– Cieszę się, że mam znajomych, którzy mnie rozumieją i żyją na całego. Żałuję, że napotkałem mniej ludzi, którzy są autentyczni i prawdziwi. Spotkałem za dużo fałszywych ludzi. Powinienem mówić większej liczbie ludzi, żeby spierdalali – mówi Jakub Kosecki w rozmowie z “Foot Truckiem”.
Jakub Kosecki przeszedł dość wyraźną przemianę wizerunkową. Od młodziana, który lubi epatować ciuchami (pamiętny strój kosmonauty w studiu Canal+) czy samochodami (gazety rozpisywały się o jego Porsche) do gościa, który gorzko patrzy na świat mediów społecznościowych i krytykuje ludzi żyjących na pokaz.
– Social-media? To gówno. Wszystko kręci się wokół serduszek i lajków. Wrzucasz fote, na której jest wszystko super, ale nie pokazujesz tej gorszej strony życia. Usunąłem Instagrama i Facebooka – mówi w wywiadzie dla Łukasza Wiśniowskiego i Kuby Polkowskiego z kanału “Foot Truck”.
– Miałem problem przez to, że mam długi język. W Legii szatnia była specyficzna. Nie mogłem popełnić żadnego błędu związanego z ubiorem czy autami. “Nie masz spodni Dsquared?” i już szydera. I to mówili ci bardziej doświadczeni zawodnicy, co sporo pieniędzy zarobili. Pamiętam, że przed podpisaniem nowej umowy zarabiałem chyba dwa tysiące. Jechaliśmy na mecz ze Sportingiem. Założyłem adiddasy do garnituru. Ljuboja miał ze mnie bekę. Mówili, że mam kupić na lotnisku buty za 1800 zł, a mnie nie było stać – opowiada Kosecki.
W wywiadzie nie brakuje też wątków złych decyzji o doborze klubów. Kosecki opowiada też o tym, co z jego zdrowiem i obawach przed testami medycznymi w Cracovii. Mówi też, że nie trafił do Lechii Gdańsk, bo jego agent Cezary Kuchalski był w konflikcie z Mariuszem Piekarskim.
Cała rozmowa – TUTAJ.
fot. Newspix