„Piłkarz roku”, „bramka roku”, „mecz roku”, „sędzia roku”, „buty roku”… Cała piłkarska Polska pogrążyła się w szaleństwie podsumowań, rankingów i zestawień. Cała?… Nie, jest jedna mała rubryczka, która opiera się oglądaniu piłki przez pryzmat kalendarza i grudzień traktuje jak czas podsumowywania rundy jesiennej. Ekstraklasa gra systemem jesień-wiosna i jest jak szkoła, w której podsumowania także dobywają się zimą i latem.
– Nagrodę za wyniki w drugim półroczu klasy szóstej, pierwszym półroczu klasy siódmej oraz wzorowe zachowanie w czasie wakacji otrzymuje…
Nie, to zbyt skomplikowane na taką prostą rubryczkę, jaka jest „Poligon”. Jesień-wiosna i tego się trzymajmy.
– Oglądajmy i wymagajmy – powiedział Tomasz Smokowski w pierwszej kolejce. Oglądaliśmy. Wymagaliśmy… gdzieś tak do połowy szóstej kolejki. Za to słuchaliśmy do końca rundy, bo było warto. Czasem przycinaliśmy lub wyrywaliśmy z kontekstu, ale trudno – tu jest „Poligon”, tu się walczy, a cokolwiek powiesz, może zostać użyte ku chwale (choć bardziej ku rozrywce).
PODSTAWY
Najważniejsze jest uzgodnienie definicji – pozwala to uniknąć w rozmowie niepotrzebnych nieporozumień. Uzgodnijmy więc.
– Mecz ma dwie połowy i 90 minut – Leszek Ojrzyński nakreślił plan ogólny
– O tym, co się wydarzy w drugiej połowie, dowiemy się w drugiej połowie – sprecyzowała Sonia Śledź
– Jak się traci bramkę, a się nie strzela, to się przegrywa – sekrety dyscypliny zdradził Tomasz Unton.
– Gdybyśmy strzelili jedną-dwie bramki więcej, to nasza gra na pewno wyglądałaby inaczej – punkt widzenia piłkarza przedstawił Martin Konczkowski, dramatycznie myląc skutek z przyczyną i odwrotnie.
FANTOMOWE CIAŁO KRÓLA PIŁKARZA
Ciekawe, co byśmy otrzymali, gdybyśmy zebrali ligowe komentarze około-anatomiczne i na ich podstawie próbowali stworzyć portret statystycznego piłkarza?
– Miał dwie ręce, dwie nogi… i żeśmy podpisali kontrakt – trener Tarasiewicz nie miał wysokich wymagań wobec piłkarzy.
– Kadu nie mógł odkręcić głowy, żeby mu lepiej spadła – Marcin Baszczyński wyjaśniał różnicę między człowiekiem a robotem.
– Gracze Zawiszy muszą zrobić wszystko, żeby ominąć głowę Szmatiuka – Wojciech Jagoda dawał do zrozumienia, że obrońca z Łęcznej w czasie meczu głowę stracił.
– Wszystkie inne narządy mogą boleć… może najmniej głowa – nie przejmował się Grzegorz Mielcarski.
– Doświadczeni piłkarze muszą brać barki na swoją głowę – Łukasz Surma znalazł sposób zagospodarowania omijanej przez przeciwników głowy Szmatiuka.
– Arkadiusz Malarz dołączył do akcji Movemeber, ale tylko jedną nogą – Tomasz Smokowski był zdania, że nieważne czym, ważne, że bramkarz popiera szczytny cel.
– Zastrzyk w pośladek i jedziemy. Wybiłem sobie palec – Mateusz Bąk był fanem programu „Zrób to sam” i nie uznawał strzykawek.
– Wypadły im te dwa żądła, te dwa trzonowe zęby – Tomasz Wieszczycki połączył entomologię ze stomatologią, a widzom przyśnił się Gucio, który bardzo głośno płakał, bo jedząc pyłek, żądlił się w dziąsła..
– Nie mamy problemu z odszukaniem uśmiechu na naszych twarzach – cieszył się Wojciech Jagoda.
– W tej drużynie fizjonomia jest na bardzo dobrym poziomie – wyjaśnił koledze Tomasz Wieszczycki.
Czasem jednak ciało piłkarza stawało się fantomowe dosłownie…
– W pole karne wbiegły cztery białe koszulki Zawiszy – poinformował Bartosz Gleń.
TAKTYKA
Piłka nożna jest grą prostą. Jak mawiał klasyk: „Można wygrać, przegrać, albo zremisować”. Pojawia się jednak pytanie „Jak wygrać?”
