– Moim zdaniem ten tytuł zasługuje na barkę – czytamy we wpisie na forum kibiców Athletiku. – Bardziej niż poprzedni. Wygrana Superpucharu w ramach przygotowań do sezonu to nic. Teraz graliśmy w środku rozgrywek, kiedy każdy zespół jest w formie. I pokonaliśmy Real oraz Barcelonę. Wiem, że obostrzenia związane z pandemią nie są po to, żeby ludzie świętowali tytułu na mieście. Ale ten puchar na to zasługuje – kontynuuje jeden z Basków. O co mu chodzi? O legendarny spływ La Gabarrą, kiedy piłkarze Athletiku prezentują zdobyte trofeum kibicom zgromadzonym na brzegach rzeki Nervion. Niczym indiańscy myśliwi wracający z polowania.
Na Gabarrę fani z Bilbao czekają już długo. Co prawda w 2015 roku – jak już zaznaczono we wpisie – Baskowie wygrali Superpuchar Hiszpanii. Wtedy jednak żadnego świętowania nie było. Los Leones mieli przed sobą bardzo ważne spotkanie na Słowacji. Trzy dni po rewanżowym meczu o pierwsze trofeum w sezonie na Półwyspie Iberyjskim, Athletic zaczynał bój o fazę grupową Ligi Europy. Z pozoru prosty, bo przecież hiszpański klub grał przed rokiem w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Czym dla takiego zespołu jest skromna MSK Żilina? A jednak Żilina z młodym duetem stoperów Denis Vavro (19 lat) i Milan Skriniar (20 lat) sprawiła wówczas niespodziankę. Po golu w ostatniej minucie spotkania wygrała pierwszy mecz 3:2.
Strach pomyśleć, co stałoby się z Athletikiem, gdyby do świętowania doszło.
Wyjątek w 2015 roku
W rewanżu rzecz jasna udało się odrobić straty, bo w końcu siły obydwu drużyn były nieporównywalne. Tak zaczął się sezon zakończony najlepszym od kilku lat wynikiem – ćwierćfinałem Ligi Europy. To nie byle jaka sprawa dla Basków, bo chociaż dwukrotnie udało im się gościć w finałach europejskich pucharów, to minimum ćwierćfinał osiągali zaledwie czterokrotnie – Pucharu Miast Targowych nie liczymy. Na koniec można było więc usprawiedliwić brak spływu La Gabarrą, w imię wyższych wartości. Ale dziś? Dziś to nie przejdzie. Baskowie chcą zobaczyć zwierzynę, zanim stanie dumnie w gablocie, obok trofeów sprzed lat. Dla nas obecna formuła Superpucharu Hiszpanii może być głupia. Bo jak to tak, żeby superpuchar wygrała drużyna, która nic w tym sezonie nie wygrała?
Ale dla Athletiku gra z dwójką hiszpańskich hegemonów tylko dodaje prestiżu. No, przynajmniej gdy zwyciężają. – Wygraliśmy tytuł, pokonując Real Madryt w półfinale i Barcelonę w finale. Zasłużyliśmy na to – zauważa jeden z kibiców.
ATHLETIC WYGRA Z GETAFE – KURS 2.30 W TOTOLOTKU!
Kolejny jakby przypomina, że nie był to Real, ani nie była to Barcelona rezerwowa. Obydwa zespoły wystawiły najsilniejsze składy, a i tak Athletic był lepszy. Oczywiście my, bezstronni, znów mamy swoje trzy grosze. Bo przecież Real i Barca są w największym kryzysie od lat. Ale jednak nie da się nie zgodzić – skład był najsilniejszy. A kiedy kolejny raz uda się być lepszym od galowego stroju “Królewskich” i Blaugrany? I to obydwu za jednym razem? – Liga jest poza naszym zasięgiem. Jedyne, co możemy wygrywać to puchar i superpuchar. Dlatego ten tytuł zasługuje na barkę – przytomnie dodaje kolejny fan Athletiku.
