Był styczeń 1939 roku. Za niespełna dziewięć miesięcy wybuchła wojna, która na zawsze zmieniła oblicze świata. W jednym z wiedeńskich apartamentów znaleziono martwe ciało Matthiasa Sindelara oraz jego partnerki. Okoliczności śmierci pary do dziś nie zostały dostatecznie wyjaśnione. „Mozart futbolu” – takim mianem określano piłkarza reprezentacji Austrii – otwarcie sprzeciwiał się nazistowskiej dyktaturze Hitlera. Czy mogło mieć to związek z tragicznym wydarzeniem sprzed ponad 80 lat?
W dzisiejszych czasach jego postać jest mocno zapomniana, a w dwudziestoleciu międzywojennym należał do grona najwybitniejszych piłkarzy na całej kuli ziemskiej. Drobny napastnik, operujący niezwykłym dryblingiem był liderem słynnego austriackiego „Wunderteamu”, uznawanego na początku lat trzydziestych XX wieku za jedną z najsilniejszych reprezentacji w ówczesnej Europie. Choć Austriacy w późniejszych latach doczekali się następnej generacji zdolnych graczy, to Sindelar po dziś dzień przez wielu z nich uważany jest za najwybitniejszego zawodnika w historii kraju kojarzonego ze sznyclem i noworocznym koncertem w Filharmonii Wiedeńskiej.
Lata młodzieńcze
Matthias Sindelar urodził się w 1903 r. w Kozłowie niedaleko Ołomuńca jako Matěj Šindelář. Pochodził on z biednej katolickiej rodziny i będąc jeszcze małym chłopcem, przeprowadził się wraz z rodzicami i trojgiem rodzeństwa do Wiednia. Ojciec był murarzem, a w ówczesnej stolicy Cesarstwa Austro-Węgierskiego brakowało rąk do pracy przy rozbudowie miasta. Niedługo potem wybuchła I wojna Światowa. Opiekun rodziny zmuszony został wyjechać na front, z którego już nie wrócił do domu. Od tamtego momentu ciężar utrzymania rodziny spoczywał na matce.
Młody Matthias był niesfornym dzieckiem. Wykradał sklepikarzom produkty spożywcze ze straganów. Nierzadko uciekał przed policją. Często wdawał się w bójki. Los sieroty wojennej w pogrążonej w biedzie dzielnicy nie był łaskawy. Musiał jednak radzić sobie w trudnych warunkach życia. Ulubioną rozrywką było uganianie się z kolegami za skórzaną piłką na ulicach i placach wiedeńskiego przedmieścia. Wyróżniał się na tle innych rówieśników ponadprzeciętnymi umiejętnościami gry w piłkę nożną, mimo bardzo skromnej postury. Z tego powodu nazywano go „Der Papieren” – w polskim tłumaczeniu oznacza to »papierowy«. Dzieci wywodzące się z klasy robotniczej nie miały przed sobą świetlanej przyszłości. Jak się potem okazało, pierwotnie tylko rozrywka stała się przepustką do lepszego życia i wielkiego świata.
FK Austria Wiedeń
Jako piętnastolatek dołączył do zespołu do ASV Hertha Wiedeń. Jak podaje CricketSoccer – to właśnie Hertha wypatrzyła go na ulicach, od razu rozpoznając u dzieciaka wyjątkowo talent. Sky idzie o krok dalej i pisze: to był przedwojenny Pele. Wielkie umiejętności już w bardzo młodym wieku. Potwierdza to zresztą jego historia transferowa. Już jako 21-letni piłkarz w czasach, gdy “rynek transferowy” wyglądał trochę inaczej, trafił do jednego z najlepszych austriackich klubów.
Związana ze społecznością żydowską FK Austria Vienna. Ekipa największa piłkarsko, największa organizacyjnie, jedna z najbardziej utytułowanych w Austrii, sięga po 21-latka z Herthy. A on z miejsca staje się ulubieńcem wiedeńczyków. Wspaniałymi umiejętnościami technicznymi przyciągał na stadion tłumy kibiców. W połączeniu z rzadko spotykanym sprytem boiskowym i niesamowitą szybkością był najbardziej zjawiskowym piłkarzem ówczesnego futbolu austriackiego. Sindelar poprowadził swój klub do trzykrotnego z rzędu triumfu w Pucharze Austrii. Wyczyny napastnika nie mogły przejść bez echa, więc szybko trafił do reprezentacji.
