Reklama

Legia zagrała 71 meczów w tym roku? Chyba coś nas ominęło

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 grudnia 2014, 12:57 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie od dziś wiadomo, że Legia ma kłopot bogactwa na pozycjach „9” i „10”. Do gry w pierwszej jedenastce aspiruje trzech świetnych piłkarzy: Ondrej Duda, Miroslav Radović i Orlando Sa. Właściwie moglibyśmy napisać, że dwóch z nich regularnie występuje, a do gry aspiruje tylko ten trzeci. Trudno się dziwić frustracji Portugalczyka, który kiedy tylko pojawia się na boisku, robi co może, by przekonać Berga. Wydaje się, że Sa miałby pewne miejsce w podstawowym składzie w każdym polskim zespole. W każdym, poza Legią.

Legia zagrała 71 meczów w tym roku? Chyba coś nas ominęło

Na konferencji prasowej po meczu z Górnikiem Berg został zapytany właśnie o Orlando, który po ostatnim gwizdku wyglądał na mocno niezadowolonego. Norweski szkoleniowiec następująco skomentował sprawę (cytat za legionisci.com):

Orlando Sa powinien być zadowolony, bo zdobył bramkę (…) Marek Saganowski też zdobywa bramki, także w europejskich pucharach, jak z Metalistem, a gra niewiele. Ondrej Duda prezentuje się świetnie, Marek gra dobrze, Radović gra dobrze i Orlando Sa też. Od początku roku rozegraliśmy 71 meczów, wliczając sparingi. Wszyscy mają okazję do gry.

Rzecz jasna Berg ma święte prawo decydowania o składzie Legii, bez tłumaczenia się i podawania jakichkolwiek powodów. Może mu się nie podobać podejście Portugalczyka do treningów lub po prostu może mieć inną wizję zespołu. Gorzej, kiedy trener świadomie wchodzi w argumentację, która zupełnie nie trzyma się kupy. 71 meczów od początku roku? Jakim sposobem Berg to w ogóle policzył?

Takiej liczby nie otrzymamy nawet, jeśli wliczymy takie mecze, jak lutowy sparing z Bytovią Bytów, w którym gola dla Legii zdobył Ibrahim Hamisu Babangida. Policzmy: szesnaście meczów w lidze na wiosnę i osiemnaście jesienią, jeden o Superpuchar, jedenaście w europejskich pucharach, dwa o Puchar Polski i jedenaście sparingów. Razem 59. Czyli pozostałe dwanaście, o których mówił Berg, to wewnętrzne gierki? Szkoda więc, że norweski szkoleniowiec dodatkowo nie uwzględnił wszystkich jednostek treningowych od początku roku. Wtedy dopiero otrzymałby efektowną liczbę.

Reklama

Z tymi okazjami do gry również bywa różnie, bo Sa we wszystkich oficjalnych i nieoficjalnych meczach w 2014 roku rozegrał u Berga mniej więcej 1400 minut, czyli jakieś 15,5 pełnych meczów. Mowa była o 71, a Orlando wybiegał zaledwie 15,5. Jeśli chodzi o same oficjalne występy, to Sa spędził na boisku niecałe 28 procent możliwego czasu gry. Marek Saganowski, który stracił cały początek roku z powodu ciężkiej kontuzji, w sumie dostał od Berga więcej minut. Natomiast Duda i Radović grali grubo ponad dwa razy częściej niż Portugalczyk. Oczywiście Legia rozegrała wiele spotkań, w których każdy miał szansę na grę, ale problemem Sa był nierównomierny rozkład tych szans.

Jeżeli Berg koniecznie chce znaleźć uzasadnienie swoich decyzji w liczbach, mamy dla niego inny argument. Zwolennicy Portugalczyka lubią podkreślać, że ten jest niezwykle efektywny i potrzebuje stosunkowo najmniej minut, by pokonać bramkarza rywali. Jeśli jednak uwzględnimy wszystkie oficjalne mecze Legii w tym roku, okaże się, że Sa wcale nie jest pod tym względem najlepszy. Portugalczyk trafiał średnio co 120 minut, a Miroslav Radović – w dużej mierze dzięki europejskim rozgrywkom – co 118. Czyli suche liczby również nie są sprzymierzeńcem Orlando.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...