Dyskusja się toczy. Czasami trąca o absurd, gdy ktoś rzuca, że wygrana takiego trofeum to coś cenniejszego – a przede wszystkim trudniejszego – niż triumf w Lidze Europy. Jedni się zgodzą, inni nie, bo przecież w finale w 2012 roku Los Leones ulegli trzeciej sile w Hiszpanii – Atleticowi. Czyli poprzeczka też wisiała wysoko, zwłaszcza że po drodze trzeba było wyrzucić z rozgrywek Manchester United czy Schalke.
W każdym razie zdania są zgodne. Baskonia domaga się barki na rzecze Nervion.
Pokazać dzieciom, czym jest Gabarra
Dlaczego to w ogóle takie ważne? Być może dlatego, że kibice Athletiku nie chcą już wymówek. Kiedy w 2015 roku poszli na ustępstwo i nie zobaczyli świętującej drużyny, musieli czekać pięć lat na kolejny sukces. A przecież nic na to nie wskazywało – Bilbao osiągało wówczas najlepsze wyniki w XXI wieku. Owszem, w lidze zdarzały się miejsca w dolnej połowie tabeli, jednak suma summarum potencjalnych okazji do świętowania było sporo.
- Trzy finały Copa del Rey
- Faza grupowa Ligi Mistrzów
- Finał Ligi Europy
- Czwarte miejsce w lidze
- Dwa finały Superpucharu Hiszpanii, w tym jeden wygrany
ATHLETIC Z PUCHAREM KRÓLA? KURS 2.17 W TOTALBET!
Od 2009 roku przez dekadę Athletic aż siedmiokrotnie gościł przynajmniej w fazie grupowej europejskich pucharów. Wcześniej w tej kwestii dominowała posucha. Za każdym razem, gdy jakiś puchar był na wyciągnięcie ręki, barka czekała w pogotowiu, żeby pojawić się na najsłynniejszej baskijskiej rzece. A jednak ani razu nie wypłynęła. Kibice z Bilbao czekają więc już ponad 30 lat na to, żeby zobaczyć to, czego poprzednie pokolenia doświadczały całkiem regularnie. – Chciałbym pokazać swoim dzieciom, co to znaczy La Gabarra po wygranym pucharze – pisze jeden z kibiców na forum klubu. Kolejny zaznacza, że nawet jeśli wygrają Puchar Kraju – bo w Hiszpanii postanowiono wszystko pomieszać i najpierw gra toczy się o superpuchar, a potem dopiero o puchar, w dodatku puchar z poprzedniego sezonu – nie oznacza to, że wówczas ktoś wyrazi zgodę na spływ.
Bo niby kwiecień, ale wciąż pandemia i obostrzenia. Więc perspektywy na pokazanie najmłodszemu pokoleniu tej atrakcji są naprawdę niewielkie. Możemy sobie tylko wyobrazić, jaki to ból dla kibiców klubu, który odzwyczaił się od sukcesów, gdy nie mogą świętować ich nawet kiedy uda się już coś wygrać. Ten ból ciągnie się już od poprzedniego sezonu.
Skąd się wziął rejs po Nervion?
– Od dawna marzę o tym, żeby doświadczyć La Gabarry. Na początku to była tylko fantazja, ale teraz jesteśmy blisko. Wyobraź sobie zakończenie kariery zdobyciem tytułu. Zabranie pucharu na barkę byłoby czymś magicznym – mówił Aritz Aduriz w swoim ostatnim sezonie w karierze. Koledzy mu wtórowali. – Widzicie, że Adu jest zmotywowany jak nigdy. Przez cały rok powtarzał nam tylko: dawajcie dzieciaki, musimy dotrzeć do finału po raz ostatni w mojej karierze. Damy z siebie wszystko, żeby “Dziadek” odszedł szczęśliwy, świętując z całym miastem na barce – tłumaczył Inaki Williams.
