– Pewnie można było to wszystko rozwiązać inaczej, ale zadajmy sobie dzisiaj pytanie, kiedy ostatnio mieliśmy robione testy? Sprawdziłem – 15 czerwca. Zawodnik, u którego stwierdzono koronawirusa nie ma nawet podwyższonej temperatury. Nie wiemy tak naprawdę, co się od 15 czerwca działo w naszym zespole – stwierdził Arkadiusz Bruliński, dyrektor Biura Komunikacji i Marketingu oraz rzecznik prasowy Lechii Gdańsk, w audycji “Trójmiasto jest nasze” na antenie Weszło FM. Spisaliśmy fragmenty rozmowy. Tematem oczywiście wykryty przypadek koronawirusa w ekipie biało-zielonych.
Przede wszystkim – jak sytuacja zdrowotna z zakażonym piłkarzem?
Dobrze. Nie tylko sam zakażony piłkarz, ale wszystkie osoby przebywające w izolacji czują się dobrze. Nikt nie zgłasza objawów, które mogłyby świadczyć o zakażeniu koronawirusem. Mamy nadzieję, że z dużej chmury mały deszcz.
Czy ciąg zdarzeń podczas waszego zgrupowania był sensowny? Piłkarze zaczęli treningi nie czekając na wyniki.
Testy były pierwszym elementem zgrupowania. Później był obiad, a po obiedzie mieliśmy otrzymać wyniki testów. Natomiast z przyczyn niezależnych od nas wyniki przyszły dopiero następnego dnia rano. Do tego czasu sztab zadecydował, że treningi będą w małych grupach. Odwołano grupowe spotkanie wszystkich zawodników. Trenerzy zrezygnowali z tego świadomie, bo nie znaliśmy wyników testów. W międzyczasie przestrzegaliśmy zasad bezpieczeństwa, więc mamy nadzieję, że skończy się na jednym wyniku dodatnim.
Ale wcześniej cała drużyna dotarła na zgrupowanie autokarem?
Nie, cała drużyna nie. Większość zawodników czy członków sztabu dotarła bezpośrednio do ośrodka, bo zjeżdżali się z różnych stron Polski czy też świata. To się w zdecydowany sposób rozproszyło.
Dlaczego nie zrobiliście tak jak Śląsk Wrocław, który zaczął trenować dopiero po otrzymaniu wyników?
Trzeba mieć z tyłu głowy, że to wszystko działo się szybko. Mam na myśli okres między zakończeniem sezonu a rozpoczęciem kolejnego. W naszym przypadku był to tak naprawdę tydzień. Liczył się dla nas każdy dzień regeneracji i później treningu. Inne rozwiązanie oznaczałoby krótsze urlopy. Musielibyśmy ściągnąć zawodników dzień wcześniej, a treningi zacząć dzień później. Pewnie można było to wszystko rozwiązać inaczej, ale zadajmy sobie dzisiaj pytanie, kiedy ostatnio mieliśmy robione testy? Sprawdziłem – 15 czerwca. Zawodnik, u którego stwierdzono koronawirusa nie ma nawet podwyższonej temperatury. Nie wiemy tak naprawdę, co się od 15 czerwca działo w naszym zespole. (…) Widać, że ta sytuacja zaskoczyła kilka osób i kilka klubów. Niektórzy obudzili się dopiero po naszym przypadku i przeprowadzili testy.
Wcześniej była Wisła Płock, mogliście na ich przypadku wyciągnąć wnioski. Tego chyba zabrakło?
Gdybyśmy uzyskali wyniki testów w założonym momencie, to wszystko byłoby po naszej myśli. Stało się inaczej, ale zadziałaliśmy na tyle odpowiedzialnie, na ile potrafiliśmy. Nie było grupowych odpraw, spotkań. Mogliśmy opóźnić ściąganie wszystkich w jedno miejsce. Polak mądry po szkodzie.
De facto straciliście więcej dni.
