Śmialiśmy się trochę, odrobinę przez łzy, że na pierwsze zwycięstwo któregoś z beniaminków przyjdzie nam poczekać do szóstej kolejki, gdy Podbeskidzie Bielsko-Biała zagra ze Stalą Mielec. A i w tym meczu remisem śmierdzi przecież na kilometr. Wywinęły nam jednak psikusa drużyna Warty Poznań i ekipa prowadzona przez Dariusza Skrzypczaka. Szczególnie w drugim przypadku wygrana z Piastem Gliwice, mimo sporego kryzysu w trakcie spotkania, robi takie wrażenie, że zrzuca kamień z serc – może nowe drużyny w lidze z czasem będzie się dało oglądać?
Do tej pory szukając jakości u beniaminków, czuliśmy się trochę tak, jak polskie kluby wynajdujące wzmocnienia w dziwnych zakątkach świata. Coś tam znaleźć się udaje, ale szkody towarzyszące procesowi powodowały olbrzymie straty, w naszym wypadku głównie psychiczne. Podbeskidzie można było pochwalić za ofensywne szarże w dwóch-trzech spotkaniach, Warta z reguły była nieźle zorganizowana w obronie, a przeciwko Lechii zabrakło jej tylko skuteczności, Stal dwukrotnie już witała się z gąską, ale wypuszczała zwycięstwa w samej końcówce spotkań.
To były próby dobre, ale – jak mawiał Franciszek Smuda – od A do O. Dopiero w tej kolejce faktycznie udało się zbliżyć do końca alfabetu.
Bonus na start do 5000 PLN w TOTALbet
I dzięki temu w końcu możemy też wyróżnić kilku gości indywidualnie. Może zacznijmy od Warty. Bardzo fajny początek w Ekstraklasie – i to w wieku 30 lat! – ma Bartosz Kieliba. Obok niego całkiem ciekawie wygląda Aleks Ławniczak, co jest o tyle istotne, że mowa o młodzieżowcu. Plus na pewno należy postawić też przy nazwisku Adriana Lisa i – co zaskakujące – Jakuba Kuzdry. W poprzednim sezonie zagrał tylko 11 meczów na zapleczu i po awansie do Ekstraklasy Warta wystawiła go na listę transferową. Boczny obrońca w klubie jednak pozostał i jeszcze zanim Warta ściągnęła na jego pozycję Spychałę oraz Grzesika, zaczął pokazywać się z dobrej strony. Ostatnio bardzo fajnie załatał dziurę na lewej stronie defensywy.
Do tej listy po ostatnim meczu dopisać musimy jeszcze Łukasza Trałkę. W Płocku były piłkarz Lecha pozamiatał. Dał dwie asysty ze stałych fragmentów, a na tym jego licznik wcale zatrzymać się nie musiał, odwalił też kawał roboty w środku pola, a na dokładkę dorzucił gola, którym wybił przeciwnikom z głowy wszelkie nadzieje na korzystny wynik. Niecodziennie układa się ta kariera. Gdy odchodził z Kolejorza, spokojnie mógł zostać na poziomie Ekstraklasy, ale zrezygnował z wyprowadzki ze stolicy Wielkopolski. Grając w Warcie, rozpoczął przygodę dziennikarską w Kanale Sportowym. O najwyższej klasie rozgrywkowej opowiadał z fotela, tymczasem okazało się po niemrawym początku, że ma w niej jeszcze coś do zaoferowania na boisku. I to całkiem sporo.
Freebet 55 zł dla czytelników Weszło w TOTALbet!
Stal? Strata Bartosza Nowaka, Michała Żyry i Jakuba Wrąbla to był cios dla beniaminka, ale też szansa dla innych, by wyjść z cienia. Naszym zdaniem nieźle wykorzystuje ją choćby Maciej Domański. Dla niego to drugie podejście do Ekstraklasy, pierwsze trochę spalił w poprzednim sezonie jako piłkarz Rakowa. Albo inaczej – nie dostał drugiej szansy, by udowodnić swoją wartość. Sezon zaczynał przecież w pierwszym składzie, ale po 45 minutach meczu z Koroną wylądował dość głęboko w szafie. Do końca rundy tylko trzy razy wszedł w lidze z ławki, ze względu na ogromne problemy kadrowe zagrał w wyjściowym składzie w kończącym rundę spotkaniu z Lechią, a potem pożegnał się i zwinął z manatkami do Mielca. Teraz udowodnia, że potrafi.
Tak jak Mateusz Mak, jeden z liderów Stali w pierwszej lidze, który wyraźnie się rozkręca. Dwa gole wbite Piastowi, z którym niedawno zdobywał mistrzostwo, musiały smakować jak potrawy podczas wyjścia do restauracji z gwiazdką Michelin, gdyż u Waldemara Fornalika był odstawiany na boczny tor i na pewno dołożył do wspomnianiego sukcesu mniejszą cegiełkę, niż zakładał.
No a do tego dochodzi Rafał Strączek, czyli młodzieżowy bramkarz, który nie przestraszył się Ekstraklasy, Krystian Getinger, momenty mają Andreja Prokić czy Grzegorz Tomasiewicz, a kolejnych kilku zawodników (choćby obu środkowych obrońców) skreślać nie można.
Reasumując, jeszcze dwa tygodnie temu trudno było zakładać, że tak może wyglądać linia pomocy w jedenastce kozaków.
A czy można było spodziewać się, że tak będzie wyglądać defensywa badziewiaków? Niestety tak. Nie będziemy się powtarzać, bo o tej obronie z dykty pisaliśmy już niejednokrotnie. Ale problem polega na tym, że do tego poziomu dostosowali się też Górale z innych formacji. Mało już tych dokładnych centr Sierpiny (tym bardziej że kapitan usiadł na ławce), mało zrywów Bilińskiego czy Danielaka, w większości doświadczony środek pola też zaproponuje coś od wielkiego dzwonu, a prędzej zawali kilka rzeczy w defensywie.
Po meczu w Gdańsku do tej jedenastki moglibyśmy spokojnie dorzucić też Komora, Gacha, Bierońskiego i Roginicia. Ich szczęście polega na tym, że byli jeszcze gorsi.
Fot. FotoPyK
Jedenastkę kolejki, wraz z widzami, wybieramy również w magazynie Weszłopolscy.