„Wunderteam”
W Polsce wciąż panuje kult „Orłów Górskiego”. Na każdym zjeździe rodzinnym, gdy zostanie poruszony temat piłki nożnej, można być pewnym, że któryś z dziadków lub wuj Stefan zacznie wspominać mundial w RFN 1974′ lub Igrzyska Olimpijskie w Monachium. Austriacy z ogromną nutą nostalgii oraz dumą wspominają ekipę prowadzoną przez Hugo Meisla. Lata trzydzieste XX wieku to okres złotej ery reprezentacji Austrii. Nowatorskie rozwiązanie taktyczne charyzmatycznego szkoleniowca, który posiadał bardzo utalentowaną grupę zawodników, dały efekt w postaci czternastu nieprzegranych meczów z rzędu. Trwało to ponad osiemnaście miesięcy, od kwietnia 1931 do grudnia 1932.
Austriacy pod wodzą trenera Meisla odnieśli jeden z największych sukcesów w historii ich występów na międzynarodowych turniejach. Na MŚ we Włoszech w 1934 roku wywalczyli czwarte miejsce. W rywalizacji o trzecią pozycję musieli uznać wyższość III Rzeszy, przegrywając w Neapolu 2:3. 2 lata później podczas Igrzysk Olimpijskich w Berlinie zostali srebrnymi medalistami.
Footy Analyst w jednym ze swoich tekstów przypominało atmosferę wokół tej drużyny.
Pod wodzą Meisla, austriacka reprezentacja dołączyła do zwolenników stylu nazywanego “szkocką szkołą futbolu”. To gra oparta na błyskawicznych wymianach podań, by wykreować jak najwięcej wolnej przestrzeni. Niektórzy znawcy wskazują, że to były fundamenty pod futbol totalny holenderskich klubów i reprezentacji. W Austrii idealnie pasowały do inteligencji boiskowej oraz umiejętności Sindelara i stały się kluczowym elementem oraz siłą napędzającą ich niespodziewane sukcesy.
Absolutnym liderem kadry był wówczas „Der Papieren” – przydomek z dzieciństwa nie opuścił go, nawet gdy stał się popularnym sportowcem. Zadebiutował on w reprezentacji w najlepszy możliwy sposób. W 1926 roku zdobył zwycięskiego gola w wygranym 2:1 meczu z Czechosłowacją.
„Papierowy” w 43 meczach kadry strzelił 27 goli. Wciąż znajduje się w dziesiątce najlepszych strzelców w historii „Das Team”. Jak pisze Sky – zrewolucjonizował futbol w Austrii, a pewnie i poza jej granicami. Wzniósł na nowy poziom piłkarski drybling, łączył umiejętności z wytrzymałością i wydolnością.
Wielka sława
Dzięki znakomitym występom w kadrze stał się kimś w rodzaju celebryty. Jednym z pierwszych w europejskim futbolu. Występował w wielu reklamach. Jego wizerunek pojawiał się w środkach masowego przekazu – gazety, banery, radio, a nawet materiały filmowe. Został ulubieńcem wiedeńskich salonów. Wiedeń kochał go od lat, Austria pokochała po występach w kadrze. Był ich idolem. On – chłopak pochodzący z biednej robotniczej rodziny – dawał nadzieje klasie niższej, że niemożliwe nie istnieje. Przecież mogłoby się wydawać, że takiego bohatera jak Sindelar, byliby w stanie stworzyć tylko i wyłącznie słynni austriaccy prozaicy – Ferdinand von Saar lub Marie von Ebner-Eschenbach. A on istniał naprawdę. Grał w piłkę nożną i cieszył wszystkich swoimi boiskowymi koncertami. Operował futbolówką jak Wolfgang Amadeus Mozart – tak kiedyś napisała o nim lokalna prasa. Również ze względu na artystyczną duszę określano go mianem „Mozarta Futbolu”.
Sindelar nie był jednak człowiekiem bez skazy. Miał również ciemniejsze strony osobowości. Nadużywał alkoholu. Należał do miłośników wyrobów tytoniowych, a największą słabością zawodnika okazały się piękne kobiety oraz wizyty w domach publicznych. Na dodatek był nałogowym hazardzistą.
