to słuchaj jeno, pono nasi, to dziadek rżnięty piłą, obrona poczty i roztrzaskany samolot generała Sikorskiego, to kosy postawione na sztorc i bomby Okrzei rzucane na posterunek carskiej ochrany. Polska to cwał szwoleżerów pod Somosierrą, przedmurze chrześcijaństwa i profesor Religa przeszczepiający pacjentowi własne serce. To błysk na pancerzach husarii pod Kircholmem. Tą rzeczą jest honor.
Selekcjoner: Paulo Sousa, Portugalczyk, którego prezes PZPN z jakiegoś powodu porównał do zespołu ZZ Top. Nie zna polskiego, więc nie ma pojęcia, co dziennikarze tam pierdolą.
Jak nam poszło w eliminacjach: Dobrze, dzięki, że pytacie. Pierwsze miejsce w grupie G z ośmioma zwycięstwami, jednym remisem i jedną porażką na koncie. Bilans bramkowy 18:5. Czy można było ukręcić z tego więcej? Zbigniew Boniek rządzi polską piłką żelazną ręką, korzystając w równej mierze ze swojej piłkarskiej sławy, złowrogo nastroszonego wąsa i dziecinnego sposobu uciszania dyskutantów, a na taką śmiertelną kombinację jeszcze nie wynaleziono szczepionki. Fachowiec od gry ludźmi w pięciowymiarowe szachy – najpierw obsadził stanowisko selekcjonera niewłaściwym człowiekiem i trzymał go na przekór wszystkim (także sobie), a kiedy eliminacje się skończyły i do Euro było kilka miesięcy, postanowił zmienić trenera. Zesrałby się w nachy po złości.
Najlepszy strzelec eliminacji: Któżby inny niż ojciec polskiego royal baby, Robert Lewandowski. Nie było drugiego takiego i nie będzie.
Najlepszy wynik eliminacji: 4:0 z Izraelem, podczas którego Krzysztof Piątek nie wykonał swojej słynnej cieszynki z pistoletami, który nie zrobił swojej cieszynki, bo wiadomo, jaka w Izraelu jest polityka i zachował się z szacunkiem do rywala.
Najgorszy wynik eliminacji: Porażka 2:0 ze Słowenią, choć momentami trudno było nie uważać, że największą porażką jest sposób, w jaki ta drużyna grała.
Bohater: Robert L. który potrafi zrobić pięć hitów w 9 minut. L is for legendary. Daj Boże żeby pograł jeszcze 10 albo 20 lat.
Taktycznie: Trudno powiedzieć, bo odkąd kadrę po Jerzybrzęczku objął Paulo Sousa, nie grali dwukrotnie w ten sam sposób. W nowym systemie hybrydowym wszystko zależy od powera Roberta Lewandowskiego. Jeśli będzie poirytowany tym, że jego koledzy nie są tak dobrzy, jak on, to wiele nie zdziałamy. Pytanie, czy Piotr Zieliński, Mateusz Klich i Kamil Jóźwiak dostosują się do napastnika Bayernu Monachium – jeśli tak, i jeśli pan Robert zdoła dodać kilku Hiszpanów lub Szwedów do Słowaków, których gotuje w wielkim garze za swoimi plecami, to nie jedziemy na ścięcie głowy.
Największy nieobecny: Arkadiusz Milik, niestety znów się zepsuł – który to już raz. No Milik today, it seems a common sight.
Najlepszy wynik na Euro: Rui Patricio wyszedł z bramki, a europejska federacja zamiotła temat pod dywan. Truskolasy żądają sprawiedliwości.
Zaskoczenie: Tomaszów Mazowiecki jest w województwie łódzkim, Biała Podlaska w lubelskim, a Gorzów Wielkopolski w lubuskim. Co to ma, kurwa, być – ktoś w administracji usiłuje wkładać kwadraty w okrągłe otwory.
Bonusowe zaskoczenie: Rotmistrz Pilecki to tak naprawdę pułkownik Pilecki; jebać kapusi i chwała bohaterom.
