Reklama

Zagłębie wygrało, bo chciało mu się grać w piłkę

redakcja

Autor:redakcja

11 grudnia 2020, 23:24 • 3 min czytania 19 komentarzy

To są detale: Sebastian Bergier zaliczył debiut w tym sezonie dla Śląska, w pierwszym kontakcie zrobił rękę, w końcówce wystawił piłkę na gola dla Zagłębia. Kamil Kruk zaliczył pierwsze minuty w sezonie, strzelił dającą zwycięstwo w derbach bramkę. Ale te detale z czegoś jednak wynikają. Na przykład z tego, że Śląsk w drugiej połowie zagrał tak źle, jak – nie przymierzając – Śląsk na wyjeździe. Uprawiał może jakąś dyscyplinę, ale to nie była piłka nożna. Miedziowi natomiast piłkę nożną faktycznie uprawiali i wygrali zasłużenie.

Zagłębie wygrało, bo chciało mu się grać w piłkę

Mecz zaczął się tak, że po pięciu minutach powinno być ze 2:1 dla Zagłębia. I już wtedy zaczęliśmy się zastanawiać: które miejsce w tabeli miałoby Zagłębie, gdyby dysponowało sensownym napastnikiem? Albo nawet dobrym, takim Świerczokiem? Mraz ponoć coś kiedyś kopał, strzelał. Sevela mu ufa, chce go odbudować. Ale opornie idzie to odgruzowywanie.

Takie sytuacje z pierwszej połowy. Pusta bramka, Mraz na szóstym metrze, pudło.

Tutaj sytuacja może nie tak czysta, ale Mraz staje na wysokości zadania: strzela w bok.

Reklama

Rozbawiło nas też, jak Mraz przyjął sobie efektownie piłkę głową, potem poprawił jeszcze raz głową, w końcu zgasił. I sekundę potem stracił. Najbardziej efektywny był, jak zamachał łapami w kierunku Baszkirowa.

Nie powiemy, abstrahując od Mraza, na boisku działo się sporo pod obiema bramkami. Drazić obił poprzeczkę, Żubrowski nieźle uderzył, a po drugiej stronie próbował szarpać Pawłowski. To Śląsk zresztą otworzył w tym meczu wynik, korzystając z prezentu Baszkirowa. Co tu kryć, Rosjanin był wiosennym objawieniem, potrafił robić w niektórych meczach różnicę. Teraz tego błysku nie ma, a dzisiaj czterdzieści pięć minut i zjazd do bazy. Przy akcji bramkowej zagrał tak, że uruchomił kontrę: Praszelik zagrał pewnie, prostopadle, a Exposito biegł z Baszkirowem na plecach, aż w końcu trafił do siatki.

To był ogółem dobry mecz Exposito, powinien mieć jeszcze asystę, ale Pich postanowił pójść śladami Mraza. Była dzisiaj jakość na boisku, ale tylu sytuacji podbramkowych, w których napastnicy nie trafiali nawet nie w bramkę, a w piłkę, to dawno nie widzieliśmy.

Nie wiemy, czy Lavicka chciał Miedziowych wyczekać, dowieźć to 1:0, ale Śląsk po zmianie stron w ofensywie grał komicznie źle. Żadnej sensownej akcji. Zylla żebrający o jedenastkę. Strzał Samca-Talara gdzieś w kosmos, jak to się ładnie mówi: przesadził z optymizmem.

Reklama

A lubinianie sobie grali, właściwie na innym tempie. W końcu wyszarpali karnego, kiedy po świetnym przerzucie Żubrowskiego faulowany w polu karnym przez Szromnika był Wójcicki. Wydaje się to natomiast mocno miękkim karnym – Szromnik obronił, Wójcicki gdzieś tam poczuł nogi bramkarza, poleciał. Ale cytując klasyka: sędzia się wybroni.

Remis też nie sprawił, żeby Śląsk coś zmienił w swojej grze. Wyglądali, jakby im ten remis dawał awans do Ligi Mistrzów. Dziesięć minut później Mraz udowodnił, że jest w stanie dwukrotnie w jednym meczu nie trafić do pustaka z pięciu metrów. Aczkolwiek oddajmy, że tym razem leciała w światło bramki, a przede wszystkim, że świetnie zdążył wrócić Szromnik. Interwencja kolejki.

Lavicka kombinował ze zmianami, ale zmiennicy nie potrafili pokazać zupełnie nic. Zagłębie szukało konsekwentnie gola, była przytomna główka Zivca, próby Szysza, ale doczekali się dopiero w doliczonym czasie gry. Nieudana, wrzutka, ale Bergier stoi w swoim polu karnym jak słup soli, piłka odbija się od niego i Kruk ładuje do siatki, ile fabryka dała, ustalając wynik.

Mocno zastanawia nas ten Śląsk. Nie wszystko można wytłumaczyć pandemią, która w większym lub mniejszym stopniu dotyczy przecież w tej lidze wszystkich. Wydaje się, że ich naprawdę stać na więcej. Tymczasem notorycznie zdarzają im się takie mecze, gdzie nie tylko przegrywają. Ale przegrywają po przynajmniej długich okresach bardzo słabego futbolu. Rok temu otarli się o puchary, skład mają teraz lepszy, ale w grze progresu brak.

A Zagłębie? A Zagłębie na wiosnę, jak już znajdzie napastnika, który nie będzie się kopał po czole, jak jeszcze będzie ciut mniej chimeryczne, może namieszać.

Najnowsze

Ekstraklasa

Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Kamil Warzocha
0
Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli
Boks

Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Błażej Gołębiewski
0
Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Komentarze

19 komentarzy

Loading...