Jeśli widzieliście bramkę Świerczoka z połowy boiska, to zarazem widzieliście jakieś 73% jakości piłkarskiej spotkania Piasta z Zagłębiem. Entuzjazmu było pod kurek przez kwadrans, potem z każdą minutą mecz gasł, aż w końcówce piłkarze urządzili mistrzostwa świata w przesuwaniu się. Niemniej dla Piasta jest to już piąty – a licząc z pucharowym przeciwko Stali Mielec, to nawet szósty – mecz bez porażki.
Nie czekajmy z wspomnieniem bramki kolejki, a także już wiadomo, że ścisłego kandydata do bramki sezonu. Świerczok spod linii środkowej lobuje Hładuna. Widzicie, dużo jest w tej lidze strzałów z dystansu, które nie mają najmniejszego sensu – u Świerczoka nawet uderzenie z takiej odległości miało sens. I to głównie dlatego, że Świerczok nie należy do tych, o których tylko mówi się, że potrafią uderzyć, a faktycznie potrafi uderzyć. Bo wiecie co nam się najbardziej podobało w tej bramce? Że Hładun wcale nie był w jakimś szalonym miejscu. Nie popełnił pod względem ustawienia wielkiego błędu, nie stał na dwudziestym metrze, nie wyszedł jak po fajki. Ba, Hładun nawet zdążył jako tako wrócić, ale piłka była uderzona tak dobrze, że nic mu to nie dało.
Najlepsze natomiast w grze Świerczoka jest to, że jest piłkarzem wielowymiarowym. Dowodem choćby to w jak różny sposób stwarzał zagrożenie pod bramką Zagłębia. Mamy bramkę po golu z połowy. Mieliśmy rajd z kiwką na Guldanie. Znalezienie się sprytnym ustawieniem bez krycia na trzecim metrze. W drugiej połowie była próba głową czy uderzenie wewnętrznym podbiciem z bliska po idealnym dograniu Konczkowskiego. Padła z tego wszystkiego tylko jedna bramka, co jest zarzutem do Świerczoka, i pewnie on sam ma – sądząc po reakcjach na zmarnowane szanse – najwięcej pretensji. Ale umówmy się: po takim trafieniu idzie wybaczyć więcej.
I naprawdę czystą, stuprocentową okazją była ta ostatnia szansa. Dwie szanse natomiast – w tym gola – stworzył sobie w zasadzie zupełnie sam.
Lovely Świerczok chip from distance to put Piast into the lead today pic.twitter.com/MdEe56NGo0
— Christopher Lash (@rightbankwarsaw) December 6, 2020
Jakby mało było niezwykłych wydarzeń boiskowych, Mraz przebił Świerczoka. Jak? A tym, że strzelił bramkę. Potrzebował do tego tylko dwunastu ligowych spotkań. Oddajmy, że ostatnio przełamał się w Pucharze Polski z Podbeskidziem, więc może mowa o przełamaniu trwałym. Inna sprawa, że po strzale skasował jeszcze Placha kolanem tak, że aż bramkarzowi Piasta odskoczyła do tyłu głowa.
Cała akcja wcześniej natomiast bardzo ładna, na jeden kontakt po prawej stronie Wójcicki z Draziciem. Szczególnie Wójcicki, który praktycznie nie grał w tym sezonie ze względu na znakomitą dyspozycję Chodyny, może być wygranym tego spotkania. Zastępstwo dla jednej z rewelacji sezonu jest.
Piast był aktywniejszy do końca pierwszej połowy, ale nawet taki strzał Sokołowskiego: siła jest. Natomiast to uderzenie w sam środek. I lecące nad bramkę, choć ostatecznie Hładun na wszelki wypadek to odbił. Typowe uderzenie na notę, faktycznego zagrożenia niewiele.
Faktyczne zagrożenie stworzyło Zagłębie w kwadransie po zmianie stron. Jakimś cudem po wrzutce na dwunastym metrze stali sobie bez opieki Poręba i Guldan. O uderzenie pokusił się ten pierwszy, ale przestrzelił paskudnie. Potem Mraz po mrazowemu, czyli niecelnie i w zasadzie Zagłębie zamknęło ofensywny kramik na ten mecz. Piast był ciut ambitniejszy, poszarpał się do siedemdziesiątej minuty, chwilami zakładając miedziowym hokejowy zamek, ale potem również uznał, że wystarczy.
Nie zmieniły obrazu meczu zmiany, ostatnie pół godziny to odnotowywanie tego, że skasowany został przez Bartolewskiego w powietrzu Pyrka, że Tiago Alves kiwnął przy linii, Malarczyk wrzucił piłkę w trybuny, a Zivec zaprezentował taki centrostrzał, który w sumie nie jest ani centrą, ani strzałem. W 1995 po takiej końcówce zastanawiano by się, czy nie było ustawki na remis. Niemniej jedni i drudzy mieli w tygodniu 120 minut meczu pucharowego, może to stąd, choć pewni nie jesteśmy.
W Gliwicach widać, że kryzys już za nimi, jest konsekwencja w miarę uważnej gry, choć może aż za bardzo polegają na Świerczoku w ofensywie. Zagłębie? Ich ostatnie cztery mecze:
Podbeskidzie, wyjazd, przegrana 1:2
Stal Mielec, dom, 2:2
Wisła Kraków, wyjazd, wygrana 2:1
Piast Gliwice, wyjazd, 1:1
Wiemy, że Piast znalazł już formę, ale było nie było: cztery drużyny z dołu tabeli. Gdyby Zagłębie nie miało niemal tradycyjnych dla siebie wahań formy, to mogło by być w ścisłym czubie tabeli. Czy kogoś zdziwiłoby bowiem, gdyby zrobili sześć oczek na Podbeskidziu i Stali zamiast jednego? A gdyby tak się stało, obecnie ścigaliby się z Legią i Rakowem.
Fot. FotoPyK