Od 27 lutego do 24 marca, GKS Katowice wygrał sześć z ośmiu spotkań. Był na dobrej drodze, by nie powiedzieć, że na autostradzie, do awansu z II ligi. Od 28 marca do 19 maja, GKS Katowice wygrał zaledwie raz przy siedmiu próbach. Dzisiaj przegrał z Motorem Lublin.
Być może jest to klątwa, być może GKS jest po prostu zbyt uparty, by chociaż raz nie zafundować swoim kibicom wyrywania włosów z głowy. Ekipa ze Śląska naprawdę miała komfortową sytuację i powinna raczej myśleć o gonieniu pierwszego Górnika Polkowice. Rzeczywistość ją jednak brutalnie weryfikuje – nad trzecim miejscem GKS ma zaledwie punkt przewagi.
Co więcej, niebawem ten punkt może stracić. Wystarczy, że Sokół Ostróda przegra z Chojniczanką i już ekipa z Chojnic będzie nad katowiczanami. Podopieczni Leszka Szanka znaleźli się bowiem na fali wznoszącej, w przeciwieństwie do GKS-u. Ostatni raz przegrali na początku kwietnia, a od tamtej pory odnieśli trzy zwycięstwa i tyleż samo razy dzielili się z rywalem punktami. Chociaż wydawało się to mało prawdopodobnie, na ten moment to oni wyglądają na bardziej zdeterminowanych, by wywalczyć bezpośredni awans.
GKS z Motorem Lublin zagrał bowiem okropne spotkanie. Jeszcze w pierwszej połowie mogli przegrywać 0:2, lecz z jedenastu metrów pomylił się Rafał Król. Po przerwie wyrównującą bramkę zdobył Filip Kozłowski, lecz niedługo przed końcem spotkania o wyniku rozstrzygnął Daniel Świderski. Zrobiło się 2:1 i gospodarze dowieźli ten wynik do ostatniego gwizdka i są o krok od zapewnienia sobie utrzymania. GKS Katowice jest zaś o krok od wypadnięcia poza czołową dwójkę.
Fot.Newspix