Reklama

Milan 2010/2011 – Allegri, Ibrahimović, Pato i ostatnie mistrzostwo Włoch

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

21 lutego 2021, 11:34 • 10 min czytania 2 komentarze

Dekadę temu Zlatan Ibrahimović miał na koncie jeden tytuł króla strzelców i był zbliżającym się 30-stki dżentelmenem. Massimiliano Allegri był wtedy legendą co najwyżej Sassuolo, które wprowadził do Serie B. A Silvio Berlusconi czwarty raz w historii piastował stanowisko szefa włoskiego rządu. Dekadę temu Milan po raz 18. i ostatni zasiadł na tronie Serie A. I każda z trzech wymienionych osób miała w tym swój ogromny wkład.

Milan 2010/2011 – Allegri, Ibrahimović, Pato i ostatnie mistrzostwo Włoch

Choć ostatnie lata rządów Berlusconiego w Mediolanie kojarzą się głównie z cięciem kosztów, transferami za półdarmo i próbą opchnięcia klubu pierwszej okazji, to w 2010 roku Silvio raz jeszcze zaszalał. Mało kto pamięta dziś, że lato z mistrzowskiego sezonu do pewnego momentu było lekko żenujące. Transfery Rossonerich?

  • Marco Amelia wypożyczony z Genoi
  • Chwilę wcześniej kupno Mario Yepesa

Nie ma co, szał. Do połowy sierpnia najlepszymi ruchami Milanu było ściągnięcie obiecującego juniora – Sokratisa Papastathopoulosa i pozyskanie na zasadzie współwłasności (barwne czasy dzielenia kart zawodników w Serie A) Kevina Prince’a Boatenga. Na pierwszy mecz sezonu Allegri posłał w bój skład, który był bardziej tribute’m dla sukcesów Milanu za Ancelottiego niż zapowiedzią czegoś nowego i równie wielkiego.

Milan – Lecce 4:0, skład Milanu

Ale na finiszu okienka Silvio Berlusconi rzucił walizkę forsy na stół i zgarnął Zlatana Ibrahimovicia, który może i miał za sobą nieudany rok w Barcelonie, ale miał też rzadką serię w gablocie – siedem z rzędu mistrzostw kraju w trzech różnych ligach i czterech różnych klubach. Był także słynny “Mr. X”. Ten, kto pamięta rządy Silvio w Milanie, szybko skojarzy, że chodziło o pewnego rodzaju zabawę – Adriano Galliani, prawa ręka Berlusconiego, pompował przez pewien czas balonik, zapowiadając wielki transfer. “Mr. X przyjdzie ostatniego dnia okienka”, “Mr. X jest już blisko”.

Reklama

“Mr. X” był Robinho. W swoim primie albo chociaż w jego pobliżu. Galliani był dumny jak paw. – Pan Berlusconi był niezwykle hojny. Dzięki niemu udało się ściągnąć do Milanu tak znakomitego zawodnika – chwalił się po dopięciu transakcji.

Było czym, bo z czasem okazało się, że inwestycje nie poszły na marne.

Pato i Berlusconi – miłość w Mediolanie

Oczywiście nie ma przypadku w tym, że Berlusconi, słysząc “potrzeba transferów”, kompletnie olał defensywę. Na trybunach wciąż można było usłyszeć słynne “attaccare!”, a Massimiliano Allegri musiał być gotowy na to, że przynajmniej raz w tygodniu szef przyjdzie do niego, żeby trochę ponarzekać, że nie wystawia z przodu czterech, albo najlepiej i siedmiu, napastników. Natomiast na tamten czas ofensywa wystarczała, żeby Milan krążył w okolicach ligowej czołówki. Wpływ ściągniętego duetu na drużynę był ogromny.

Tych dwóch bardzo się od siebie różniło, ale wiele wnieśli do szatni. Ogromne doświadczenie, duże umiejętności… Dali nam mnóstwo nowych rozwiązań – przyznał po latach Alexandre Pato.

Młody Brazylijczyk uzupełnił tercet ofensywnych filarów zespołu. Wszyscy byli tak zgodni, że sezon kończyli z taką samą liczbą bramek – 14. Dla nich Allegri wykopał z drużyny Ronaldinho. Wbrew Berlusconiemu, który nie mógł odżałować, że Ronnie nie odgrywa w zespole większej roli. Ale był to mądry ruch. Wystarczyło mu kłopotów z Pato, który stał się wówczas bohaterem jednego z najbardziej nietypowych romansów w piłkarskim świecie.

Reklama

MILAN LEPSZY OD INTERU – KURS 3.84 W TOTOLOTKU!

Barbara Berlusconi. Tak nazywała się wybranka gwiazdy Milanu. Nie, nie ma tu mowy o zbieżności nazwisk. Pato na dobrą sprawę poderwał swoją szefową i córkę szefa wszystkich szefów. Przez długi czas ich schadzki udawało się ukryć, ale kiedy paparazzi ustrzeliły Barbarę dającą Pato soczystego całusa, a młodziak po derbach Mediolanu wyznał: – Sami wiecie, komu dedykuję te bramki – nie było już czego ukrywać. Związek Pato z Barbarą zadziałał na niego dwojako. Z jednej strony go uskrzydlił, bo Brazylijczyk był w kapitalnej formie. Z drugiej przyczynił się do tego, że dziś gdy Alex zaczepia Milan, zgłaszając chęć powrotu, nikt nie patrzy na niego tak, jak na Zlatana.

Nowa kobieta pokazała Pato zupełnie inny Mediolan. Świat eleganckich lokali, bankietów, przyjęć u światowych sław. Kiedy dorzucimy do tego podatność Brazylijczyka na kontuzje i fakt, że napastnik po latach zarzucał sztabowi szkoleniowemu Rossonerich, że ten kazał mu grać z urazami i nieodpowiednio prowadził jego rehabilitację po kontuzjach, mamy gotowy przepis na porażkę.

Pato błyszczał po raz ostatni. W dwóch późniejszych latach zagrał w Serie A tylko 15 razy.

Milan – Inter 3:0, czyli derby o Scudetto

Ale co zdążył strzelić, to jego. Kluczowym meczem dla Scudetto było wtedy derbowe starcie z Interem, dlatego w dzisiejszym pojedynku wiele osób doszukuje się tego samego. Pato trafił do siatki w ciągu 42 sekund. W ogóle tamte derby nie bez powodu uchodzą do dziś za jedne z najlepszych w historii.

  • Błyskawiczny gol Pato
  • Poprzeczka po strzale van Bommela
  • Abbiati wyciągający z linii strzał Eto’o
  • Eto’o pudłujący z pięciu metrów
  • Kier dla Chivu, który powalił wychodzącego na sam na sam Pato
  • Leonardo, była legenda Milanu, na ławce Interu
  • Zawieszony Zlatan Ibrahimović

A MOŻE JEDNAK INTER? KURS 1.95 W TOTOLOTKU!

Milan podchodził do tego spotkania po fatalnym okresie. Odpadł z Ligi Mistrzów, Bari i Palermo urwały Rossonerim punkty, więc gdyby Inter wygrał, wskoczyłby na fotel lidera. Ale stało się odwrotnie. – Dla Interu to był gwóźdź do trumny. Kilka dni po szokującej porażce 2:5 z Schalke w Lidze Mistrzów, przegrali derby i odpadli z walki o mistrzostwo Włoch – wspominała ostatnio “La Gazzetta dello Sport”. Pato dostał za tamten mecz “8,5” od włoskich mediów, które stwierdziły, że wprowadził w obronie Interu największy od dawna kryzys. “Ósemkę” dla Seedorfa okraszono komentarzem: Galliani powinien zaciągnąć go do gabinetu i zmusić do podpisania nowego kontraktu.

Milan był wtedy idealny. Także w defensywie, bo czyste konto w derbach nie wzięło się znikąd. O ile Silvio Berlusconi nadal nie mógł się powstrzymać przed wrzuceniem do koszyka ofensywnego piłkarza, gdy akurat mijał go w sklepie i zimą ściągnął Antonio Cassano, a ten odwdzięczał się bramkami, to inny transfer okazał się kluczem do Scudetto. Ten, którego nikt nigdy nie rozważałby w kategorii decydującego.

van Bommel i Thiago Silva – filary defensywy Milanu

Opuszczam Monachium z bolącym sercem, ale z uniesioną wysoko głową – mówił Mark van Bommel, kiedy zimą przenosił się do Milanu. W Bayernie był niechciany, mimo kapitańskiej opaski na ramieniu. Do szatni Rossonerich wniósł ogromne doświadczenie, bo w CV miał siedem mistrzowskich tytułów i zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Ale przede wszystkim wniósł też spokój. Milan potrzebował pragmatyzmu, rygla defensywnego, który zatrzymałby rywali. Zwłaszcza że kontuzjowany był Andrea Pirlo, który zwykle zajmował pozycję przed defensorami, więc spokojnie można było postawić na przecinaka. To van Bommel sprawił, że narodziła się cyniczna drużyna Massimiliano Allegriego. Milan grał tak, jak po latach grał Juventus. Wystarczy spojrzeć na statystyki.

  • Milan przed przyjściem van Bommela – 17 straconych bramek
  • Milan po przyjściu van Bommela – 6 straconych bramek, w dodatku jedna bez Holendra na boisku

Po tytuły sięga się defensywą. Mark van Bommel dostał jedną z najwyższych not za mistrzowski sezon. Ceniono jego wkład w uporządkowanie drugiej linii, we wprowadzenie balansu między kreatywnością a zatrzymywaniem rywali. Był o tyle ważny, że Gennaro Gattuso, mimo że grał często, był już bardziej po drugiej stronie rzeki. Sam Rino nie wystarczał, żeby rywale bali się przekraczać połowę Milanu. Ale w defensywie najważniejszy i tak był Thiago Silva. Brazylijczyk, który właśnie w Mediolanie wybił się na jednego z najlepszych stoperów na świecie. Jego duet z Alessandro Nestą określono mianem “Il Muro”, co niebieska część miasta uznała za potwarz, bo taki przydomek nosił Walter Samuel, legenda Interu. “La Gazzetta dello Sport” umieściła nawet Silvę na okładce z takim właśnie tytułem.

Gazzetta dello Sport z 30.04.2011

To bez dwóch zdań najlepszy obrońca na świecie. Ma świetne warunki fizyczne i jest kapitalnie wyszkolony technicznie – rzucił wtedy Paolo Maldini. “LGdS” zrobiła sondaż, żeby potwierdzić słowa legendy Milanu i Thiago Silva wygrał go w cuglach. – W tym i w poprzednim sezonie miał średnią not 6,29. Wyższą niż Nesta, bo uczeń przerósł mistrza – pisała “Gazzetta”, a on sam to potwierdzał. – Teraz jestem pewny siebie nawet kiedy Sandro nie ma w pobliżu. Kiedyś byłem przerażony, że popełnię błąd. Tak samo, jak nie lubiłem porównań do Maldiniego, czułem presję. Dziś mnie to nie rusza.

W poprzednim sezonie straciliśmy ponad 30 bramek. W tym bardziej skupiamy się na defensywie. Często zdarza się tak, że na koniec treningu ćwiczymy różne opcje taktyczne, które potem przydają się w trakcie meczu. Allegri jest bardzo wyczulony na tym punkcie. Każe nam zakładać pressing od razu po stracie piłki, a krycie zaczyna się od napastników – dodawał Brazylijczyk, zdradzając metody pracy swojego trenera.

Massimiliano Allegri – pierwsze mistrzostwo Włoch

Bo nie byłoby wielkiego Milanu gdyby nie Massimiliano Allegri. Skromny gość, który chwilę wcześniej został zwolniony z zawodzącego Cagliari. W Mediolanie coś w nim dostrzeżono i tak w swoim pierwszym sezonie w wielkim klubie, sięgnął po trofeum. Do szatni wszedł z hukiem. Wiedział, że samą taktyką drużyny nie kupi, musiał zadbać o atmosferę. – Byłem już spakowany i gotowy na przeprowadzkę do Grecji. Max zadzwonił i kazał mi wszystko odkręcać. Chciał mieć mnie u siebie, zażądał, żebym został w Milanie. Powiedział, że nawet jeśli nie będą grał we wszystkich meczach, jestem niezbędny – zdradził Gattuso.

Allegri wiedział, że Gennaro może już niedomagać na boisku, ale “senatorowie” robili w Milanie atmosferę. To z tamtego sezonu pochodzi anegdota o tym, jak Gattuso przez cały trening wkurzał Ibrę, a po zajęciach Szwed wsadził Rino do kosza, głową w dół.

Z kolei po zakończonym sezonie Massimo Oddo świętował mistrzostwo pijanym biegiem wokół stadionu, bo założył się z kumplami z zespołu, że uwinie się w minutę.

DERBY NA REMIS – KURS 3,75 W TOTOLOTKU!

Oddo, człowiek, który w całym sezonie zagrał siedem meczów. To zresztą nie jest jedyne nagranie świadczące o kapitalnej atmosferze w szatni. Gattuso, który śpiewał, że Leonardo, który odszedł do Interu, jest kupą gówna? Specyficzne, ale pokazujące, że Milan był wtedy jednością i zdrada nie była tolerowana.

Atmosferka była przednia, więc można było pracować. Allegri męczył zawodników wspomnianymi przez Silvę treningami, ale ci pracowali chętnie, bo widzieli rezultaty. Max miał też świetne wyczucie. Przez cały mistrzowski sezon miał problemy kadrowe – a to wypadł Zlatan, a to Nesta, na długo stracił Pirlo, a urazy co chwilę łapał Pato. Allegri zawsze to łatał, a poza tym miał nosa do zmian.

  • Robinho – 4 gole i asysty z ławki
  • Boateng – asysta
  • Cassano – 3 gole, 4 asysty
  • Inzaghi – gol
  • Pato – 2 gole

Być może dlatego, że zawsze wiedział co robić, był oazą spokoju przy linii bocznej boiska. – Zachowywał się jak ktoś, kto wygrał los na loterii, zrealizował czek i następnego dnia poszedł do pracy. Dopiero po wygranej na Stadio Olimpico rzucił się do świętowania z zawodnikami, a ci oblali go szampanem – pisał “Guardian”, relacjonując 18. mistrzostwo w historii Milanu.

Rano Allegri wrócił do swojego pragmatyzmu.

– Co sobie pan pomyślał, budząc się jako mistrz Włoch? – zagadnęli go dziennikarze.
– Że wolałbym więcej spać – odparł trener Milanu.

2010/2011 – ostatnie mistrzostwo Milanu

Allegri tego sukcesu już nie powtórzył – przynajmniej nie w tym klubie. Ironią losu było to, że po mistrzostwie Rossoneri się posypali. Zupełnie tak, jakby był to zespół, który niespodziewanie wdrapał się na szczyt i został momentalnie rozkupiony. To wtedy z szatni zaczęto pozbywać się senatorów, którzy robili atmosferę niezbędną do ciężkiej pracy. Ale wbrew pozorom, nie była to decyzja zła. Widać było, że starszyzna długo już nie pociągnie.

Widzę, jak zmienia się piłka. Mecze są dziś szybsze, grane na większej intensywności. Gramy też częściej, przez co jest coraz więcej kontuzji – przyznał Clarence Seedorf w rozmowie z BBC.

W ten sposób zdiagnozował cały ból swojego pokolenia, które do dzisiejszego futbolu, atletycznego, w którym gra się dzień po dniu, po prostu nie pasowało. Owszem, Pirlo w Juventusie święcił jeszcze sukcesy. Ale jako jednostka. Całościowo Milan będący wciąż “tribute’m” dla przeszłości, nie miał prawa bytu. Problemem było nie to, że starszyźnie pokazano drzwi, a to, że nie było pomysłu na to, jak ich zastąpić.

Milan przez lata nie stworzył znów drużyny pełnej jednocześnie młodych, żądnych sukcesów piłkarzy i tych, którzy trzymali szatnię, wciąż dając odpowiednią jakość. Aż do dziś.

Dlatego nadzieje o mistrzostwie w czerwonej części Mediolanu znów są tak samo żywe, jak dekadę temu.

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

2 komentarze

Loading...