Bramkarze: Łukasz Fabiański (West Ham United), Łukasz Skorupski (Bologna), Wojciech Szczęsny (Juventus)
Obrońcy: Jan Bednarek (Southampton), Bartosz Bereszyński (Sampdoria), Kamil Glik (Benevento), Michał Helik (Barnsley), Tomasz Kędziora (Dynamo Kijów), Kamil Piątkowski (Raków Częstochowa), Tymoteusz Puchacz (Lech Poznań), Maciej Rybus (Lokomotiw Moskwa)
Pomocnicy: Paweł Dawidowicz (Verona), Przemysław Frankowski (Chicago Fire), Kamil Jóźwiak (Derby County), Mateusz Klich (Leeds United), Kacper Kozłowski (Pogoń Szczecin), Grzegorz Krychowiak (Lokomotiw Moskwa), Karol Linetty (Torino), Jakub Moder (Brighton & Hove Albion), Przemysław Płacheta (Norwich City), Piotr Zieliński (Napoli)
Napastnicy: Dawid Kownacki (Fortuna Düsseldorf), Robert Lewandowski (Bayern Monachium), Karol Świderski (PAOK Saloniki), Jakub Świerczok (Piast Gliwice).
Słowacja (Slovensko)
Językiem urzędowym Słowacji jest słowacki. Słowacki, który – obok Mickiewicza i Krasińskiego – określany jest jako jeden z Wieszczów Narodowych. Twórca filozofii genezyjskiej (pneumatycznej), epizodycznie związany także z mesjanizmem polskim, był też mistykiem. Obok Mickiewicza uznawany powszechnie za największego przedstawiciela polskiego romantyzmu.
Utwory Słowackiego, zgodnie z duchem epoki i ówczesną sytuacją narodu polskiego, podejmowały istotne problemy związane z walką narodowowyzwoleńczą, z przeszłością narodu i przyczynami niewoli, ale także poruszały uniwersalne tematy egzystencjalne. Jego twórczość wyróżniała się mistycyzmem, wspaniałym bogactwem wyobraźni, poetyckich przenośni i języka. Jako liryk zasłynął pieśniami odwołującymi się do Orientu, źródeł ludowych i słowiańszczyzny. Był poetą nastrojów, mistrzem operowania słowem. Obok Cypriana Kamila Norwida i Tadeusza Micińskiego uważany za największego z mistyków polskiej poezji. Miał zresztą (i opisał je w Raptularzu[2]) doświadczenia mistyczne.
Wywarł ogromny wpływ na późniejszych poetów Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego, m.in. Antoniego Langego, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Jana Lechonia. 9 stycznia 2009 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ogłosił rok 2009 Rokiem Słowackiego[3].
Selekcjoner: Stefan Tarković. Nie ma nawet swojej strony na angielskiej wikipedii. Wieśniak.
Jak im poszło w eliminacjach: Trzecie miejsce w grupie E, za Chorwacją i Walią. Cztery zwycięstwa, remis i trzy porażki, bilans bramkowy 13:11. Nie byli zbyt bramkostrzelni, jak ich cała grupa. Ukończenie kwalifikacji z punktem straty do Walijczyków oznaczało konieczność szukania szczęścia w Lidze Narodów. Udało im się pokonać obie odmiany Irlandii, choć żadnej w regulaminowym czasie gry.
Najlepszy strzelec eliminacji: Juraj Kucka zwany Kuco z dwoma golami. Kuco. Dołożył potem jeszcze jedno trafienie w małym finale Ligi Narodów. Kuco.
Najgorszy wynik eliminacji: Porażka u siebie 0:4 z Chorwacją, w rewanżu 1:3.
Najlepszy wynik eliminacji: No, awans, nie? W finałowym meczu swojej drabinki Ligi Narodów prowadzili 1:0 aż do 88. minuty, kiedy Milan Škriniar z bliska pokonał swojego bramkarza. W dogrywce wygrali.
Bohater: Ten cholerny jaszczur, który po odejściu z Napoli wybrał bardzo ciekawą drogę – o ile odejście do Chin, żeby dobić stan konta, jest zrozumiałe, to późniejszy transfer do Göteborga był posunięciem dość nieortodoksyjnym. Od 1 lipca będzie zawodnikiem Trabzonsporu. Przystrzygł już swój sławetny róg formowany z włosów – i dobrze, bo ten natapirowany szpikulec był bardzo niebezpieczny. Gdybyś nabił się na niego z dużą prędkością, miałbyś śmierć na miejscu – rozjebałby Cię bez najmniejszego problemu.