Słynna barka, którą pływają – albo raczej pływali – piłkarze Athletiku ma już ponad 60 lat. To ponad 18-metrowa, pływająca impreza. Jedni jeżdżą autobusem z otwartym dachem przez miasto, jednak w Baskonii musieli wymyślić coś lepszego. Największą sławą w historii Los Leones owiane są triumfy z lat 80. Gdy Athletic wygrywał ligę, a potem ligę i puchar, nad rzekę przyszło rzekomo ponad milion osób. To wtedy narodziła się tradycja spływu. – Cecilio Gerrikabeitia wpadł na pomysł wykorzystania barki, kiedy słuchał piosenki kibiców. “W dół rzeki Nervion popłynąłem barką…”, po tych słowach narodziła się pewna idea. Barki w Kraju Basków były podstawowym środkiem transportu w przemyśle, przewoziły rudę żelaza. Teraz miały jednak ugościć mistrzów Hiszpanii – czytamy na stronie dla turystów, poświęconej Gabarrze.
Jak wyglądało świętowanie na rzecze Nervion? Tak, jak poniżej.
While other teams celebrate winning titles by going on a open-top bus ride through the city. Athletic Club historically have done it by going on a open-top boat ride through the city. On La Gabarra. pic.twitter.com/Zy7cdenEZi
— Alexandra Jonson (@AlexandraJonson) September 7, 2020
ATHLETIC – GETAFE NA REMIS – KURS 3.00 W SUPERBET!
Być może na wyobraźnię wpływa to, że spływy były tylko dwa. W 1983 roku zaskoczeni piłkarze przez trzy godziny świętowali na rzece. Rok później było podobnie. Co ciekawe, tamten triumf też wiązał się z pokonaniem Barcelony ze słynnym Argentyńczykiem w składzie. Mecz pełen podtekstów – Barca przegrała z Los Leones tytuł, a Diego Maradona wracał wówczas po kontuzji, którą spowodował “Rzeźnik z Bilbao”, Andoni Goikoetxea. Athletic znów był lepszy, a po meczu Diego zaatakował rywali:
“El Pelusa, jak nazywano argentyńskiego gwiazdora, całkowicie stracił nad sobą panowanie. W trakcie meczu był wielokrotnie ostro atakowany przez rywali, a po porażce ironicznymi gestami pozdrawiał go Miguel Sola, zawodnik baskijskiej ekipy. Maradona ruszył na niego niczym wściekły byk, znokautował rywala, a na boisku wywiązała się bójka przypominająca raczej corridę. Diego hasał po murawie i „zdejmował” kolejnych zawodników kopnięciami, których nie powstydziliby się najlepsi zawodnicy MMA. W Hiszpanii był to ogromny skandal nie tylko dlatego, że mecz finałowy śledziło miliony kibiców. Przede wszystkim dlatego, że na trybunach – jak to w przypadku Copa del Rey bywa – zasiadła rodzina królewska. Maradona później musiał przepraszać monarchów za to, że rozpoczął bijatykę, ale niewiele mu to pomogło. Został zawieszony na trzy miesiące, jednak nigdy nie wykonał wyroku. Latem pożegnał się z Barceloną i odszedł do Napoli. Prezydent Nunez stwierdził, że to bójka po meczu z Bilbao przesądziła o tym, że stracił do Maradony cierpliwość”.
Po latach nieużytku, La Gabarra trafiła do muzeum. Kiedy okazało się, że Athletic ma szansę na Puchar Króla, trzeba było pomyśleć o tym, co zrobić, gdy zespół z Bilbao pokona w derbowym finale Real Sociedad. – Trwają rozmowy między muzeum, klubem i portem. Jesteśmy gotowi wydać certyfikaty, że Gabarra spełnia wymogi do wypłynięcia na rzekę – tłumaczył Ricardo Barkala, szef portu w Bilbao. – Ze względów bezpieczeństwa zalecałbym jednak użycie innej barki. Nie zrozumcie mnie źle, jest piękna. Ale ma już tyle lat, że wymaga wielu napraw. Mamy rok 2020, potrzebujemy czegoś nowocześniejszego – dodawał.
Kibice oczywiście najbardziej czekają na starą, tradycyjną Gabarrę. Na jej renowację klub wydał niedawno 200 tysięcy euro. Ale w zasadzie dziś, zważając na okoliczności, zobaczyliby jakąkolwiek barkę. Ważne, żeby stali na niej piłkarze Athletiku.
I trzymali nad głowami puchar. Też jakikolwiek.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix