Reklama

Juventus z Superpucharem, Szczęsny w głównej i pozytywnej roli

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

20 stycznia 2021, 23:19 • 3 min czytania 14 komentarzy

Wiadomo, że Superpuchar – właściwie każdy – to nie jest najcenniejsze trofeum w futbolu. Fajnie, jak jest w gablocie, ale żeby się o niego zabijać? Raczej nie. Tyle że dla i Napoli, i dla Juventusu, to mogła być dość istotna szansa na wygranie czegokolwiek w tym sezonie, bo forma obu zespołów nie wskazuje specjalnie na to, by latem kibice mieli co świętować. Czy to w Serie A, czy w Europie. No i cóż, już wiemy, że te piłkarskie skarpety, czyli rzecz potrzebną, ale niezbyt efektowną, wziął Juventus.

Juventus z Superpucharem, Szczęsny w głównej i pozytywnej roli

Od razu wam powiemy: to nie był mecz, o którym chcemy mówić długi czas. Nawet gdyby jutro nie było konferencji Zbigniewa Bońka, tylko benefis Jana Żurka, mógłby nam wybić to spotkanie z głowy.

Pierwsza połowa? Absolutnie do zapomnienia. Juventus był całkowicie bezzębny, swoje akcje konstruował w przeraźliwie wolnym tempie, Napoli mogło grać w karty, układać pasjansa, rozwiązywać krzyżówki, a i tak dawałoby radę w defensywie. Dość powiedzieć, że Stara Dama przez 45 minut nie oddała żadnego celnego strzału. Ospina zebrał się tylko do próby Danilo, ale nie musiał tego robić, bo zawodnik Juventusu znajdował się na spalonym. Z dystansu próbował Ronaldo, natomiast jeszcze wtedy nie mógł znaleźć swojej klepki i albo kopał po krzakach, albo był blokowany.

Napoli wyglądało nieco lepiej i mogło, a wręcz powinno prowadzić, tyle że świetnie zainterweniował Wojtek Szczęsny. Lozano po wrzutce strzelał głową z bardzo bliska, ile tam mogło być, parę metrów ledwie, ale Polak pokazał całą swoją klasę. Na refleksie zbił tę futbolówkę, oczywiście, gdyby Lozano uderzył lepiej, nie miałby nic do powiedzenia, ale też potrafimy sobie wyobrazić dziesiątki bramkarzy, którzy tego nie odbijają. Ale Szczęsny to dziś bez cienia wątpliwości najwyższa półka światowa.

Natomiast sami widzicie – w gruncie rzeczy jedna dobra sytuacja przez całą pierwszą połowę dla obu ekip. Trudno było się bawić dobrze.

Na szczęście druga połowa trochę nam to wszystko wynagrodziła, bo były i emocje, i przede wszystkim: bramki. Kluczową strzelił – a jakże – Ronaldo. Mogło mu w tym meczu wiele rzeczy nie wychodzić, bo jeszcze przed swoim trafieniem w przyzwoitej sytuacji nie pokonał Ospiny, ale jak dostał patelnię, to po prostu zrobił z niej użytek. Piłka po odbiciu od Bakayoko spadła mu pod nogi na piątym metrze, Portugalczyk pacnął ją z woleja i Ospina nie miał żadnych szans.

Reklama

Oddajmy też Juventusowi, że tak jak w pierwszej połowie nie zasługiwali na nic, tak trudno powiedzieć, że otwarcie wyniku było dziełem przypadku. Jeśli chodzi o samą akcję to tak, mało tam widzieliśmy kunsztu w kreatywności, natomiast ekipa Pirlo po przerwie wyglądała już dużo lepiej. Grała szybciej, odważniej, powinna prowadzić bodaj po pierwszej swojej akcji, ale Bernardeschi nieczysto trafił i Ospina wygarnął futbolówkę na linii bramkowej.

I wielkim paradoksem byłoby, gdyby lepszy Juventus stracił bramkę, kiedy gorszy w pierwszej połowie się obronił.

A trzeba powiedzieć: Napoli miało na to ogromną szansę. Idiotycznie zachował się w polu karnym McKennie, który nie zauważył wygarniającego mu piłkę Mertensa i po prostu go kopnął. Sędzia jakoś tego nie dostrzegł, natomiast przy użyciu technologii już musiał i wskazał na wapno. Do piłki podszedł Insigne, zmylił Szczęsnego, bo Polak poleciał w drugi róg, natomiast Włoch… nie trafił w bramkę.

Piłka przeleciała obok słupka. Dramatyczne było to uderzenie – Insigne chyba skupił się na tym, by oszukać Szczęsnego, ale zapomniał, że jednocześnie musi zmieścić się w określonych ramach prostokąta.

Właśnie wtedy Napoli ten przegrało. To była kluczowa szansa, a została zaprzepaszczona. Wszystko potem to już didaskalia. Strzał Lozano obronił jeszcze nogami Szczęsny, ale chyba musiał to zrobić, nie było to tak trudne jak pierwsza próba, potem na 2:0 podwyższył Morata, kiedy Napoli kompletnie się odkryło.

Czyli co: Juventus z trofeum, Napoli bez. Złośliwie mówiąc, to nie jest wielka sensacja.

Juventus – Napoli 2:0

Reklama

Ronaldo 64′ Morata  90+5′

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

14 komentarzy

Loading...