– W piłce liczy się skuteczność i kropka – powiedział Remigiusz Jezierski i o ile z pierwszym twierdzeniem nie można polemizować, to rolę kropki w piłce przydałoby się jednak omówić bardziej szczegółowo.
– To mój pomysł taki… se wymyśliłem – Franciszek Smuda nie chciał zdradzać tajników taktyki.
– Od czasu do czasu dobrze jest się włączyć – Adrian Klepczyński był zwolennikiem wariantu „na piekarnik”.
– Bramki się strzela z zaskoczenia – tłumaczył Kazimierz Węgrzyn, choć nawet małe dzieci wiedzą, że także z główki, ze szpica, z podbicia, z dużego palca, z karnego i z boku.
– Strzały są jakąś receptą, by zdobywać bramki – komentator zaprezentował postawę kompromisową.
– Dostałem informację, że mamy atakować do przodu – ucieszył się Adam Pazio i zaprzestał prób zaskoczenia własnego bramkarza.
– Niedługo będziemy czekać, że Miro Covilo sam sobie wrzuci aut na głowę, z tej głowy dośrodkuje, przejmie piłkę i strzeli z przewrotki – trener Robert Podoliński opracował najbardziej ekonomiczny wariant ofensywny.
– Grają jak po sznurku… Tylko sznurek trochę sparciały – analizował efekty Tomasz Smokowski.
– Być może sił mu brakuje, bo mamy już 43 minutę – troszczył się Czesław Michniewicz… w pierwszej kolejce.
– Trzeba wprowadzić element świeżości – trzeba wprowadzić Dawida Nowaka! – uznał Kamil Kosowski.
– Świeżość można kupić w drogerii w sztyfcie – poinformował trener Podoliński. Dawid Nowak nie zrozumiał, kupił coś innego gdzie indziej i dlatego w najbliższym czasie raczej nie zostanie wprowadzony na boisko.
– Trzeba wiedzieć, dlaczego tak było mówione i dlaczego tak było zareagowane – trener Probierz dawał do zrozumienia, że bez znajomości wszystkich okoliczności nie ma co ferować radykalnych wyroków.
– Piłka nożna jest przewrotna, a taktyka bywa zgubna – podsumował Remigiusz Jezierski.
TECHNIKA
Jedni komentatorzy wymagali od piłkarzy więcej, inni mniej…
Marcin Baszczyński: „Rzuca się w oczy, że dobiegł do piłki”
Krzysztof Przytuła: „Podoba mi się ten zawodnik – kiedy ma piłkę, podaje do kolegów, a nie do przeciwników”
Kazimierz Węgrzyn: „Pozwolił mu przyjąć piłkę, choć nie do końca, a nawet nie”
Kamil Kosowski: „Dwóch piłkarzy przeszkadza sobie przy piłce – to się nie godzi!”
Tomasz Wieszczycki: „Golański najpierw trafil w bramkę, potem strzelił obok, no, coraz bliżej, coraz bliżej…”
Łukasz Nawotczyński: „Ja mu zajebałem w podeszwę”
Kamil Kosowski: „Ładny odbiór… To nie jest łatwa sprawa”
Grzegorz Mielcarski: „Gdybym ja stał w bramce, to pewnie bym ten strzał wpuścił. I niczym bym się nie różnił od Mariusza Pawełka”
Na szczęście są piłkarze, który nieustannie doskonalą swoją technikę.
– Jestem tytanem pracy – zostaję po treningach – pochwalił się Jakub Kosecki.
SĘDZIOWIE
Wiadomo – oko czasem lata, gula rośnie, ręce świerzbią…
– To jest taki kaleka jak skurwesyn! – dyszał trener Smuda, gdy sędzia Jakubik gwizdał nie po jego poirytowanej myśli.
– Diagon jest za wąski – tłumaczył kolegę sędzia Marciniak, przyznając jednocześnie – Fajnie jest popełniać te malutkie błędy.
– Ja się nie znam na przepisach, nie wiem nawet co, jak i kiedy – trener Pawłowski przejawiał wobec arbitrów pełen luz i pełną ufność. Może dlatego, że jest człowiekiem pogodnym, jego uśmiech często wywołuje u sędziów podobną reakcję, a jak mawia Robert Skrzyński „Uśmiech sędziego łagodzi obyczaje”.
– Nie krzyżujmy arbitrów! – apelował Żelisław Żyżyński, należący do pokolenia, które w szkole uczyło się o pracach Mendla i Łysenki i zdający sobie sprawę, do czego mogą prowadzić nieodpowiedzialne eksperymenty genetyczne.
