Jeśli nie śledzicie kariery Kamila Grabary to mamy dla was newsa. Nadal nie jest bramkarzem Liverpoolu. To znaczy w teorii jest, tyle że w praktyce wylądował na kolejnym wypożyczeniu. Końcówka jego przygody w Huddersfield nie była zbyt udana, więc tym razem padło na powrót do znanych sobie okolic. Aarhus, duńska liga, w dodatku od początku sezonu czołowa ekipa – kierunek ciekawy. Jest tylko jeden problem. Grabara zamiast utrzymywać zespół na topie, zalicza kolejne wpadki.
Dzisiaj Aarhus grało na wyjeździe z Nordsjaelland, czyli sąsiadem z ligowej tabeli. Nie wyglądało to najlepiej – gospodarze prowadzili, ale Aarhus złapał kontakt. Tyle że po przerwie Grabara zrobił to.
No nie wygląda to dobrze. Aarhus przegrało 1:3, rywale wyprzedzili ich w tabeli. Ale nie to jest najgorsze, bo wiadomo, wpadki zdarzają się każdemu. Tyle że polski bramkarz dopiero co popisał się łapaniem much w pucharze kraju.
I tak tu się żyje, pomału, na tej wsi.
Bilans wygląda średnio
Wiadomo, za nami dopiero początek sezonu, więc nie ma co Grabary skreślać. Natomiast jego bilans wygląda słabo, bo do dwóch wspomnianych błędów dochodzi jeszcze sprokurowany rzut karny w spotkaniu z Horsens. Szczęście dla niego, że rywal „jedenastkę” przestrzelił, bo gdyby nie to, nie miałby ani jednego czystego konta. Szybki rzut oka na liczby golkipera wypożyczonego z Liverpoolu:
- 8 meczów
- 3 błędy
- 12 wpuszczonych goli, 1 czyste konto
- Średnio dwie skuteczne interwencje na mecz (61%)
Statystyki absolutnie przeciętne. Do tego Grabara niezbyt dobrze radzi sobie w grze nogami. Niby nie jest to najważniejsze dla bramkarza, jednak dziś szuka się raczej golkipera-libero. Tymczasem dziś Polak miał 38% celnych podań. W całym sezonie? 49%. Kiepsko, to już Thomas Dahne wpuszczał babole, ale chociaż podawał do nogi.
***
Kamilu, nie chcemy mówić, że to już czas, żeby przeprosić się z Sergiuszem Prusakiem i powoli wycofywać się z oceny Ekstraklasy. Natomiast dobrze zdawałeś sobie sprawę, że z twoim stylem bycia wyjścia były dwa: wóz albo przewóz. I gdy patrzymy na twoje ostatnie wyczyny na wypożyczeniach, gdzie w teorii miałeś zbierać szlify przed skokiem na głębszą wodę, to niebezpiecznie zbliżasz się do tej drugiej opcji.
Czas się ogarnąć.
fot. Newspix