Wow. Czasami nam się wydaje, że Robert Lewandowski niczym nas już nie może nas zaskoczyć, a on wyjmuje z rękawa kolejnego asa. Dzisiaj polski napastnik w pojedynkę zniszczył berlińską Herthę. Goście bardzo dobrze zaprezentowali się na tle Bayernu i naprawdę niewiele brakowało, a wywieźliby z Monachium punkty. Ale “Lewy” był nie do zatrzymania. Zdobył cztery bramki i wydarł im zwycięstwo z gardła.
Zmęczony Bayern
Gola na wagę zwycięstwa 4:3 Lewandowski zdobył z rzutu karnego, podyktowanego zresztą za faul właśnie na nim. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Niech sam ten fakt najlepiej zaświadczy, jak wielkie trudności miał dzisiaj Bayern z Herthą. Podopieczni Hansiego Flicka ewidentnie spuścili ostatnio z tonu i dalecy są od szczytowej formy, którą prezentowali na finiszu poprzedniego sezonu ligowego i w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Pressing Bawarczyków nie jest tak intensywny jak wcześniej. Ich defensywa popełnia mnóstwo błędów. Wbrew pozorom, Flick naprawdę ma nad czym pracować. Oczywiście można usprawiedliwiać mistrzów Niemiec zmęczeniem, no ale ten argument nie może zupełnie zakończyć dyskusji na temat organizacji gry Bayernu. A ta ostatnio zwyczajnie kuleje.
Gdyby nie fenomenalna dyspozycja Lewandowskiego, Bayern by dzisiaj trzech punktów z całą pewnością nie zdobył. Być może nawet zanotowałby kolejką ligową porażkę. Odniesione w heroicznych okolicznościach zwycięstwo musi cieszyć, ale sztab Bawarczyków powinien je potraktować raczej jako kolejny sygnał alarmowy. Nie ma miejsca na satysfakcję.
Miłe złego początki
Inna sprawa, że nic nie zapowiadało dziś aż takiej strzelaniny. Pierwsza połowa toczona była w tempie dość szybkim, ale też nie oglądaliśmy wówczas jakiegoś wielce ekscytującego spotkania. Bayern schodził na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Lewandowski wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości, ku wielkiemu rozgoryczeniu golkipera gości, Alexandra Schwolowa, który kilka sekund wcześniej w wielkim stylu obronił strzał głową “Lewego”. Przy drugim uderzeniu Niemiec był już jednak bez szans.
Czy Bayern na prowadzenie zasługiwał? Raczej tak, wcześniej zresztą arbiter anulował też jednego gola dla Bawarczyków po konsultacji z VAR-em. Ale Hertha co jakiś czas kąsała rywali i nie pozwalała im na odprężenie. Odwołane przez sędziego trafienie zanotował też na swoim koncie Jhon Cordoba, który zastąpił dziś w pierwszym składzie “Starej Damy” innego z reprezentantów Polski, Krzysztofa Piątka.
Tuż po przerwie Lewandowski trafił do siatki po raz drugi no i wydawało się, że jest już pozamiatane. Znamy takie mecze – potentat wychodzi na dwubramkowe prowadzenie, redukuje bieg z czwartego na dwójeczkę i buja się spokojnie do końcowego gwizdka, od czasu do czasu przyspieszając, jeśli zwęszy okazję na kolejne trafienie, które definitywnie zamknie mecz. Dziś jednak taki scenariusz się nie ziścił. Wspomniany Cordoba wpakował gola kontaktowego, obnażając niechlujstwo w kryciu u defensorów Bayernu, no i po stronie gospodarzy zrobiło się nerwowo. Parę chwil później wyrównał Matheus Cunha, po asyście wprowadzonego z ławki Piątka. No i nagle to Hertha znalazła się na fali, a Bayern w odwrocie. Zapachniało sporą sensacją.
Na kłopoty… Lewandowski
Można było jednak odnieść wrażenie, że gościom trochę zabrakło planu na końcówkę spotkania. Niby mieli ochotę na trzy punkty, ale trochę też spanikowali i zaczęli nerwowo się zachowywać we własnym polu karnym. Na pięć minut przed końcem podstawowego czasu gry raz jeszcze skarcił ich Lewandowski, tym razem najsprytniej ustawiony po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. O dziwo i na to trafienie “Stara Dama” znalazła ripostę. 20-letni Alphonso Davies nie popisał się w defensywie, a jego rówieśnik Jessic Ngankam bez litości to wykorzystał.
W sumie – zasłużyła Hertha na ten punkt i remis. Zasłużyła całokształtem swojej ambitnej postawy w konfrontacji z faworytami z Monachium. No ale, jako się rzekło, Lewandowski miał inne plany na zakończenie tego spotkania. Polski napastnik przekroczył dzisiaj zresztą kolejną imponującą barierę – ma już ponad 250 bramek zdobytych tylko w barwach Bayernu.
Czy jest w tej chwili lepszy piłkarz w Bundeslidze? Nie ma. W Europie? Też nie.
BAYERN MONACHIUM 4:3 HERTHA BERLIN
(R. Lewandowski 40′ 51′ 85′ 90+3′ – J. Cordoba 59′, M. Cunha 71′, J. Ngankam 88′)
fot. NewsPix.pl