Raczej nie można parafrazować klasyka i mówić “wspaniała była ta Liga Europy, nie zapomnimy jej nigdy”. Ale też nie bądźmy przesadnie krytyczni dla Kolejorza, który wyważył te drzwi po latach posuchy polskiej piłki. Na pewno takiej euforii, jaka była po eliminacjach, po fazie grupowej nie ma. Ba, nie ma nawet jej cienia.
O eliminacjach więcej nie ma co mówić, wiadomo, że był to wielki sukces, Lech musiał przejść cztery rundy, nie miał sensownego rankingu, trzykrotnie grał na wyjeździe z przyzwoitymi rywalami, a demolka na Cyprze to sama słodycz. Zważmy jednak w telegraficznym skrócie mecze Ligi Europy:
- Benfica, dom, 2:4: odważna gra, dużo dobrego futbolu, a nawet realna szansa na remis, gdyby nie Kaczarawa, gdyby nie błędy arbitra. Obiecujący początek.
- Rangers, wyjazd, 0:1: nieznaczna porażka z The Gers, którzy w tym sezonie są na fali, co pokazały nawet ich dobre mecze z Benfiką. Wstydu brak, emocji jednak w sumie też. Spotkanie jednoznacznie pod szkockie dyktando.
- Standard, dom, 3:1: zwycięstwo z osłabionym rywalem, ale najważniejsze, że zwycięstwo. Jeśli Lech przegrałby u siebie z drużyną, która obok niego miała najmniej potencjału w grupie, a dodatkowo na ten mecz miała problemy z koronawirusem, to byłby fatalny występ. Wygrali po niezłym meczu, osiągając minimum przyzwoitości.
No i tutaj zaczęły się schody.
- Standard, wyjazd, 1:2: najgorszy mecz Lecha, w tym względzie, że naprawdę nawalił. Otwierała się szansa na zwycięstwo. Była gra w przewadze. Prowadzenie w meczu. Nic tylko utrzymać kontrolę nad spotkaniem, zgarnąć trzy punkty, pieniądze i prestiż, a nawet jeszcze jakieś potencjalne emocje na finiszu grupy. Wszystko jednak zostało wypuszczone z rąk w sposób, który niestety dla kibiców Kolejorza był dość znajomy.
- Benfica, wyjazd. 0:4: mecz, którego obraz wykrystalizował się już przy podaniu składów. Oto pucharowe spotkanie zdegradowane do roli negatywnej weryfikacji tezy Tomasza Rząsy o szerokiej kadrze Lecha, która umożliwia równorzędną walkę na trzech frontach. Rzucony ręcznik.
Sam Żuraw na konferencji powiedział tak: – Patrząc na to, ile meczów za nami i ile jeszcze przed nami, jest pewna ulga, że kończymy grę w Europie. Z drugiej strony szkoda, że nie udało się wyjść z grupy. Awans do Ligi Europy był sukcesem niespodziewanym, pamiętajmy, że tylko w pierwszym meczu z Valmierą byliśmy faworytem. Awans rozbudził nadzieję na lepsze wyniki w fazie grupowej, ale trzeba pamiętać, że byliśmy losowani z czwartej koszyka i graliśmy z dobrymi drużynami. Mogliśmy się pokusić o lepszy wynik w Liege, jednak do tej pory ugraliśmy w Lidze Europy tyle, na ile było nas stać.
Mecz z Rangersami jakoś nieprawdopodobnie tej wymowy nie zmieni, ale z drugiej strony: ekipa Gerrarda nie przegrała jeszcze żadnego meczu w tym sezonie. Tak, są aż tak równi. Nawet remisy należą do rzadkości. Urwanie im punktów będzie można traktować w kategoriach sukcesu, jakiegoś godnego pożegnania z rozgrywkami.
LECH URYWA PUNKT RANGERSOM? KURS 1X to 2,38 W EWINNER!
