Wisła Kraków ogłosiła już wiele rozstań (Rafał Boguski, Łukasz Burliga, Vullnet Basha, Jean Carlos, Uros Radaković, Souleymane Kone, Dawid Mawutor, Żan Medved), ale są też ruchy w drugą stronę. Potwierdzony został holenderski pomocnik Aschraf El Mahdioui, który przez cztery ostatnie sezony występował w AS Trenczyn. Czego powinniśmy się spodziewać? Gdzie tkwi największe zagrożenie dotyczącego tego, czy sobie poradzi? Z jakim skandalem był łączony za młodu? Do jakiego słynnego pomocnika go porównywano?
Aschraf El Mahdioui – nowy piłkarz Wisły Kraków
El Mahdioui to modelowy przykład zawodnika, który uchodził za olbrzymi talent, ale potem nie do końca potrafił go potwierdzić w dorosłym graniu. Piłkarskiego rzemiosła uczył się w jednym z najlepszych możliwych miejsc, czyli akademii Ajaxu. Nigdy jednak nie zadebiutował w pierwszym zespole, choć jakieś seniorskie szlify już wtedy zebrał, bo w ostatnim roku pobytu (sezon 2015/16) sporo grał na zapleczu Eredivisie w rezerwach klubu z Amsterdamu. Stało się jednak jasne, żeby aby ruszyć do przodu, musi zmienić otoczenie.
Latem 2016 związał się na trzy lata z ADO Den Haag. Ekipa, z którą kibicowską sztamę ma Legia Warszawa, sądziła, że bierze potencjalnego kozaka.
– Sprowadzamy bardzo utalentowanego chłopaka. Potwierdził swoje możliwości przez ostatnie lata w Ajaxie. Swoje mówi również to, że chciało go pozyskać wiele klubów zagranicznych. Fakt, że Aschraf wybrał ADO jest dla nas komplementem – mówił ówczesny trener tego zespołu Żeljko Petrović.
Jeszcze bardziej entuzjastycznie jego przyjście komentował Wim Jonk. To właśnie były szef szkolenia Ajaxu w 2013 roku wypatrzył El Mahdiouiego i ściągnął go do tego klubu. Potem to też on doradził piłkarzowi, by karierę kontynuował w Hadze. – Aschraf to prawdziwy rozgrywający w starym stylu, w typie Pirlo. Dużo widzi i ma dobre podanie, które potrafi je wykonać w odpowiednim momencie. To pozwala mu stworzyć koledze sytuację sam na sam – zachwalał go Jonk, cytowany przez ad.nl.
– Aschfraf musi grać, zbierać minuty, nabierać doświadczenia. Oczywiście ma też rzeczy do poprawy, jak każdy chłopiec w tym wieku. Chodzi przede wszystkim o decyzyjność oraz grę w obronie, w której musi być mądrzejszy – dodawał, żeby nie było za słodko.
Sam zainteresowany po kilku tygodniach był zachwycony nowym klubem. Tłumaczył przy okazji, dlaczego zdecydował się na pozostanie w Holandii. – W moim wieku wyjazd za granicę nie byłby zbyt mądry. Pod kątem finansowym bym zyskał, ale dla mnie najważniejszy jest rozwój. Haga jest blisko Amsterdamu, a w klubie panuje świetna atmosfera – mówił portalowi elfvoetbal.nl.
Aschraf El Mahdioui – afera z pobitą policjantką
W 2014 roku wybrano go Talentem Przyszłości w Ajaxie, ale mimo to nie udało się tam przebić. Oczywiście trudno mu było przyznać, że po prostu okazał się za słaby. – Nie wiem, co było tego przyczyną. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Po treningach dużo pracowałem indywidualnie. Wysypiam się, dobrze się odżywiam i daję z siebie wszystko na każdym treningu. Idę dalej i będę chciał jak najlepiej wykorzystać czas w Den Haag. Chcę grać jak najwięcej. Myślę, że jeśli w pierwszym sezonie zaliczę 10 występów od początku, to będę mógł być zadowolony – komentował.