Typ niepokorny
W marcu 1938 roku Adolf Hitler po raz pierwszy realnie pokazał całemu światu, że jego imperialistyczne dążenia, nie są wyłącznie mrzonkami. Austria stała się częścią nazistowskich Niemiec poprzez Anschluss, czyli „połączenie” narodów niemieckojęzycznych. Reprezentacja narodowa miała zostać za chwilę rozwiązana, a wcześniej trafiła pod kontrolę nazistowskich oficerów.
Zanim to nastąpiło, na wiedeńskim Praterze 3 kwietnia 1938 r. rozegrano mecz pomiędzy Austrią a III Rzeszą Niemiecką. Z powodów politycznych i propagandowych ‘ustalono’, że spotkanie zakończy się remisem. Austriaccy zawodnicy nie przejęli się zbytnio rozkazami idącymi z góry. Opowieści świadków tamtego słynnego starcia mówią, iż „Mozart Futbolu” otwarcie kpił z nazistów. Ponoć ostentacyjnie popisywał się przez cały mecz. Potrafił dryblować przez ponad połowę boiska tylko po to, by celowo uderzyć piłkę niecelnie obok bramki, ponieważ wynik był rzekomo ustawiony. Dość długo utrzymywał się rezultat 1-0 na korzyść gospodarzy. Wreszcie Sindelar postanowił przestać udawać i z rzutu wolnego trafił na 2:0, po czym podbiegł do trybuny zajętej przez przedstawicieli partyjnych NSDAP oraz oficerów III Rzeszy i zaczął wymownie celebrować gola. Dla Austriaków został wówczas jeszcze większym bohaterem narodowym.
Być może niepokorne i odważne zachowanie „Der Papieren” wypłynęło na to, co wydarzyło się kilka miesięcy później.
Tajemnicza śmierć
Bramkostrzelny napastnik jawnie sprzeciwiał się włączeniu Austrii w granicę III Rzeszy. Wyrazem tego była notoryczna odmowa gry w barwach „Wielkich Niemiec”. Motywował to podeszłym – jak na tamte czasy – piłkarskim wiekiem oraz problemami zdrowotnymi. Akurat rzeczywiście z każdym rokiem mocniej odczuwał skutki operacji kolana z dawnych lat. Przede wszystkim jednak sprzeciwiał się dyskryminacji ludzi pochodzenia żydowskiego. Pomagał swoim przyjaciołom, którzy z tego powodu znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
23 stycznia 1939 roku znaleziono go martwego w jednym z wiedeńskich apartamentów. Wraz z nim w pomieszczeniu znajdowała się była prostytutka Camilla Castagnola – Włoszka, u której podejrzewano żydowskie korzenie. Po kilku dniach zmarła w szpitalu. Prokuratura po kilkumiesięcznym śledztwie stwierdziła, iż przyczyną zgonów było zatrucie tlenkiem węgla. Wokół śmierci reprezentanta Austrii i włoskiej partnerki powstało wiele teorii. Jedną z nich miało być rzekome samobójstwo kochanków. Drugą – zemsta byłego alfonsa kobiety. Najczęściej w wielu źródłach pojawia się hipoteza, iż ich śmierć miała być skutkiem antynazistowskich poglądów piłkarza. Według miejscowych plotek przyszło mu zapłacić najwyższą cenę za manifestowanie własnego, odmiennego zdania. Reżimowi funkcjonariusze nie byli skłonni tolerować jego dezaprobaty wobec poczynań III Rzeszy oraz żydowskich sympatii.
Prawdy oczywiście już nigdy nie poznamy – trudno uwierzyć, by państwo, które właśnie przygotowywało się do “ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” rzetelnie poprowadziło śledztwo w sprawie śmierci popularnego obrońcy Żydów.
Na pogrzebie Sindelara pojawiły się tłumy zrozpaczonych Austriaków. Każdy chciał pożegnać swojego idola. Być może otrutego, być może zamordowanego, a może po prostu będącego ofiarą nieszczęśliwego wypadku. Przyczyn śmierci nie znamy, ale znamy doskonale przyczyny uwielbienia.
To był wszakże Mozart futbolu.
Piotr Stolarczyk
źródło: https://kafkadesk.org, Sky History, CricketSoccer