– Tutaj padł gwizdek – z powagą w głosie informował Piotr Laboga, a kibice odruchowo stawali na baczność.
PSYCHOLOGIA
Kija, marchewka, wykład, praca w grupach, integracja, „suszarka” – w różny sposób trenerzy wydobywają z zawodników wszystko, co najlepsze. Rożne też osiągają efekty. Zdecydowanie najbardziej efektownym psychologiem rundy jesiennej był Franciszek Smuda.
– Albo dajecie z siebie wszystko, albo zbieram się do domu i idę z psem na spacer do Lasku Tynieckiego – rzucił do piłkarzy przed rozpoczęciem sezonu. Pierwsze jesiennej kolejki pokazały, że piłkarze chcą oszczędzić trenerowi spacerów. Schody zaczęły się później…
– Piechotą do Lagos chyba trzeba iść, żeby do niego dotrzeć – narzekał trener, gdy Emmanuel Sarki okazał się odporny na niuanse trenerskiej taktyki. Wkrótce zrezygnował z delikatności i przeszedł na bezpośredniość.
– Masz zapierdalać! – nakazał swojemu skrzydłowemu. Podziałało.
ŻEBY JĘZYK GIĘTKI…
Słów nie brakowało, czasem tylko był problem z odpowiednią ich interpretacją …
– Ciężar dominacji zaczyna spadać, jeśli chodzi o stronę inicjatywną – informował Piotr Laboga, a widz zastanawiał się czy to skutek „egzemplifikujących kieleckich chmur” czy może „obcokraizacji drużyny” .
– Zobaczymy praktykę doskoku agresywnego – ostrzegał Remigiusz Jezierski, a co wrażliwsi ojcowie na wszelki wypadek wyganiali dzieci do kuchni.
– Valente rusza się jak wóz z węglem, ciągnięty przez niewidomego konia, który zgubił wszystkie podkowy – bywały mecze, które dało się oglądać jedynie dzięki opisom Wojciecha Jagody, którego „ofensywny sposób narracji” pozwalał zapomnieć o boiskowej mizerii.
– To jest facet, który potrafi ukryć się pod murawą! – Wojciech Jagoda zachwycał się Bartoszem Ślusarskim, a publiczność, zamiast wyzywać pilnujących Ślusarskiego obrońców od łosi, wyobrażała sobie napastnika Bełchatowa w roli Krecika.
– Intelektualnie jest wyposażony w okiełznanie stresów i napięć – zachowanie jednego z trenerów wyjaśniał…
– „Wyjaśniał”? – zdziwił się Głos Wewnętrzny.
… doktor Leszek Melibruda.
– Jak smakuje trawa na Łazienkowskiej? – pytał Bartosz Ignacik, a złośliwi telewidzowie uznawali, że ta teoria najlepiej wyjaśnia skośny rozmach niektórych cytatów.
ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI
– Chcemy grać w europejskich pucharach i widzę taką możliwość – oznajmił prezes Filipiak po 6. kolejce, gdy Cracovia zajmowała miejsce trzynaste. Drużyna chyba uwierzyła prezesowi, rozpoczęła marsz w górę tabeli i po 19 kolejkach zajmuje już pozycję… dwunastą. Zauważyć jednak należy, że prezes Filipiak spuścił z tonu – dotąd częściej niż o „pucharach” mówił o Lidze Mistrzów. O której nie zapomina trener Wojciech Stawowy.
– Powiem rzecz kontrowersyjną, choć dziś już nie jestem w stanie tego udowodnić, że gdybym nie odszedł z Cracovii podczas mojej pierwszej pracy w tym Klubie, to na 100% bylibyśmy mistrzami Polski – powiedział w wywiadzie dla widzewtomy.net, a ponieważ wywiadowca nie załapał go w porę za ramię, pogalopował dalej, hen, do krainy różowych króliczków i pigułek z suszonej żaby:
– Jeśli wrócimy do Ekstraklasy i dane mi będzie dalej w Łodzi pracować, to ja w Widzewie postawię taki cel! Trzy lata daję na to, by zagrać o eliminacj Ligi Mistrzów.
…gdyby sobie nie przypomnieli, jak chichotali, gdy Sebastian Mila zapowiadał wygraną nad Niemcami i jak im było podwójnie głupio, gdy właśnie Sebastian Mila ową wygraną biało-czerwonym zapewniał. Postanowili więc odczekać i skręcać się po owych trzech latach.
Sukcesy reprezentacyjne przewróciły trochę w głowie kolejnemu krakusowi – Kazimierz Węgrzyn zaczął porównywać naszą „ligówkę” z piłką światową…
– Tak się zastanawiam, co by było, gdyby przeciwnikiem Cracovii był Real Madryt?