Co do jego profesjonalizmu, w jedną nieprzyjemną historię El Mahdioui się wmieszał. W marcu 2015 holenderskie media donosiły, że on oraz dwóch innych juniorów Ajaxu – Samet Bulut i Zakaria El Azzouzi napadli na policjantkę w cywilu, z którą pokłócili się stojąc w ulicznym korku. Kobieta w wyniku tego starcia miała złamany obojczyk plus liczne obtarcia i siniaki. Cała trójka szybko została schwytana i spędziła noc w policyjnym areszcie. Potem wszyscy zostali wypuszczeni. El Mahdioui i Bulut nie byli już podejrzanymi, w przeciwieństwie do El Azzouziego.
Okazało się bowiem, że nowy wiślak nie był agresorem, tylko próbował przerwać kłótnię i załagodzić spór między El Azzouzim a funkcjonariuszką. Nie udało się. – Początkowo mój klient cieszył się, że wszystko zostało wyjaśnione i uznano go za niewinnego. Ulga szybko jednak została zastąpiona przez złość i smutek, gdy zobaczył, co pojawiło się na jego temat w mediach. To wyjątkowo przykre, gdy zostanie rzucone na ciebie nieuzasadnione podejrzenie. Wizerunkowa szkoda już została wyrządzona. To straszna kara dla chłopaka, który ma przed sobą świetlaną przyszłość w piłce – cytowała stacja AT5 prawnika zawodnika.
Mimo że oskarżonym w sprawie był tylko jeden z piłkarzy, Ajax ukarał całą trójkę. Pojawiła się medialna presja, żeby klub wywalił tych młodziaków, postanowiono jednak, że wszyscy otrzymają drugą szansę. El Mahdioui i Bulut zostali zawieszeni na miesiąc. W klubie wyrażano zadowolenie, że zostali uniewinnieni, ale jednocześnie zaznaczono, że nigdy nie powinni się znaleźć w takiej sytuacji. El Azzouziego zawieszono do końca sezonu. Nie mógł występować w żadnych rozgrywkach, pozostawały mu same treningi. Oprócz tego nałożono na niego najwyższą możliwą grzywnę i zobowiązano do wzięcia udziału w kursie zarządzania konfliktami. Wszyscy trzej musieli także przedstawić prezentację z przeprosinami przed pozostałymi kolegami z akademii.
W kuluarach komentowano, że w praktyce zostali oni wtedy skreśleni przez Ajax, który miał pretekst, żeby na dobre z nich zrezygnować. Podobno trenerzy w akademii już wcześniej uważali ich za trudnych w prowadzeniu.
Fakty są takie, że cała trójka szybko potem opuściła Amsterdam. Bulut gra dziś w trzeciej lidze tureckiej, a El Azzouzi w ostatnim sezonie strzelił siedem goli dla drugoligowego Volendam, gdzie trenerem jest wspomniany Wim Jonk. Wcześniej pokopał trochę w Eredivisie dla Twente Enschede i Sparty Rotterdam, ale furory nie zrobił.
Za słaby na Den Haag, kapitan w Trenczynie
El Mahdioui liczył, że przebije się w holenderskiej ekstraklasie z Den Haag, lecz nie za bardzo mu to wyszło. Skończyło się na trzynastu występach i jednej asyście w sezonie 2016/17. Grał regularnie od października do lutego i najwyraźniej szansy nie wykorzystał. Po przyjściu trenera Alfonsa Groenendijka poszedł w niemal całkowitą odstawkę i odszedł już po roku, mimo że kontrakt obowiązywał jeszcze przez dwa lata. W poszukiwaniu szczęścia wybrał się do Trenczyna, który ochoczo ściągał z Holandii drugoplanowych zawodników. W sezonie 2017/18 w kadrze słowackiego zespołu znajdowało się aż dziewięciu graczy z holenderskimi paszportami – w tym Ricky van Haaren (później Olimpia Grudziądz) i Desley Ubbink (ostatnio Podbeskidzie).
