Pamiętacie jeszcze słynne akcje kieleckiej policji, które do dziś rzewnie wspominamy, stawiając tamtejszych funkcjonariuszy na równi z Eliotem Nessem i detektywem Rutkowskim? Tak, tak, chodzi nam o te brawurowe zatrzymania za przeklinanie, za przedwczesne opuszczenie stadionu i tysiąc innych przewinień, które spędzały sen z powiek mieszkańcom miasta. Cóż, już dawno wiedzieliśmy, że ich efektowne działania zainspirowały funkcjonariuszy w całej Polsce, ale policjanci w Łodzi chyba właśnie przerośli swoich mistrzów.
Rafał Augustyniak nie zaliczy ostatnich dni do udanych. Najpierw mecz z Pogonią Siedlce i gładkie wpierdy – to akurat było do przewidzenia, ostatnio Widzew przyzwyczaił wszystkich do swoich nie do końca zadowalających wyników. Potem jednak przesłuchanie ze strony wyjazdowiczów, którzy już na stadionie pogadali z nim o przyczynach ostatnich porażek. Powrót do Łodzi i… powtórka, tym razem debata z lokalnymi kibicami, również na temat piłkarskiej formy. I wreszcie “la grande finale”, gwóźdź programu i ukoronowanie fenomenalnej niedzieli – mandat od policji za… wulgaryzmy.
Tak – według relacji widzewiak.pl, Rafał Augustyniak został ukarany przez policję mandatem za przeklinanie podczas rozmowy z kibicami pod stadionem przy al. Piłsudskiego. I bardzo dobrze! Skoro w ten sposób bezustannie nęka się kibiców, którzy dostają kilkuset-złotowe mandaty zarówno za wulgaryzmy, jak i – na przykład – strzepywanie papierosa na chodnik, to identycznej kary oczekujemy, gdy podobne wykroczenia popełnia piłkarz, proste i logiczne.
Naturalnie czekamy również, aż dzielni policjanci wreszcie zrobią porządek z gwiazdkami telewizji, bo ostatnio niezależnie od kanału słyszymy różne “zajebiste” i inne “chujowe” określenia jeszcze grubo przed 23, naturalnie bez żadnego pikania. Przez grzeczność nie wspominamy o koncertach oraz… samych komendach, gdzie też ciężko znaleźć złotoustych, którym nie przechodzą przez gardło jakiekolwiek bluzgi.
A zupełnie serio… Zawsze w takich sytuacjach, gdy absurdy i problemy codziennego szaraczka dotykają kogoś znanego łudzimy się, że będzie to sygnał do zmian. Tak było choćby z racami, które odpalali Reiss i Djurdjević. Za każdym razem czujemy wyłącznie zawód.
Naprawdę, wygląda na to, że została już tylko jedna granica do przekroczenia – mandat za wulgaryzmy na boisku, albo przy ławce trenerskiej. Typujemy, że ten ostatni bastion pęknie jeszcze w tym sezonie.