Taktycznie: 4-2-3-1 / 4-3-3, wszystko zależy od Marka Hamšika, który dostał od trenera wolną rękę: “hrať svoje, variacik”. Ubezpieczać go będzie Kuco, dynamo zespołu. Ja pierdolę, Kuco. To nie jedyny przyzwoity piłkarz, który może pomóc jaszczurowi ciągnąć młodych Słowaków – z przodu są będący główną obietnicą goli Róbert Boženík, jak i doświadczony Michal Ďuriš, ale i bliżej Hamsika znajdą się talenty – jest Vladimir Weiss z tendencją do strzelania bezczelnych bramek, jest Stanislav Lobotka, który futboholików zachwycił już podczas młodzieżowych mistrzostw Europy w Polsce, jest i Ondrej Duda, który pełni też funkcję prezydenta Polski – również na pół etatu. Z tyłu natomiast jest tylko Milan Škriniar.
Największy nieobecny: Martin Škrtel. Oj nadałby się ten patus na miejsce Martina Valjenta u boku Škriniara. Dobrze by wyglądała para stoperów z takimi samymi inicjałami. Ale jeszcze lepszy byłby Martin Shkreli.
Najlepszy wynik na Euro: Druga runda w 2016 i porażka 0:3 z Niemcami (plus jakieś tam horkruksy ze złotego medalu zdobytego w 1980 przez Czechosłowację).
Zaskoczenie: Zaskoczeni to byli ci wszyscy słuchacze, do których Weiss zadzwonił.
Bramkarze: Martin Dúbravka (Newcastle United), Dušan Kuciak (Lechia Gdańsk), Marek Rodák (Fulham)
Obrońcy: Dávid Hancko (Sparta Praga), Tomáš Hubočan (Omonia Nikozja), Martin Koscelník (Liberec), Peter Pekarík (Hertha Berlin), Ľubomír Šatka (Lech Poznań), Milan Škriniar (Inter), Martin Valjent (Mallorca), Denis Vavro (Huesca)
Pomocnicy: László Bénes (Augsburg), Ondrej Duda (Köln), Ján Greguš (Minnesota United), Marek Hamšík (IFK Göteborg), Lukáš Haraslín (Sassuolo), Jakub Hromada (Slavia Praga), Patrik Hrošovský (Genk), Juraj Kucka (Parma), Stanislav Lobotka (Napoli), Tomáš Suslov (Groningen), Vladimír Weiss (Slovan Bratysława)
Napastnicy: Róbert Boženík (Feyenoord), Michal Ďuriš (Omonia Nikozja), Róbert Mak (Ferencváros), Ivan Schranz (Jablonec)
Szwecja (Sverige)
Od dwudziestu lat Szwecja jest obecna na każdych mistrzostwach Europy i na każdych grają tę samą solidną i umiarkowanie przyjemną dla oka skandynawską chujnię. Tylko raz udało im się wyjść z grupy – dotarli wtedy aż do ćwierćfinału, co brzmi imponująco, ale tylko jeśli się nie sprawdzi drabinki, bo ćwierćfinały były od razu po fazie grupowej.
Starzejące się szwedzkie społeczeństwo nie jest w stanie nawiązać do chlubnej tradycji początków lat dziewięćdziesiątych, kiedy dotarli do półfinałów dwóch wielkich imprez z rzędu – ani tym bardziej do czasów drużyny legendarnego tercetu Gre-No-Li, która zdobyła złoty medal na igrzyskach i (już bez Gunnara Nordahla) przegrała finał mundialu z Brazylią Pelego. Nie zostało z tego nic poza wspomnieniami – nie ma już Nordhala, nie ma już Liedholma i nie ma Grena (Ruda małpo ja już nie żyje). Ilu wybitnych piłkarzy Szwecja miała w ostatnich dwudziestu latach? Tylko jednego.
Nie chciałem tu uwzględniać Zlatana Ibrahimovicia, zwłaszcza że z powodu kontuzji jest nieobecny, ale o Szwedach trudno mówić inaczej – bez niego zostaje nam Johan Elmander i jedzenie kiszonego śledzia, który tak jebie, że puszkę trzeba otwierać poza domem.