Za naszą południową granicą Aschraf El Mahdioui wreszcie rozwinął skrzydła. Szczególnie udany był dla niego pierwszy sezon. W trzydziestu trzech meczach ligowych strzelił sześć goli i zaliczył cztery asysty, co jak na defensywnego pomocnika jest godne uwagi. Latem 2018 o sile jego i kolegów boleśnie przekonał się Górnik Zabrze. Nie miał szans w dwumeczu z Trenczynem, przegrywając 0:1 u siebie i aż 1:4 na wyjeździe. W rewanżu podopieczni Marcina Brosza zostali zmiażdżeni. Biorąc pod uwagę przebieg spotkania i tak przegrali dość nisko. El Mahdioui był wtedy kapitanem.
W następnej rundzie eliminacji Ligi Europy Trenczyn upokorzył Feyenoord – 4:0 przed własną publicznością i 1:1 w Rotterdamie. Holenderskie media przypomniały sobie o byłym juniorze Ajaxu, porozmawiał z kilkoma tytułami. Wyczyny jego drużyny zrobiły duże wrażenie na Starym Kontynencie. Portal elfvoetbal.nl pisał nawet o sensacyjnym zainteresowaniu tym piłkarzem ze strony Manchesteru City i Sevilli. Rzecz jasna od początku brzmiało to jak bajki, ale trzeba przyznać, że chyba każdy chciałby być łączony z takimi firmami, nawet jeśli to zupełnie nierealne.
Czar prysł w ostatniej rundzie eliminacji – lepszy okazał się cypryjski AEK Larnaka.
Słowacy rozczarowani odejściem
Rok 2019 dla bohatera tekstu był stracony, przez większość czasu leczył kontuzjowane kolano. Do formy sprzed kontuzji już nie wrócił. Utrudnił mu to koronawirus. Gdy wreszcie mógł znów grać regularnie tydzień w tydzień, zaczęła się cała covidowa zawierucha i dopiero w czerwcu ubiegłego roku na dobre odzyskał rytm meczowy. El Mahdioui cały czas prezentował solidny poziom, w pojedynczych meczach znów był kapitanem, ale to nie jest przypadek, że idzie teraz do Wisły Kraków – przy całym szacunku dla klubu z Reymonta.
Czego powinniśmy się po nim spodziewać? – Moim zdaniem to przeciętny zawodnik. Na plus na pewno wiek [w maju skończy 25 lat, red] i to, że może się rozwinąć w naszej lidze. Jest niezły technicznie, nieźle wykonuje stałe fragmenty gry i potrafi wprowadzić piłkę z defensywny do ofensywy. Największe obawy? Kwestie fizyczne – mówi nam osoba doskonale znająca rynek słowacki i tamtejszą ligę.
El Mahdioui wzrost ma całkiem słuszny (186 cm), ale siłą nie imponuje, co faktycznie w Ekstraklasie może być problemem. Może, ale nie musi.
Trenczyn próbował go zatrzymać. Bezskutecznie, przez co zawodnik odejdzie na zasadzie wolnego transferu. – Muszę jasno powiedzieć, że walczyliśmy o niego przez cały rok, niezależnie od tego, czy był kontuzjowany, czy nie. Jesteśmy trochę zawiedzeni, że tak się to kończy. Nic nie możemy już zrobić. W piłce zdarzają się takie przypadki. Osobiście nie uważam, że wybrał dla siebie najlepsze miejsce docelowe, ale skoro już podjął taką decyzję, musimy ją zaakceptować i uszanować – pod koniec kwietnia mówił portalowi sport.sk dyrektor generalny AS Trenczyn, Robert Rybniczek. Już wtedy El Mahdioui był przymierzany na Reymonta.
Jarosław Królewski doprecyzował potem na Twitterze, że piłkarza obserwowano od października 2020, a kontrakt z nim podpisano już cztery miesiące temu.
Wisła bierze gościa z potencjałem, ale przesadnie wygórowanych oczekiwań nie mamy. Już niejeden kozak na Słowacji, w Polsce okazywał się wydmuszką. Pamiętamy chociażby Gino van Kessela, który rok przed przyjściem El Mahdiouiego błyszczał w Trenczynie i po nieudanym epizodzie w Slavii Praga został wypożyczony do Lechii Gdańsk. Okazał się gigantycznym rozczarowaniem i szybko wrócił tam, skąd przyszedł. Niech więc Holender z marokańskimi korzeniami okaże się po prostu lepszy od wynalazków typu Mawutor czy Kuveljić i już będzie dobrze.
Fot. Newspix