Reklama

Kto przegrał najwięcej w meczach z Niemcami i Szkocją?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

15 października 2014, 13:36 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kto wygrał najwięcej, to jasne. Zwycięzców każdy wyrecytuje na jednym oddechu. Ale jak zwykle w futbolu – szczęście jednych to problem dla drugich. Mimo czterech zdobytych punktów już teraz wiadomo, że po meczach z Niemcami i Szkocją, paradoksalnie, Adamowi Nawałce mogło tylko przybyć dylematów, jak tę drużynę optymalnie poskładać na przyszłość.

Kto przegrał najwięcej w meczach z Niemcami i Szkocją?

Kto stracił najwięcej? Kto się okaże ofiarą przed Gruzją? Powiecie – gdybanie. W porządku, w takim razie możemy pogdybać. Naszym zdaniem, wyraźnym przegranym zgrupowania jest choćby Waldemar Sobota i to naraz z kilku powodów. Oczywiście, dostał szansę zagrania ze Szkocją, podczas gdy Michałowie Kucharczyk i Żyro na dłużej nie podnieśli się z ławki, ale na boisku zaprezentował się zdecydowanie najsłabiej ze wszystkich skrzydłowych w obu spotkaniach. Wyraźnie poniżej akceptowalnego poziomu. O ile już trzy dni wcześniej na tej samej pozycji nikogo z nóg nie zwaliła gra Macieja Rybusa, o tyle wczoraj Sobota pokazał najwyżej połowę z tego, co tamten.

Druga sprawa, która w dłuższej perspektywie może rzutować na przydatność Soboty do kadry to fakt, jak ciasno po tych dwóch meczach zrobiło się w środkowej formacji. Po pierwsze – trzeba optymistycznie założyć, że pomimo problemów zdrowotnych, kiedyś do tej drużyny (i formy) wróci Kuba Błaszczykowski. Oby prędzej niż później. Wtedy de facto do obsadzenia może zostać jedno miejsce po przeciwległej stronie boiska, a tam na swoją szansę już czeka kilku piłkarzy. Jest Rybus, jest Żyro. Jest też przecież Grosicki, który w swoich dobrych tureckich czasach grał właśnie takiego „odwróconego” skrzydłowego, którego silniejsza noga jest niezgodna ze stroną boiska. Przy całym chaosie jego poczynań, udowodnił, że jest w stanie narobić hałasu. To po drugie. Po trzecie – mecz ze Szkocją potwierdził, że jeśli w środku pola mamy dwóch defensywnych piłkarzy, tak jak lubi Nawałka, to nagle stajemy się zupełnie kulawi w rozegraniu. Sebastian Mila w obu meczach zapisał się na tyle ciekawie, tyle dobrego dał w grze do przodu, że selekcjoner z pewnością będzie chciał zrobić mu miejsce. A jak może zrobić mu miejsce? No oczywiście rezygnując z kogoś typu Jodłowiec, Mączyński albo równie dobrze jak wczoraj – trochę zaburzając równowagę w środkowej formacji i odpalając kogoś ze skrzydła. Trudno oczekiwać, że w kolejnym meczu Milik zostanie nagle posadzony na ławce. Prędzej to on będzie z ataku schodził do boku.

Dlatego, jak dla nas – patrząc na całokształt sytuacji, Sobota przegrywa najwięcej.

Trochę bardziej na raty przegrywał Jakub Wawrzyniak. Najpierw w meczu z Niemcami – będąc najsłabszym ogniwem naszej obrony, niepewnym, często spóźnionym, bez sił. A później jeszcze w spotkaniu ze Szkocją, w której wyraźny sygnał Nawałce dał Artur Jędrzejczyk. Krótko mówiąc, problem Wawrzyniaka nie polega tylko na tym, że sam zagrał słabo przeciwko silnej drużynie. Polega też na tym, że parę dni później ktoś inny zagrał mniej więcej tak, jak oczekiwalibyśmy od lewego obrońcy. Nie ma sensu dramatyzować, Wawrzyniak na pewno nie zamknął sobie drogi do kadry. Koniec końców wystąpił w spotkaniu, w którym Polacy nie stracili gola z mistrzami świata, na dodatek dla Jędrzejczyka lewa obrona nie jest naturalną pozycją, na której gra w klubie. Ale niewątpliwie ten rosyjski pojedynek o miejsce obok Szukały i Glika wypadł na korzyść gracza Krasnodaru, a nie Amkara.

Reklama

Nie będziemy wspominać o nieobecnych (typu Klich), który na tym zgrupowaniu nie mieli żadnej szansy, żeby się obronić, ale na końcu w gronie “pokrzywdzonych” należałoby umieścić Filipa StarzyńskiegoŁukasza Teodorczyka. Obu dokładnie z tego samego powodu… W przypadku pomocnika Ruchu: z jednej strony mecz ze Szkotami pokazał, że piłkarz o jego charakterystyce może być tej kadrze bardzo potrzebny, ale jednocześnie Sebastian Mila zostawił po sobie tak dobre wrażenie, że Starzyńskiego odsunął w kolejce do składu o dobry kilometr. Startowali, jak się wydaje, ze zbliżonego pułapu (Starzyński zagrał z Gibraltarem), dzisiaj są na zupełnie innych poziomach. I dość podobnie jest z „Teo”. Trzeciego napastnika Nawałka już w kadrze z pewnością nie upchnie. Lewandowskim zagra zawsze, kiedy tylko będzie taka możliwość. Milik? Mimo niestabilnej sytuacji klubowej, dał po golu w obu spotkaniach… Wydaje się, że Nawałka potrzebował od niego dokładnie takiego sygnału.

Czy ktoś jeszcze? Dosyć wątpliwe. Mączyński strzelił gola, ale w grze do przodu nie wyglądał wcale lepiej aniżeli Jodłowiec. Można się również upierać, że Piszczek zagrał wczoraj na takim poziomie, że gdyby zrobił to z nazwiskiem „Wawrzyniak”, zostałby zmasakrowany przez media. I z pewnością to prawda. Ale nie sposób przypuszczać, że ten jeden występ może się przeciwko niemu obrócić.

Paweł Muzyka

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...