Szwedzi ponownie trafili na Hiszpanów czyli rywali z eliminacji, ale to nie koniec zaszłości dziejowych wewnątrz grupy F – Polakom również zdołali zaleźć za skórę. Wciąż wiszą nam te dwa lwy, które zajebali z Warszawy i umieścili przed zamkiem królewskim w Sztokholmie.
Jednym z tych lwów był Zlatan Ibrahimović.
Selekcjoner: Nadal Janne Andersson, który nadal wygląda jak ojciec pierdolonego Matta Damona.
Jak im poszło w eliminacjach: Zajęli drugie miejsce w grupie F – za Hiszpanami, z którymi znowu spotkali się w grupie na samym turnieju. Niesamowite, jacy partacze pracują w tej Uefie.
Najlepszy strzelec eliminacji: Robin Quaison z pięcioma bramkami na koncie zajął drugie miejsce na liście najlepszych strzelców grupy F. O jedno trafienie więcej miał potężny Rumun Claudiu Keseru.
Najgorszy wynik eliminacji: 0:3 z Hiszpanią, po dwóch karnych. W rewanżu Szwedzi się odkuli, prowadząc 1:0 aż do samego końca, ale zapomnieli o słynnej zasadzie „dopóki piłka w grze”. W 92. minucie Rodrigo wyrównał. W końcówce meczu z Norwegią w Oslo też się solidnie odjebało.
Najlepszy wynik eliminacji: Mimo wszystko remis z Hiszpanią – naprawdę niewiele zabrakło do zabrania trzech punktów. Z żadnym innym porządnym zespołem Szwedzi nie grali. Czy wyrównają rachunki, czy Hiszpanie upokorzą ich po raz trzeci?
Bohater: Tu nie ma innej opcji – Lindelof, autor nieśmiertelnych „Zagubionych”. Ten serial rozpoczął boom na seriale, które wcześniej stały “Ptakami ciernistych krzewów”, a potem wręcz głupio było nie oglądać jakiegoś “Dextera” czy innego “Gambitu królowej”.
Taktycznie: Klasyczne i pozbawione wyobraźni 4-4-2, symbol obciachu i wsiurstwa. Szwedzi lubią sobie posiedzieć z tyłu i polegać na bocznych pomocnikach, z przodu pozwalając działać staremu Marcusowi Bergowi i młodemu Alexandrowi Isakowi, ale najciekawszy jest Dejan Kulusevski – gracz Juventusu, który ostatnio zachorował na koronawirusa. Warto przy okazji wspomnieć, że “Trzy Korony” to tradycyjna nazwa drużyny hokejowej, a nie piłkarskiej (jak również najwyższego szczytu Pienin Środkowych).
Największy nieobecny: Avicii. To już ponad trzy lata, a nadal czasami trudno się otrząsnąć.
Najlepszy wynik na Euro: Półfinał mistrzostw Europy w 1992, na które Duńczycy się nie zakwalifikowali, ale po wykluczeniu Jugosławii ściągnięto ich z urlopów i wygrali cały turniej. Nie wiem, czy ktoś to kojarzy. Nie-sa-mo-wi-ta historia.
Zaskoczenie: Podczas legendarnego oblężenia Jasnej Góry zginęło czterech Polaków i kilkunastu Szwedów.
Bramkarze: Karl-Johan Johnsson (København), Kristoffer Nordfeldt (Gençlerbirliği), Robin Olsen (Everton)
Obrońcy: Ludwig Augustinsson (Werder Brema), Pierre Bengtsson (Vejle), Marcus Danielson (Dalian Yifang), Andreas Granqvist (Helsingborg), Filip Helander (Rangers), Pontus Jansson (Brentford), Emil Krafth (Newcastle United), Victor Lindelöf (Manchester United), Mikael Lustig (AIK)
Pomocnicy: Jens-Lys Cajuste (Midtjylland), Viktor Claesson (Krasnodar), Albin Ekdal (Sampdoria), Emil Forsberg (RB Lipsk), Dejan Kulusevski (Juventus), Sebastian Larsson (AIK), Kristoffer Olsson (Krasnodar), Robin Quaison (Mainz), Ken Sema (Watford), Mattias Svanberg (Bologna), Gustav Svensson (Guangzhou)
Napastnicy: Marcus Berg (Krasnodar), Alexander Isak (Real Sociedad), Jordan Larsson (Spartak Moskwa).