O tej zmianie mówiło się już od dłuższego czasu. Najpierw po cichu, ostatnio coraz głośniej i stało się – Krzysztof Brede stracił posadę w Podbeskidziu. Bielsko-Białą niesamowicie zaskoczył fakt, że Milanem Rundiciem, Kacprem Gachem i Filipem Modelskim nie się poważnie powalczyć w Ekstraklasie. Więc jako winnego wskazano tego, kogo wskazać było najłatwiej. Trenera.
Jeszcze wczoraj Krzysztof Brede w “Lidze+ Extra” nie krył się z tym, że nie wie, co czeka go w przyszłości. Mówił o spotkaniu prezesa Bogdana Kłysa z właścicielem klubu (miastem), podsuwając myśl, że to w ratuszu rozstrzygnie się jego przyszłość. I cóż, rozstrzygnęła się w spodziewany sposób. Cóż tam, że Brede po latach znalazł sposób na to, żeby “Górale” do Ekstraklasy wrócili. Co z tego, że grał być może i najlepszy futbol na jej zapleczu. Po przeskoku nie dał rady zawojować ligi w pierwszej rundzie i bach – po sprawie.
To o tyle zaskakujące, że przecież przed sezonem w Bielsku zdawali sobie sprawę z tego, na co się porywają.
Fragment naszego wywiadu z Bogdanem Kłysem:
“Podbeskidzie stoi przed dużą szansą. Spadać ma jeden zespół, czyli wystarczy prześcignąć przynajmniej jednego z dwóch beniaminków i z głowy. Sympatyczne warunki do walki o pozostanie w lidze.
Teraz był najlepszy moment, żeby awansować. Dlatego też nie będziemy działali „na hurra”. Okienko transferowe trwa do początku października, będziemy wtedy po kilku kolejkach, więc będziemy mogli pewne rzeczy korygować. Jeden zespół spada, mam nadzieję, że to nie będzie Podbeskidzie. Chciałbym też, żeby Podbeskidzie miało swój styl w Ekstraklasie, żeby grało tak, jak w pierwszej lidze. Natomiast jeżeli ten styl nie będzie przynosił pozytywnego wyniku punktowego, to będziemy to korygować.
Czyli pierwszym celem jest utrzymanie?
Tak, tylko to cel minimalny. Mamy też swoje marzenie, ale tego nie zdradzę (śmiech).
Za język ciągnął nie będę, ale spytam, czy ma pan obawy przed startem ligi. Sceptycy twierdzą, że słabością Podbeskidzia może być fakt, że w tym zespole jest sporo „zgranych kart”. Zawodników, którzy zostali już przez Ekstraklasę negatywnie zweryfikowani.
Racja, ale patrzę na tych zawodników, rozmawiam z nimi i wiem, że mają coś do udowodnienia, tak jak trener, który w Ekstraklasie jeszcze nie był. Z jednej strony jest euforia, mrożenie szampanów, z drugiej – w tej samej zamrażarce trzymam głowę. W związku z tym spokojnie będziemy oceniali, czy faktycznie Ekstraklasa ich zweryfikuje i czy są to zgrane karty, czy wręcz przeciwnie – że ktoś się pomylił. Tu też powtórzę: nie wiem, na jakie okoliczności trafiali w poprzednich klubach”.
A co zrobiono, kiedy okazało się, że to faktycznie zgrane karty i nic z tego nie będzie? Wywalono trenera, który w tym samym wywiadzie jest często i chętnie chwalony.
Różnica u beniaminków
Już drugi raz w tym sezonie mamy wrażenie, że beniaminkowie działają trochę na opak. Tak samo było po zwolnieniu Dariusza Skrzypczaka ze Stali Mielec. Oczywiście, Leszek Ojrzyński dźwignął Stal, ale nie o to tu chodziło, że ktoś w Ojrzyńskiego wątpił. Bardziej o to, że klub sam nie wiedział, co chce zrobić. Z jednej strony: dać szansę młodemu trenerowi, który ma pewien plan. Z drugiej: oczekiwać wyników na już. Nie jest przypadkiem, że gdy spojrzymy na świeżaków w Ekstraklasie, wygląda to tak:
Kluby, które są beniaminkami i nie są w dupie:
- Warta Poznań
Kluby, które są beniaminkami i są w dupie:
- Stal Mielec
- Podbeskidzie Bielsko-Biała
Co ma Warta? Cierpliwość, dyrektora sportowego i właściciela, który w ten projekt wierzy. Czego nie mają Stal i Podbeskidzie? Cierpliwości, dyrektora sportowego i właściciela, który w ten projekt wierzy, bo skoro decyzje o zmianie trenera zapadają w ratuszu, to ciężko mówić o normalności.
***
Krzysztof Brede na pewno popełnił wiele błędów. Starał się je korygować, może czasami aż za bardzo, ale praca trenera to w końcu operacja na żywym organizmie. A kiedy nie ma za bardzo czym operować, to wychodzi z tego to, co wyszło nam z defensywy Podbeskidzia. Natomiast czy zwolnienie go na chwilę przed końcem rundy, tuż przed okienkiem, w którym wszyscy w Bielsku mogliby z popełnionych błędów wyciągnąć wnioski, to najlepsza z możliwych decyzji?
Jakoś nie mamy co do tego przekonania.
Swoją drogą to dość symptomatyczne, że jednego dnia Podbeskidzie zwalnia trenera i ogłasza sprowadzenie Rafała Janickiego. Jeśli Janicki miał być zbawcą tej defensywy, to świadczy najdobitniej o kadrze, jaką zarządzał Brede.
fot. Newspix