Reklama

Zagłębie założyło Jagiellonii kaganiec. Miedziowi na podium

redakcja

Autor:redakcja

26 września 2020, 22:31 • 4 min czytania 5 komentarzy

Jagiellonia, gdyby dziś wygrała u siebie z Zagłębiem, wskoczyłaby na fotel wicelidera tabeli. Brzmi to poważnie. Prawie jak sensowna drużyna. No więc Jaga zadała kłam tym pogłoskom, pierwszy celny strzał z Miedziowymi oddając w dziewięćdziesiątej minucie, a przez cały mecz stwarzając ćwierć groźnej sytuacji. Walenie głową w mur poziom ekspercki, przy tym lekcja gry obronnej od lubinian.

Zagłębie założyło Jagiellonii kaganiec. Miedziowi na podium

TRENING STRZELECKI ZAGŁĘBIA, CHOĆ NIE NA PIĄTKĘ

Jagiellonia już w pierwszej połowie zagrała w ofensywie taką padakę, że nie stworzyłaby klarownej okazji nawet z zespołem okręgówki, a kto wie, może nawet z Podbeskidziem. Niemoc totalna i dziadostwo na alibi z dystansu.

Mystkowski dwukrotnie zbierający się do strzału zza szesnastki tak wolno, że zablokować ten strzał zdążyłby nawet pan Andrzej z siódmego rzędu, a jeszcze zdążyłby spokojnie dojeść hot-doga. Puljić z jakimś arcygłupim uderzeniem z trzydziestu metrów, które byłoby pudłem nawet, gdyby bramka była wielka jak pałac Branickich.

Do tego joga bonito swoją cegiełkę dołożyły nieudane wrzutki Olszewskiego i Bodvarssona – szczególnie ten drugi raz mało wrzucił piłkę nie w pole karne, a w Białą Podlaską. Nie żarło środkiem, nie żarło skrzydłem, nie żarło nigdzie.

Wstyd było patrzeć jak podobno profesjonalna drużyna konstruuje akcje zaczepne.

W zasadzie jeśli chodzi o kulturę gry, to pierwsza połowa powinna się skończyć tak ze 3:0 dla gości, a 2:0 to minimum. Zagłębie przede wszystkim próbowało prawą stroną, widząc, po pierwsze, że Olszewski ma problemy z gościem takim jak Zivec. A po drugie, że Makuszewski nie bardzo potrafi wesprzeć młodzieżowca, zajęty ważnymi zadaniami, na przykład człapaniem. Zivec z Baliciem może nie urządzili sobie tutaj autostrady, ale na pewno nikt nie stawiał progów zwalniających. Zresztą, gdzie je miała Jagiellonia, skoro Szysz potrafił przejść środkiem przez trzech rywali tak, jakby na moment zamienił się talentem z Denilsonem? Po tej akcji i jego podaniu gola strzelił Mraz, ale spalił. Choć nie musiał, bo Olszewski był źle ustawiony, dobry napastnik by to wykorzystał. Ale Mraz nim nie jest.

Reklama

Zagłębie trafiło raz, gdy Starzyński po wrzutce trafił w łeb Simicia. Oczywiście ligowy świeżak dobrze wyskoczył, ale też strzelał tyłem. Z drugiej strony – Simić miał w tym elemencie powtarzalność, sam zagroził jeszcze raz, a i w tyłach czyścił zazwyczaj aż miło. Poza tym próbowali z dystansu Zivec, Poręba, Baszkirow, Szysz – niektóre próby kręciły się wokół wykonania Puljicia, ale nie wszystkie. Z bliska zaraz na początku strzelał też Balić.

Na 2:0 powinien trafić Poręba z bliska głową po wrzutce Zivca. Nikt, zupełnie nikt nie pilnował Poręby. Zobaczcie jak nabiega Poręba.

Piłkarze Jagiellonii wiedzą, że w jej polu karnym mogą się pojawić też pomocnicy, tak? To nie była też jakaś tępa laga w pole karne, raz, że mierzone dośrodkowanie, a dwa, że wcześniej Miedziowi wymienili wiele podań, przenosząc płynnie ciężar gry.

TRENING TAKTYCZNY ZAGŁĘBIA

Druga połowa była o tyle inna, że jakby Sevela uznał: dobra chłopaki, w pierwszej popracowaliśmy nad ofensywą. Małe gry, te sprawy.  Może strzelecko moglibyście się podciągnąć, ale jest płynność, to starczy. W drugiej połowie więc popracujmy na defensywą.

I popracowali. Z przodu Miedziowi byli mało aktywni, chyba, że była jakaś szansa do kontr. Ale do kontr przydałby ci się sensowny napastnik, to tych kontr nie mieli, bo atakować raz Mrazem, potem Sirkiem, to jednak jest trochę desperacja. Oddajmy, że Sirk przynajmniej raz spróbował nieźle, coś Steinbors musiał pobronić, ale to by było na tyle.

Reklama

Niemniej Zagłębie szalonych ataków po prostu robić nie musiało, czekało na ruch Jagi. I powiemy tak: to nie były nawet szachy. Jaga nie wyjęła figur z pudełka. Nie mieli żadnego pomysłu ponad to, żeby zagrać piłkę do boku i spróbować to wstrzelić. Simić i Guldan bez problemu sobie radzili. Mogliby tak wybijać te wrzutki do jutra.

Środkiem pola próbował Pospisil, czasem idąc rajdem na dwóch, trzech rywali. Nawet mu to wychodziło, i powinno się przerodzić w coś groźnego, ale w momencie, gdy wypadałoby wyjść do podania, Pospisil zazwyczaj miał wciąż statycznie albo źle ustawionych partnerów. Zmiany? Nie dały nic. Bida wciąż bez formy, beznadziejna zmiana. Prikryl tylko odrobinę bardziej aktywny od Makuszewskiego. Boczni obrońcy też nie byli nowym wcieleniem Roberto Carlosa i Cafu. O Puljiciu szkoda gadać, poza tym strzałem z pierwszej połowy faceta nie było.

Obraz twój, Jagiellonio, dziś to ten jeden celny strzał Imaza z dziewięćdziesiątej minuty – zza pola karnego, prosto w bramkarza, który sobie spokojnie to wypiąstkował.

Co poza tym? Może szansa Romanczuka, który gdzieś piszczelem odbił piłkę po kornerze. No niebywała piłkarska klasa.

W konsekwencji to Zagłębie wtarabania się na podium i jakkolwiek też nie mamy przekonania, że to jest miejsce, na które jak najbardziej zasługują, bo widzieliśmy więcej ich meczów niż tylko dzisiejszy, tak można im oddać: dostają się tam po dobrym meczu. W którym pokazali wszechstronność. Rywalowi założyli w pewnym momencie kaganiec i mecz kontrolowali w zasadzie od pierwszej do ostatniej minuty.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...