Oczywiście wszystko zależy też jakim składem wyjdzie. Czy będzie powtórka z Lizbony, czy jednak bardziej reprezentacyjny skład. Lech w niedzielę ma wyjazd do Mielca, a w następnym tygodniu podejmie Pogoń i Wisłę Kraków, kończąc swój jesienny maraton. Kolejorz gubił punkty na potęgę w lidze, ale tak się ułożyła liga, że czołówka nie uciekła, a przynajmniej: nie ma punktowej przepaści. Oczywiście jeśli Lech wykorzysta ligowe szanse, w tym zaległe spotkanie z Pogonią. Zimować mógłby w bezpośrednim kontakcie z czołówką. To na pewno jest cel sportowy na grudzień. Nawet słowa Żurawia o uldze mówią swoje.
Nasze zdanie znacie: nie po to wchodzisz po wielu latach do Europy, żeby bić się z uznanymi markami drugim składem. Roman Kosecki na Kanale Sportowym wręcz się zagotował, rozmawiając o rotacjach Lecha. “Idziesz do prestiżowego teatru w jakichś galotach, zamiast w najlepszym garniturze!”.
ZWYCIĘSTWO LECHA? SUPERBET PŁACI PO KURSIE 5,70!
Ale po 0:4 w Lizbonie nie zdziwi nas kompletnie, jak Lech wyjdzie na Rangers składem zbliżonym raczej do tego, który posłał na Znicz, niż do tego, którym zaczynał fazę grupową. Z drugiej strony, obrona i tak się już zdążyła posypać. Znowu mecz, o którym będzie mógł opowiadać wnukom, zapisze Dejewski. Spodziewamy się raczej składu 50/50, czyli będzie Ishak, Tiba, Ramirez, ale będzie też Awwad czy Muhar. Pozostaje liczyć, że ktoś tę szansę wykorzysta i błyśnie.
Oczywiście jak zwykle są też gry rankingowe. I jakkolwiek Lech już nie zbuduje takiego rankingu, który by dawał coś więcej niż tegoroczny, tak otwarta pozostaje walka Ekstraklasy o dwudzieste dziewiąte miejsce w rankingu UEFA. Na ten moment zajmujemy trzydzieste, co oznacza start wszystkich polskich drużyn od pierwszej rundy Europa Conference League w sezonie 22/23, a więc więcej kopania i krótsze wczasy. Przyszłoroczny debiut tych rozgrywek przy dwudziestym dziewiątym miejscu Polski daje start jednego zespołu od pierwszej rundy ECL. Co trzeba zrobić, by to miejsce obronić? Wystarczy remis.
LECH – RANGERS W TOTALBECIE. LECH 5.20 – REMIS 4.50 – RANGERS 1.57
Jak do tego meczu mogą podejść Szkoci? Rangersi w razie zwycięstwa wygrywają grupę, co daje rozstawienie w kolejnej rundzie. W niedzielę czeka ich natomiast wyjazd na Tannadice, czyli mecz z Dundee United. Niby trudny historycznie teren, ale z drugiej strony, The Gers są w fenomenalnej formie. Dwa remisy w tym sezonie ligowym, ostatnie siedem ligowych meczów to niewiarygodny bilans 21:0. Nad Celtikiem wypracowali sobie już trzynaście punktów przewagi, choć trzeba przyznać, że Celtic ma dwa mecze mniej. Derbowy rywal jest jednak w potężnym kryzysie. Liga wydaje się polem już zasianym i nawiezionym, można przekierować ciągniki na Europę.
Ale też wśród kibiców Rangers przeważają opinie, że skoro awans w Lidze Europy już jest, to nie ma co się wykrwawiać na ostatni mecz. Przypomnijmy, że priorytetem dla nich w tym sezonie jest mistrzostwo kraju. Jeśli go nie zrobią, Celtic będzie miał dziesięć kolejnych tytułów. Wyrównaliby rekord, tak swój, jak The Gers, czyli – napisali historię. Słuchając różnych pogłosek – rezerwowego składu nie ma co się spodziewać, ale pewne roszady mogą być, przy zachowaniu kręgosłupa pierwszej drużyny.
Cóż, zapowiada się więc mecz dwóch składów łamane na przeglądów wojsk, w dodatku o umiarkowanej temperaturze, bo grupa pozamiatana, bez kibiców, a jeszcze z jednym okiem na lidze. Ale futbol lubi w takich miejscach wrzucić dla zaskoczenia piękne meczycho. Pamiętajmy, jakim składem Lech ograł swego czasu Fiorentinę…
Fot. NewsPix