Reklama

“Naprawdę zgłosiło się wielu kandydatów”. Pokaz nieudolności w Tychach

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

22 listopada 2014, 14:06 • 4 min czytania 0 komentarzy

Dziwne rzeczy dzieją się tej jesieni w polskiej piłce. Wszystko się zmienia. Na przykład jeszcze niedawno myśleliśmy, że jedną z czynności, którą władze polskich klubów opanowały niemal do perfekcji jest… obsługa karuzeli. Na miejsce zwolnionego trenera od raz wskakuje nowy i tak to się kręci. Po tej rundzie jednak musimy zweryfikować to założenie. Najpierw dziwne sceny oglądaliśmy w Gdańsku, gdzie sporo czasu musiało upłynąć, by ktoś zorientował się, że drużyna potrzebuje trenera, a nie opiekuna. Równie zabawnie (albo jeszcze bardziej!) było w Tychach.

“Naprawdę zgłosiło się wielu kandydatów”. Pokaz nieudolności w Tychach

Miejscowy GKS aktualnie zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Teoretycznie to dość dziwna sytuacja, mówimy bowiem o ekipie o sporym – jak na I ligę – potencjale. Przed sezonem mówiło się nawet, że drużyna Przemysława Cecherza może być czarnym koniem rozgrywek. W praktyce jednak, jeśli przyjrzymy się dokładniej organizacji w klubie, taki a nie inny wynik sportowy, dziwi trochę mniej. O co chodzi? Przedstawimy wam sprawę krok po kroku.

28.10.2014
Ze względu na słabe wyniki klub rozstaje się z Przemysławem Cecherzem. Tymczasowym szkoleniowcem zostaje Tomasz Wolak, jednak raczej nie ma prawa nastawiać się na to, że dłużej popracuje z drużyną. Jeszcze tego samego dnia Michał Rus, rzecznik prasowy klubu, ogłasza, że poszukiwania zostały rozpoczęte: – Szukamy pierwszego trenera, ale niewykluczone, że tymczasowa ekipa poprowadzi zespół w niedzielnym meczu z Olimpią Grudziądz. (za wp.pl)

30.10.
Głos zabiera Henryk Drob, dyrektor sportowy. – Spokojnie, wybór nowego trenera to nie łapanie pcheł, gdzie jest wskazany pośpiech. Za wcześnie mówić o nazwiskach. Mamy kilkanaście ofert trenerów, nawet z zagranicy. Wygląda na to, że szkoleniowców zachęca perspektywa gry na naszym nowym stadionie. Na razie jednak muszą przyjąć takie warunki, jakie mamy, chociażby grę w roli gospodarza w Jaworznie. Konieczne jest zbliżenie oczekiwań klubu i trenerów, aby móc rozmawiać o konkretach. (Dziennik Zachodni)

Spokojnie, praca wre! Nawet zagraniczna myśl szkoleniowa jest zainteresowana! Kilkanaście ofert, które są teraz szczegółowo analizowane. Dziennik dorzuca konkretne nazwiska trenerów, których akcje stoją najwyżej: Fornalak, Brosz, Stawowy. Zamknięcie sprawy wydaje się być kwestią czasu.

Reklama

2.11.
Tomasz Wolak debiutuje w roli trenera. GKS Tychy przegrywa 0-1 z Olimpią Grudziądz.

3.11.
Sprawą nowego trenera zajmuje się katowicki Sport. Dziennik atakuje tytułem-obietnicą: „Tyscy działacze: Trener w środę lub w czwartek.”

Głos ponownie zabiera pan Drob. Wyjaśnia przyczyny obsuwy i wskazuje termin: – Naprawdę zgłosiło się wielu trenerów. Szukamy jednak takiego szkoleniowca, który na GKS będzie patrzył przez pryzmat dłuższego okresu pracy. Jeśli ktoś chce przyjść, zarobić i odejść, to u nas nie ma czego szukać. Od początku mówimy, ile możemy płacić. Jesteśmy szczerzy. Nawet młody trener może mieć spore umiejętności i doświadczenie, więc nie zamykamy się na nikogo. Chcemy, by w sobotnim meczu w Katowicach zespół poprowadził już nowy szkoleniowiec. Myślę, że w środę lub czwartek wszystko powinno być wiadomo.

Dziennik Zachodni dorzuca do listy kolejne nazwiska m.in. Jacka Grembockiego i Jacka Magierę.

Wolak może być już pogodzony z losem i gotowy wrócić do wcześniejszych zajęć. Mija jednak środa i nic. Czwartek? Też nic.

8.11.
GKS Tychy przegrywa mecz derbowy z GKS-em Katowice.

Reklama

*
Klub chyba zmienił politykę. Jak można by przypuszczać na – mniej gadania, więcej pracowania. W mediach cisza na temat nowego szkoleniowca.

*
15.11.
Tyska drużyna w końcu wygrywa mecz. W Jaworznie pokonuje Dolcan 1-0.

W sprawie nowego trenera dalej cichosza.

21.11.
Oficjalny komunikat klubu: Tomasz Wolak zostanie trenerem do końca roku. Oznacza to, że poprowadzi drużynę w dwóch pozostałych meczach.

*
25 dni walki. 25 dni poszukiwań trenera na miarę wizji prezesów. Kilkanaście kandydatur. Rozmowy, analizy, negocjacje. A na końcu klub wywiesza białą flagę. Poszukiwania tak się przeciągnęły, że już nie opłaca się nikogo kontraktować. Znalezienie trenera – niby prosta rzecz – to zadanie, które przerasta kompetencje I-ligowego klubu z ambicjami.

Chciałoby się napisać, że dawno nie widzieliśmy większego pokazu nieudolności. Jednak, pamiętając o Lechii, nie możemy. Oczywiście tam dochodziły jeszcze kwestie negującego pomysły właścicieli zarządu i buntujących się kibiców, ale ostatecznie wydźwięk obu spraw jest podobny.

Jak dla nas, te poszukiwania pokazały tylko, że są w Tychach pilniejsze roszady do wykonania, niż znalezienie nowego trenera… Szkoda nowego stadionu, którym tak się w chętnie na Śląsku chwalą, na II ligę.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...