…i wychodziło mu, że wcale nie jesteśmy gorsi.
– Czasem myślę, że Messi mało takich piłek zagrywał w swojej karierze – a Bonin zagrał!
MATEMATYKA
Podsumowania powinny obywać się w oparciu o twarde dane, tymczasem…
…Adam Marchliński zawyżał: „Tutaj często padały wyniki ośmiocyfrowe”
…Krzysztof Przytuła zaniżał: „Powinien się odezwać ten dwunasty kibic”
…a Kazimierz Węgrzyn mieszał: „Kibice przyszli dziś na mecz w liczbie sześciu tysięcy złotych”
OPISZ EKSTRAKLASĘ JEDNYM ZDANIEM
Jeden obraz mówi podobno więcej niż tysiące słów, ale jedno celne zdanie może dać lepszy obraz Ekstraklasy niż tysiące minut spędzone na jej oglądaniu.
Mateusz Mak: „Każdy mecz się niełatwo ogląda”
Ryszard Tarasiewicz: „Jak w każdym zespole – 5-6 do węgla, a reszta do gry”
Jakub Wójcicki: „Przeciwnik nie stworzył sobie praktycznie żadnej sytuacji. My też”
Tomasz Wieszczycki: „Teraz pressing? Nie, wydawało mi się…”
Rafał Wolski: „Borysiuk… i znowu nic się nie dzieje”
Veljko Nikitović: „Jesteśmy drużyną, która lubi grać w piłkę i to jest nasz mankament”
Błażej Telichowski: „Mamy swój styl, którego nie pokazujemy”
Maciej Murawski: „Są zespoły, które leżą”
Bogusław Leśnodorski: „Nie mam nic sensownego do powiedzenia”
Tomasz Musiał: „Chodź po kasę! Chodź po kasę!”
POD PRĘGIERZEM
Na anty-wyróżnienie (czytaj: na zdziwienie, potępienie i baty) zasłużyli dwaj przedstawiciele szeroko pojętej Ekstraklasy: Michał Janota za tekst „Piłka nożna to nie jest gra dla dziewczyn” i Jurij Szatałow za zdanie z wywiadu w „Przeglądzie Sportowym”: „Skoro żona daje się bić i nie zgłasza się na policję, to znaczy, że to lubi”. Pierwszego tłumaczy zmęczenie, frustracja i siła stereotypów (choć po niedawnym sukcesie naszej dziewczęcej kadry u-17, przynajmniej piłkarze powinni być już od owych stereotypów wolni), drugiego nie tłumaczy absolutnie nic.
Pora na najlepsze cytaty rundy jesiennej. Wyboru dokonało jury „poligonowe” w składzie jednoosobowym, kierując się kryteriami natury subiektywnej (niekiedy nawet skrajnie subiektywnej), więc jeśli ktoś chce zgłosić zdanie odrębne, to…
– …może się wypchać? – zjeżyła się Opinia Publiczna.
…to ma od tego okienko z komentarzami, żyjemy albowiem w wolnym kraju, w którym każdy kłos na wagę złota, a każdy kibic ma własne zdanie i prawo do jego wyrażania. Oraz dopisywania cytatów, których w powyższym wyborze zabrakło.
Miejsce piąte – Franciszek Smuda (o urazie Alana Urygi): „Strzeli sobie lufę i mu wszystko przejdzie”
Miejsce czwarte – Kazimierz Węgrzyn: „Nie wiem, czy to dobry wariant – taki siłowy…”
Miejsce trzecie – Robert Podoliński: „Niedługo będziemy czekać, że Miro Covilo sam sobie wrzuci aut na głowę, z tej głowy dośrodkuje, przejmie piłkę i strzeli z przewrotki”
Miejsce drugie – Wojciech Jagoda: „Chwalenie się posiadaniem piłki w takim meczu to jak chwalenie się dużą ilością łupieżu”
Miejsce pierwsze – Sebastian Mila: „Niemcy są mistrzami świata, ale żeby z nami wygrać muszą zagrać jak mistrzowie świata – jeśli tego nie zrobią, będą mieli problem”
Runda jesienna za nami, rok 2014 też już odchodzi w przeszłość… To była fajna, naprawdę fajna piłkarska jesień. Jakim cytatem ją zakończyć i jakim zapowiedzieć wiosnę? Najlepsze chyba będą słowa Piotra Labogi, wygłoszone w przerwie jednego z meczów Górnika Łęczna: „Powiem szczerze – chcemy więcej!”
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk