Reklama

Angry di Mila, lewe skrzydło Milika i strzelec Mączyński

redakcja

Autor:redakcja

15 października 2014, 09:30 • 2 min czytania 0 komentarzy

Życie pisze niesłychane scenariusze. Często media szukają najrozsądniejszych rozwiązań, które na dalszym etapie weryfikują wypadki losowe i decyzje szkoleniowca. Rzadko jednak aż tyle z przewidywań, co przed październikowym dwumeczem koniec końców bierze w łeb. Choćby dlatego warto się im przyjrzeć, wyciągając cenną lekcję na przyszłość.

Angry di Mila, lewe skrzydło Milika i strzelec Mączyński

Przez ostatnie miesiące cała piłkarska Polska szukała odpowiedzi — nierzadko irracjonalnych – na pytanie: czy Lewandowski powinien grać jako wysunięta dziewiątka, czy raczej tuż za jej plecami, aby był przy piłce częściej. Nie mniejszy zamęt na lewej obronie. Wiecznie pokraczny, najlepszy wśród najgorszych, czyli Wawrzyniak, a może jednak równie niefrasobliwy Boenisch lub nieogarnięty w tyłach Brzyski? Aha, no i lepiej grać turystą Klichem niż silnym jak tur Jodłowcem?

Każdy z nas, każdy obeznany z polską piłką obserwator miał swoje wnioski. Gdyby zadać kilkanaście dni temu powyższe zagadki personalno-taktyczne, głosy rozłożyłyby się mniej więcej po połowie, trochę podobnie do politycznych sondaży. Trzeba postawić na mniejsze zło – tłumaczyliby jedni. To jak wybór między dżumą a cholerą – dodawaliby drudzy. Sami wiecie, jak było.

Reprezentacja Polski strzeliła cztery gole. Konkretnie uczynili to Milik (dwukrotnie), Mila i Mączyński, odpowiednio:: niewiele występujący w klubie młody napastnik, 32-letni dziadzia, który schudł parę ładnych kilogramów, z kolei poprzedni mecz o punkty rozegrał dziewięć lat temu, a także przybysz zza Wielkiego Muru. Co jeszcze łączy tę trójkę? Otóż od początku do końca wymyślił ich sobie selekcjoner Nawałka. U innych albo w ogóle nie otrzymaliby powołania, albo siedzieliby na ławce, nawet bez perspektyw na rozgrzewkę.

Tyle, jeśli chodzi o zdobywców bramek.

Reklama

A teraz zerknijmy na gola numer dwa ze Szkocją. Ustawiony na lewej obronie Jędrzejczyk – jeden z najlepszych na murawie, tym razem wcale nie tylko w dziedzinie: „żartowniś” – podaje do wchodzącego z lewej strony Milika, który kończy akcję strzałem. Parę minut wcześniej po przytomnym dograniu napastnika Ajaksu, wynikającym z dobrej współpracy z obrońcą Krasnodaru, Lewandowski mija się z piłką o centymetry. Najlepsza akcja biało-czerwonych? Niekoniecznie, ponieważ panu Sebastianowi przydarzyła się kombinacja, jakby żywcem wyjęta ze sztuczek Angela di Marii. Tfu, to Angry di Mila. Przypomnijmy sobie:

Dziwni ludzie na dziwnych pozycjach. Nikt by tego nie wymyślił. Siedem punktów w trzech kolejkach. Stąd ogromna prośba do mądrych głów, namiętnie rozkładających reprezentację i jej ustawienie na czynniki pierwsze. Dajcie sobie spokój, gra nie jest warta świeczki, skoro i tak nie zgadniecie, co będzie za miesiąc…

Fot. FotoPyK 

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...