Tak, ale rozmawiałem ze sztabem trenerskim i podchodzimy do tego spokojnie. Graliśmy dłużej niż większość klubów Ekstraklasy. Ten tydzień, który musimy spędzić w domach wykorzystamy na dodatkową regenerację. Przy pierwszej fali COVID-19 radziliśmy sobie z dłuższą przerwą. Za tydzień – jak mamy nadzieję – spotkamy się już na boisku.
Wtedy pauzowali wszyscy, teraz start Ekstraklasy ma być niezagrożony. Czy Lechia nie będzie do tyłu względem konkurencji?
Jeszcze półtora tygodnia temu graliśmy finał Pucharu Polski. Wszystko jest do nadrobienia. Zwycięzcą będzie w tych warunkach ten, który się do nich najszybciej zaadaptuje.
Nie był paniki po tym pozytywnym wyniki? Kibice zauważyli, że zaczęliście kasować zdjęcia z pierwszego treningu.
Tak, rzeczywiście usunęliśmy – mogę spokojnie potwierdzić – kilka zdjęć. Nie chcę wchodzić w powody, dla których to zrobiliśmy. Nie chcieliśmy pokazywać zawodników, którzy potencjalnie mogli być wskazywani jako ci, którzy mogą być zarażeni. Chcieliśmy chronić zawodników na ile to możliwe.
Przecież kadra Lechii na obóz jest znana.
Tak, to była informacja oficjalna.
Nie ma więc chyba sensacji w tym, że na zdjęciach pojawił się Kubicki czy Maloca? To nie oznacza, że są chorzy.
Dokładnie. Dlatego nie będę wchodził w szczegóły. Taka była wspólna decyzja, zdecydowaliśmy się usunąć niektóre zdjęcia, żeby nie dawać powodu do domysłów. Mogę potwierdzić, że nie miało to głębszego podtekstu.
Trochę to naciągane, szczerze panu powiem.
Mogę to zrozumieć, że to tłumaczenie nie do końca odpowiada na pytanie, ale mówię otwarcie – nie chcę opowiadać o szczegółach. Nie trzeba wszystkim pokazywać, jak się robi parówki. To są wewnętrzne sprawy klubu. Chcieliśmy zminimalizować ryzyko domysłów.
Postronny kibic może pomyśleć, że spanikowaliście.
Nie było paniki. Nie mamy nic do ukrycia. W każdym z klubów informacja, że któryś zawodnik ma wynik pozytywny na obecność koronawirusa jest sytuacją kryzysową. Wtedy działa się zdecydowanie. Podejmuje się decyzje szybko. One czasami mogą być inne, niż by wyglądały w trybie normalnym, ale jestem daleki od tego, by mówić o panice.
Mówi pan, że Lechia ostatnio była testowana dwa miesiące temu. Żyjemy w fikcji?
Wzrost liczby zachorowań nie jest przypadkiem. Jeżdżąc po Polsce zauważyłem, że przyzwyczailiśmy się do koronawirusa. Większość z nas traktuje tę sytuację jak coś, czemu nie da się przeciwdziałać. Zapomniano o wytycznych. Maseczkach, dystansie społecznym. W lidze też trochę było tak, że na początku te obostrzenia były bardzo rygorystyczne i one zostały utrzymane. Trochę nas uśpiło, że nie doszło do żadnego przypadku zachorowania. Dla wszystkich ta sytuacja jest wciąż nowa. Jest wiele rzeczy, które robimy po raz pierwszy. Musimy uczyć się na błędach i jak najszybciej wyciągać wnioski.
Zastanawiacie się nad opcją przełożenia meczu, jeśli zakażeń będzie dużo?
Gdyby się okazało, że zakażona jest większa liczba zawodników, to będziemy musieli opracować plan B. Według mojej wiedzy – do rozegrania meczu jest koniecznych trzynastu zawodników. My mamy po kogo sięgać. Mamy drużynę rezerw, akademię. Jest kim uzupełnić skład. Mam nadzieję, że nie będzie problemu.
rozmawiał PAWEŁ PACZUL